Rozdział 26

1K 97 6
                                    

Powoli wszystko się zaczynało. Przyszedł ksiądz, Jacyś panowie przynieśli trumnę i ją otworzyli. Gdy zobaczyłam moją mamę zaczęłam ryczeć, chciałam do niej podbiec ale chłopacy mnie powstrzymali. To jest dla mnie mega trudne. Po jakiś 40 minutach ksiądz ogłosił że możemy się pożegnać. Chciałam iść ostatnia, bo wiedziałam że zajmie mi to najdłużej. Przede mną byli Leo i Charlie. W końcu przyszła kolej na mnie. Kiedy szłam w kierunku trumny ryczałam ja male dziecko, obok mnie szedł pan Devries, ojciec Leo. Ustałam przy ciele mojej mamy, złapałam ją za rękę i próbowałam coś wykrztusić przez łzy. Wiem dla nie których może wydawać się to dziwne że dotykam nieboszczyka, ale to przecież była moja rodzicielka. Kocham ja i zawsze będę ją kochać. Ona nie powinna umrzeć. To wszystko przeze mnie. Zaczęłam obwiniać sama siebie, nie mogłam się z nią rozstać tak po prostu. Czułam się tak jak by już nie było kawałka mojego serca. Stałam przy trumnie z dobre 8 minut, aż tu nagle powiedzieli mi że muszę odejść. Zaczęłam krzyczeć że nie chce, ja po prostu nie umiałam tak o sobie pójść. 

- Chodź Nell musimy iść. - Powiedział do mnie tata Leo który stał obok. 

- Nie ja nigdzie nie idę. Chcę zostać z mamą!! - krzyknęłam na niego.

- Tato idź, ja z nią pogadam. - w naszą rozmowę wtrącił się brunet, próbując odciągnąć mnie od trumny. 

- Dobrze synu. Ty spróbuj ją uspokoić a ja pójdę po wieniec. - odparł smutnym głosem mężczyzna, widać było że po policzkach spływają mu pojedyncze łzy. 

- Kochanie.. Musimy już iść.. - spokojnie powiedział do mnie Leo. 

- Ile razy mam powtarzać że nie idę !! 

- Chodź.. To dla twojego dobra.. będzie dobrze.. obiecuję ci to.. wszystko się ułoży księżniczko - Po tych słowach puściłam trumnę i wtuliłam się w mojego chłopaka. Zapomniałam że w torebce mam zdjęcie które znalazłam w szkatułce. Szybko je wyciągnęłam i położyłam na mojej mamie jeszcze przed zamknięciem trumny. Jeszcze bardziej zaczęłam płakać, coraz mocniej wtulałam się w Leo. W końcu nadszedł ten moment, moment w którym ostatecznie muszę pożegnać się z mamą. Zaczęli powoli spuszczać trumnę. Kiedy była na samym dnie głębokiego dołu ksiądz kazał mi podejść i wrzucić pierwszą garstkę ziemi. To oznaczało że mogą zacząć zasypywać dół ziemią. Po zakończeni pogrzebu pojechaliśmy do domu, była już 13. Weszliśmy do środka, od razu pobiegłam do siebie do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Przypomniało mi się wtedy że jeszcze dzisiaj nic nie jadłam, jakoś nie byłam głodna i nadal nie jestem. To wszystko przez ten stres.. Leżałam na łóżku bezsensownie gapiąc się w sufit, nagle usłyszałam pukanie do drzwi. 

____________________________________________________________________

Znowu smutny rozdział i krótki rozdział :( 

Jezuu jest już 4 a ja nie śpie tylko pisze rozdziały hahaha 

****

*Gwiazdki i komentarze motywują*

|nie sprawdzone|


Może kiedyś będzie lepiej.. /BAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz