Rozdział 64

138 18 0
                                    

Luke

- No opowiadaj, jak było?! - piszczy mój przyjaciel, Ashton.

Tak bardzo mam ochotę opowiedzieć mu wszystko, co zdarzyło sie wczorajszego wieczoru, ale nie wiem, czy ma odwagę by to zrobić. Co, jeśli pomyśli o mnie coś złego, albo wyśmieje, nie zniósł bym straty jedynego przyjaciela. Ale z drugiej strony, to on prosi mnie o szczegóły naszego spotkania, więc czego ja się tak właściwie boje, kretyn ze mnie.

- Na pewno chcesz mnie wysłuchiwać przez najbliższe dwadzieścia minut?- upewniam się.

- No oczywiście! Chce znać każdy szczegół!- woła radośnie, co przekonuje mnie, że to dobry pomysł, żeby teraz opowiadać mu o wczorajszym wieczorze, jak jakaś napalona nastolatka.

- No więc tak. to, co zdarzyło sie w środku widziałeś, więc nie musze ci opowiadać, potem poszliśmy na zewnątrz i rozmawialiśmy, jak najlepsi przyjaciele, którzy nie widzieli się przez długi czas i mają sobie do opowiedzenia tak wiele. W pewnym momencie usłyszałem z sali pierwsze słowa piosenki Teenage Dirtbag śpiewane przez ojca Ane, więc poprosiłem ją do tańca... i tak tańczyliśmy przez kilka najbliższych piosenek. To było takie słodkie, gdy próbowała owinąć swoje ręce, ale nie dosięgała, albo jak przez przypadek stawała mi na stopie, bo mimo, że od dawna tańczy, to te z partnerem nie wychodzą jej najlepiej, albo to, jak gdy chciała coś do mnie powiedzieć musiała zadzierać głowę do góry, a ja schylać się... to było takie wspaniałe, nigdy nie tego nie zapomnę. Później powiedziała, że musi iść. Bałem się, że cos stanie jej się po drodze, więc postanowiłem ją odprowadzić. W pewnym momencie przyszło mi do głowy pocałowanie je, a ty kazałeś mi kierować się sercem, wiec tak zrobiłem, ale zorientowałem się, że może tego ie chcieć, więc skończyło się na zwykłym cmoknięciu w usta, co i tak było nieziemskie. Zacząłem wtedy panikować, ale ona mnie uspokoiła i powiedziała, że jest okej, i że gdyby tego nie chciała, to coś by z tym zrobiła. Przez resztę drogi znowu rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym i wiesz? Czułem się, jakbym mógł jej wszystko powiedzieć. Pod jej domem, na pożegnanie, znowu ją pocałowałem, tylko tym razem tak na prawdę... to było nieziemskie! O boże, ona jest nieziemska... może i teraz zachowuje się jak jakaś podniecona czy napalona nastolatka, ale odpowiada mi to, bo szleje za nią! O boże! Ona jest po prostu sobą i to jest w niej takie wspaniałe!- zakończyłem moją wypowiedź.

- To super! Jezu, Lukey się chyba zakochał! Tak! Luke sie zakochał! Luke się zakochał!- krzyczy, jednak przerywa mu uderzenie z poduszki w twarz.

- Uspokój się, to tylko zauroczenie... na razie.. a może i już nie...- plącze się w słowach.

- Powiedziałbym to jeszcze raz, ale wiem, że oberwę, więc tego nie zrobię. W każdym bądź razie też mam ci coś do powiedzenie.

- Hmy?

- Ktoś mi się podoba, ale na razie nie chce o tym rozmawiać, po prostu jesteś moim przyjacielem i chciałem, żebyś wiedział.- mówi trochę speszony.

- Jasne, powiesz mi, jak będziesz chciał.- mówię z uśmiechem klepiąc go lekko po plecach, aby dodać mu otuchy.


Larry's daughter. || 1D, 5SOS ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz