Anemone
Po tym, jak przywitaliśmy się z moimi rodzicami usiedliśmy do stołu. Ja, Luke i Harry czekamy właśnie na tatę Lou, który zakazał swojemu mężowi wchodzić do kuchni.
- Idzie kurczak!- krzyczy Louis wchodząc do jadalni z tacą w ręku.
Jedzenie pachnie pysznie i jestem bardzo zdziwiona, że mój tata potrafił ugotować cos innego niż płatki czy zupkę z paczki, bo zazwyczaj w tym domu to tata Hazz gotuje.
- Czy to kurczak faszerowany serem mozzarella zawinięty w szynkę parmeńską?- pyta uradowany Harry.
- Yhym...jedene, co mi wychodzi.- odpowiada mu ze śmiechem Lou.
Mój tata nakłada wszystkim po porcji. Ciekawe, czy Luke zacznie temat naszego chodzenia...
- Jak było w schronisku?- pyta się nas Harry.
Było wspaniale, ale chciałabym, żeby to Lukey cos powiedział, więc się nie odzywam.
- Bardzo fajnie pros...Harry- poprawia widząc wzrok mojego taty.- i chyba nawet mamy wam coś do powiedzenia z Anemone.- mówi nieśmiało.
Jezu, już się bałam, że nie poruszy tego tematu, co oznaczałoby, że albo się mnie wstydzi, albo nie raktuje poważnie, albo po prostu stchórzył.
- Jesteś w ciąży!?- krzyczy Louis.
Na jego zachowanie wszyscy wpadamy w atak śmiechu. Po chwili również on śmieje się razem z nami.
- No co?! To moja mała córcia, martwię się!- mówi widząc, jak Harry karci go wzrokiem.
-Yhym...a o co tak naprawdę chodziło?- zwraca się do mnie i do Luke'a.
Powie im? Zmieni temat? Wybiegnie z mojego domu?
- Od dzisiaj ja i Anemone jesteśmy parą.
Ufff...
Nawet nie zauważam kiedyHazz wstaje i tuli do siebie mnie i mojego chłopaka. CHŁOPAKA.
- Gratuluje wam! Wiedziałem, że w końcu zrozumiecie, że to pomiędzy wami to nie tylko przyjaźń! A teraz mniej przyjemnie... jeśli ją zranisz, to ja zranię ciebie.- mówi mój tata tulac nas do siebie.- No i zabezpieczajcie się.
Co za żenada...
- Tato!- jęczę.
- Oj Ane, to ważne, jestem za młody na bycie dziadkiem! Czy ja ci wyglądam chociażby na ojca? Ja jestem i będę wiecznie młody ciałem i duchem!
- Czy ja widzę tu siwego włosa? Hmy?
- Gdzie?!- piszczy jak małe dziecko.
Oczywiście, że to był żart, ale wiedziałam, jak zadziała na mojego tatę.
Następny w kolejce był Louis.
- Jestem z ciebie dumny Ane, jeszcze niedawno byłaś taka mała, a teraz!? Jeszcze trochę i ożenisz się i będziesz miała dzieci, zamieszkasz w swoim własnym domu zostawiając nas... ae taka kolej rzeczy... Jestem z ciebie dumny.- mówi całując mnie w czybek głowy.
- Lubię cię, nie bardzo, ale cie lubie, nie zniszcz tego.- mówi podchodząc do mojego chłopaka.
- Oczywiście.- mówi posyłając mojemu tacie lekki uśmieche.
Następnie razem sprzątamy po posiłku, a ja idę na górę spakować się na zajęcia.
- Gotowa!- krzyczę zbiegając po schodach.
Po tym, jak Harry i Lou ułożą swoje włosy milion razy od nowa, tak, żeby były perfekcyjne, a Luke razem z nimi wychodzimy z domu i wsiadamy do auta.
- Przygotuj się chłopcze, to, co tam zobaczysz, to samo zło!- jęczy Louis.
Okej... jest godzina 22, a ja piszę rozdział, chociaż miałam zamiar spać, ale czego się nie robi dla was! Mam nadzieję, że się spodoba x
CZYTASZ
Larry's daughter. || 1D, 5SOS ff
FanfikceCzytając tą książkę dorastasz razem z jej bohaterami :(9-18 letnią) Anemone, (11- 20 letnim) Luke'iem oraz ich przyjaciółmi. Przeczytaj, a przekonasz się, jak wygląda życie adoptowanej córki dwóch sławnych piosenkarzy, jak dorasta, jak przeżywa swo...