ROZDZIAŁ I.

464 45 22
                                    

Złamane serce już nigdy nie będzie takie samo,
przecież nie możemy wymagać od pękniętego lustra,
żeby było idealnie lśniącą taflą.

***

- Przestań już. Nie rozumiesz, że mam cię dość?! - wykrzyczałam. Jak on w ogóle śmie? Coraz bardziej brnie w te wszystkie kłamstwa, aż dziwne, że jeszcze nos mu się nie wydłużył.

- Nikola, proszę cię. Daj mi to wszystko wytłumaczyć - błaga, a ja powoli zaczynam tracić cierpliwość, do tego chłopaka.

- Nie Jack, to koniec. Nic nas już nie łączy. Wynoś się z mojego domu i z życia. Nie chcę cię znać, jesteś kompletnym idiotą. - wskazuje w stronę drzwi, dając mu do zrozumienia, że nie zmienię zdania. Blondyn z opuszczoną głową wychodzi z pomieszczenia.

Całe szczęście, że byliśmy akurat sami w domu. Nie chciałam żeby mama słyszała jak kłócę się, z moim byłym już, chłopakiem. Zaraz zaczęłaby wypytywać się o wszystko, a tego najbardziej chciałam uniknąć. Nie chciałabym zawracać jej głowy moimi błahostkami, kiedy ona miała o wiele więcej swoich problemów.

Po wyjściu Jacka od razu rzucam się na łóżko. Łzy cisną mi się do oczy, aby je uwolnić.
Nie mogę płakać, nie teraz. Bądź silna Nicki.

Te słowa powtarzam jak mantrę, ale bez skutku. Łzy lecą strumieniami po policzkach, czerwonych od emocji. Nie mam sił dłużej ich powstrzymywać, aż naglę zasypiam.

Budzę się, a w pokoju panuje ciemność. Zegarek stojący na szawce nocnej wskazuje osiemnastą. Wstaje i spoglądam w lustro. Oczy czerwone, całe popuchnięte od płaczu, włosy rozczochrane i sterczące na wszystkie strony świata. Wzdycham na ten widok.

No trudno w końcu trzeba wyjść z pokoju. Myślę i kieruję się w stronę korytarza i schodów.

- Cześć. - witam się z moją rodzicielką, kiedy przekraczam próg salonu. Jak zawsze wygląda promiennie, choć na twarzy widać małe oznaki zmęczenia. Strój pielęgniarki, w który jest ubrana, świadczy tylko o tym, że niedawno wróciła ze szpitala. Moja mama to Siostra Nora, najlepsza i najmilsza pielęgniarka na pediatrii.

- Hej Nicki. - mówi, po czym odwraca się w moją stronę. - Matko, córciu coś się stało? - widzę zmartwienie na jej twarzy, ale nie chcąc dokładać jej kolejnych, po prostu kłamie.

- Wszystko jest w porządku. Po prostu katar mnie męczy. - wysilam się na uśmiech i macham na to ręką. Już wystarczająco nacierpiała się po stracie męża, jak i mojego taty. Zginął w wypadku samochodowym, gdy jechał razem ze mną do Mii, mojej przyjaciółki. Ciężarówka nie zatrzymała się na czerwonym świetle i uderzyła w nasze auto od strony kierowcy. Ostatnie co pamiętam, przed utratą przytomności to słowa taty: Kocham was najbardziej na świecie. Przekaż to mamie. I wtedy poczułam mocne uderzenie, a potem obudziłam się na dyżurze z dużym, bolącym rozcięciem na czole i złamaną ręką. Niestety tata miał o wiele większe obrażenia i nie miał tyle szczęścia co ja.

Obydwie bardzo to przeżyłyśmy. I pomimo tego, że starała się przy mnie nie płakać to wiem, że gdy tylko zostawała sama, niemal dławiła się łzami. Kilka razy zdarzyło mi się nawet, zauważyć opakowanie tabletek nasennych w łazience.

- W takim razie połóż się, a ja ci zrobię ci kakao i coś do jedzenia. - proponuje z uśmiechem na twarzy, a mnie jej głos wyrywa z zamyśleń.

Znalazłam Swoje SzczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz