ROZDZIAŁ XXVII

52 7 2
                                    

Czasem życie jest naprawdę do dupy. Ale wiesz czego się trzymam? Chwil, które nie są do dupy. Cała sztuka polega na tym, by umieć je dostrzec.

***

Świetnie nam się rozmawia. Cała nasza trójka wspomina historie z dzieciństwa, kiedy to jeszcze nie wyjechali.
Lukas od dzieciństwa był typem łobuza. Od małego dokuczał wszystkim. Nawet mi kilka razy się oberwało, co wywołało lawinę słów typu " Masz downa ", " Idiota " itp. słowa, które używają małe dzieci w wieku przedszkolnym. Jednak te nasze kłótnie niczego nie zmieniły. Nie oczekiwaliśmy od siebie żadnych przeprosin, nam wystarczyło gdy jedna osobie przyjdzie i zacznie się z nami bawić.
Jak miałam problemy z jakimś typkiem w przedszkolu to zawsze brunet obstawał za mną.
Nasza trójka spędzała najlepsze chwile. Mia nigdy nie lubiła Lukasa, czemu się bardzo dziwie, bo jej nie dokuczał. Ale Mia to Mia, ma te swoje uprzedzenia do niektórych osób.

Chłopak zmienił się nie do poznania. Z niskiego chłopaczka, ale z wielką odwagą stał się wysokim mężczyzną. Teraz widać pomiędzy nami te trzy lata różnicy, bo wcześniej zawsze to mnie brali za tą starszą. Jego twarz też się zmieniła o niegdyś dziewczeńskich rysach teraz mocnym, wyrazistym zarysie twarzy z zarostem. Opadające czarne włosy do ramion kiedyś były ścięte bardzo krótko, ledwo widoczne.

Chłopak musiał chodzić na siłownię, bo widać to po jego zarysie ciała. Tors, jest opinany przez czarny T-shirt, przez co widać jego mięśnie. Jedyne co się nie zmieniło to jego brązowe włosy i szczupła figura.

- Jak ja się cieszę, że przyszłaś wcześniej - mówi i po raz kolejny mnie ściska, budząc tym samym fale śmiechu u mnie i Allison.

- Chłopie, zostaw ją, nie widzisz, że ledwo oddycha? - Allison opieprza go.

- Ale ja się za nią stęskniłem - burka chłopak i odsuwa się ode mnie.

- Muszę się przyznać, że nie pomyślałam, że wróciłeś tutaj z Allison. Szczerze to o tobie zapomniałam - wybucham śmiechem, gdy ostatnie słowa docierają do chłopaka, a ten w odwecie szturcha mnie palcem w żebra.

- Haha, bardzo śmieszne - mówi jakby obrażony, ale jego oczy nie wyrażają tego samego.

- Luk, a ty nie miałeś gdzieś jechać? - zagaduje go Alli.

- Miałem, ale pieprzyć ją. Nawet nie wiem jak się nazywa - odpowiada i macha ręką na znak olać to.

- Cały Luk, widzisz z kim ja muszę żyć? - użala się jego siostra, na co dostaje od chłopaka w ramię - Nie dość, że Casanowa to jeszcze damski bokser - dodaje pod nosem.

- Dobra, dzwonię po pizze, trzeba coś zjeść. - Chłopak wstaje i wybiera numer z listy kontaktów. - Halo... Poproszę raz Hawajską z dużą ilością ananasa i Pepperoni bez cebuli... Tak, tam gdzie zawsze. Dzięki. - I się rozłącza.

- Skąd będą wiedzieć gdzie przywieźć? - pytam

- Spokojnie, Lukas to stały klient, po głosie już go rozpoznają. - Chichocze Allison.

Chłopak siada tuż przy mnie. Rodzeństwo opowiada mi o swoich przeżyciach w Miami.

- Żebyś ty ją widziała - śmieje się Allison - Cała tapeta się rozpłynęła. Aż kipiała ze złości. Może trochę przesadziłam popychajać ją do basenu, ale uwierz, nie miałam innego wyjścia. - Dziewczyna dalej opowiada swoją przygodę.

Dziewczyna, popularna w szkole, typowy plastik i zdzira. Dokucza każdemu, kto jest od niej mądrzejszy i ładniejszy. Główna cheerliderka, jak to często bywa w schemacie szkolnym, chodziła z najlepszym rugbystą Ianem. Jednak ten upatrzył sobie Allion i zerwał z Crystal. Blondi uprzykrzała życie dziewczynie, do czasu, aż na domówce Alli nie wytrzymała jej wyzwisk i popchnęła wprost do basenu. Jakie musiało być zdziwienie, gdy z jej twarzy spłynęło to co najpiękniejsze a zostały jedynie pryszcze.

- Nie wiem co teraz u niej słychać. Domówkę urządził Ian na moje pożegnanie tuż przed przeprowadzką tutaj. Po imprezie nie miałam kiedy poplotkować, bo pakowanie i sprzedaż. - Dziewczyna jest zawiedziona, że nie wie nic o teraźniejszym życiu jej prześladowczyni.

- Słyszałem, że zdegradowali ją z miejsca kapitana cheerliderek. Podobno pobiła swoją przyjaciółkę, ale szczegółów nie znam - wtrąca się Luk. Słyszymy charakterystyczny dźwięk dzwonka do drzwi - Pizza, pójdę zapłacić.

Chłopak znika, a po chwili wraca z dwoma kartonami pizzy. Zajadamy się przysmakiem oglądając komedie.

Pół godziny później, Allison przysypia na kanapie. Wraz z Lukasem postanawiamy zanieść ją do łóżka.
Jest po pierwszej w nocy więc i my idziemy spać. Żegnam się z bratem przyjaciółki i idę w kierunku, który mi pokazał, do pokoju dla gości. Wnętrze jest przytulne. Nie widać w nim bogactwa, jest urządzony schludnie. Błękitne ściany i pościel w tym samym kolorze, białe meble. Nad łóżkiem wisi wiatrak, który przyjemnie chłodzi w tak upalną noc jak dziś. Kładę się na łóżko. Miękki materac utula mnie do snu.

***

Tak więc jest kolejny rozdział. Ten mi nie wyszedł, wybaczcie. Zostałam zaszantażowana i muszę pisać ją do końca.

Znalazłam Swoje SzczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz