ROZDZIAŁ II

239 31 5
                                    

Najlepsze przyjaźnie to te,
w których bez skrępowania
możemy zachowywać się dziwnie.

***

Następnego ranka budzę się z potwornym bólem głowy. Obok mnie leży Mia, która ślini poduszkę. Fuj, jeszcze z tego nie wyrosła. Nie chcę jej budzić więc postanowiam nie wstawać. Do głowy od razu napływają mi zdarzenia minionych dni. Ten weekend był zwariowany. Straciłam chłopaka, ale zyskałam moją dawną przyjaciółkę. Miałam złamane serce ale przynajmniej byłam szczęśliwa, że Mia i ja jesteśmy pogodzone...

Mój pęcherz dłużej nie wytrzymuje. Z pośpiechem wstaję z łóżka no i jak bywa z moim nieszczęściem budzę Mię.
- Śpij jeszcze krasnalu - mówię szeptem wstając.
Moja przyjaciółka obrzuca mnie zabujczym spojrzeniem a ja wywalam uśmiech w stylu " suszymy ząbki ". Mia uśmiecha się i zasypia.

Po porannej toalecie przygotowuję śniadanie. Niemożliwe jak zmieniło się w tym domu od mojego ostatniego pobytu. Nowe meble i kolor ścian. Ale nadal czułam się tutaj jak u siebie.

- O śniadanie - zapiszczała Mia. Uwierzcie mi, jej pisk potrafi obudzić umarlaka.

Po chwili słyszymy jak po schodach schodzą rodzice Mii, państwo Smith.

- Dzień dobry dziewczynki - wita nas radosny głos pana Johna.

- Ej John spójrz, zrobiły nam śniadanie. - mama Mii jak zwykle wygląda młodo.

- Dzień dobry państwo Smith. Robię omlety mojego autorstwa. - chwalę się, bo wiem jak bardzo im smakuje.

Jemy wszyscy, popijając sokiem pomarańczowym. Rozmawiamy o tych kilku miesiącach, przez które nie mieliśmy kontaktu.

Poranek mija nam bardzo szybko. Ale nie mogę tak siedzieć u nich w nieskończoność. Żegnam się i wracam do siebie. Już przeszło mi wczorajsze zerwanie. Było dobrze. Moje złamane serce powoli się leczyło. Usuwam jego numer, aby mnie nie korciło. Jeszcze mogłabym do niego zadzwonić czy napisać.
Dzień spędzam czytając książki. W międzyczasie opiekuję się młodszym bratem i sprzątając w pokoju. Po południu zaskakuje mnie SMS od Mii.

Mia : Nicki, ruszamy dziś na imprezę. Nie przyjmuję odmowy.
Ja : Nie mam ochoty, wymiękam.

Sama prawda, nie miałam ochoty na jakąkolwiek zabawę. Nie teraz nie tak szybko.

Mia : Mówię, nie ma sprzeciwu. Wpadnę około 18

No i świetnie. Nie ma mowy, żeby się z tego wykręcić. Ta dziewczyna słynie ze swojej upartości.

Jest za pięć 18. Do drzwi puka Mia. Otwieram a mi ukazuje się dziewczyna w krótkich szortach i bluzce do brzucha. Odsłania tym samym jej płaski brzuch, którego zawsze jej zazdrościłam.

- Hej mała - rzuca mi na powitanie Mia i wchodzi bez zaproszenie do domu.

- Hej, możesz wejść - mówię, ale ona jest już w połowie na schodach. W sumie nie musiałam tego dodawać, bo obydwie czujemy się w swoich domach swobodnie.

- Jak ty wyglądasz? Idziemy na imprezę a ty jesteś... - robi przerwę - w worku. - stwierdza, pokazując na mój strój palcem.

- To nie jest worek - krzyczę - to moje wyjściowe ciuchy.

- Widzę, że muszę się za ciebie zabrać. - moja przyjaciółka zagina rękawy i rusza w stronę mojej szafy.

Jest po wieczorynce. Stoję przed lustrem w swoim pokoju i przygladam się efektom mojej przyjaciółki.
Moje blond włosy do ramion zazwyczaj pokręcone i nieogarnięte teraz są spięte w luźny warkocz. Jeansy i koszulkę w myszkę Mikki, Mia zastąpiła w czerwoną, prostą sukienkę i w jeansową kurtkę.

- Woow! Ekstra - patrzę nie mogąc w to uwierzyć.

- No no, wiedziałam, że jestem genialna ale teraz to przebiłam samą siebie. Spójrz na ten makijaż. - spojrzałam na swoją twarz. Czerwona szminka uwydatnia mi usta. Delikatny róż na policzkach sprawił, że nabrałam kolorów. Chociaż i tak nie było mi to potrzebne. Bez przerwy się rumienię. Tusz na rzęsach sprawił, że krótkie, pojedyncze włoski stały się długie i bardziej gęste niż zazwyczaj. Kreski na powiekach i jaskółka a do tego tak zwane smocze oczy sprawiły, że mój łagodny wyraz twarzy stał się zadziorny i hmm. dodał świetny efekt.

Przez cały czas, Mia tłumaczyła mi wszystko o makijażu, stąd wiem co i jak się nazywa.

- Mia, wiesz, że nie lubię makijażu. Jestem molem książkowym a nie super laską. - mówię siedząc przed lustrem i spoglądając się na swoje odbicie w lustrze.

- Oj cicho już mała. Musimy nadrobić stracony czas - daje mi kuksańca w żebra i wybucha śmiechem.

- Aua! A tak w ogóle to gdzie my idziemy? - pytam zaciekawiona. Do tej pory nie zdradziła mi nic na ten temat.

- Tajemnica - powiedziała z tajemniczością w oczach.

- Mów w tej chwili albo z tobą nie idę - mówię stanowczo zakładając rękę na rękę.

- Do Piwnicy - Jej uśmiech wygląda szyderczo i strasznie.

Nazwa nic mi nie mówi, a mina przyjaciółki sprawia, że przeraża mnie te miejsce.


***

Znalazłam Swoje SzczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz