ROZDZIAŁ XIX

76 12 3
                                    

Za­topiłam się w Twych objęciach bez opamiętania.
Uwie­rzyłam w Twe słowa brzmiące me­lodyjną nutą zaufania.
Utonęłam w Twych oczach brnąc w głębi­ny rozkoszy.
Uza­leżniłam się od tych pocałunków miodem i piep­rzem przyprawionych.
Po­kochałam Twą duszę mieniącą się różno­rod­nością barw.
Nau­czyłam się latać pod osłoną Twych skrzydeł.
I nie wyob­rażam so­bie wędrówki  po krętych dro­gach życia bez Ciebie... 

Budzę się. Czuję przy sobie mojego chłopaka, który mnie obejmuje. Leżę do niego tyłem, przez co nie mogę go obserwować.
Promienie słońca wlewają się przez szybę, rozjaśniając pokój Patcha.
Myślami przebiegam po wczorajszych wydarzeniach. Za co mnie to spotyka. Zastanawiam się w myślach.
Łzy nie cisną mi się pod powiekami, nie czuję bólu ani upokorzenia. Nie jestem zła na Mię i Scotta, że poznałam tego dupka.

Nie śpię dobrą godzinę, rozmyślam o wszystkim i o niczym. Patch śpi obok i gada przez sen. Kocham gdy to robi. Majaczy, a ja nie mogę rozpoznać ani jednego słowa.
Nagle ściska mnie mocno i cały drży. Wierci się.

- Patch - mówię, myśląc, że już nie śpi.
Jednak ten nic nie mówi, dalej się kręci.

Przekręcam się na drugi bok, po to by spojrzeć na jego twarz, która wyraża strach.

- Patch! - powtarzam, jednak i tym razem nie przynosi to efektów. - Skarbie, obudź się - mówię, tym razem potrząsając go.

- Hm? - mruczy budząc się.

- Patch, miałeś zły sen. - mówię dotykając go po twarzy.
Chłopak jakby przypomniał sobie co mu się śniło, przytula się do mnie mocniej, a głowę chowa mi w zagłębieniu szyi. - Patch, już dobrze. Jestem przy tobie. Uspokój się. - mówię, chcąc dodać mu otuchy. Wesprzeć go.

- Śniło mi się, że cie straciłem, że zostałem sam. Odeszłaś - mówi, a w głosie słychać rozpacz.
Jego słowa ukłuły mnie.

- Ale jestem. A to był tylko sen - mówię, nie chcąc, żeby słyszał w moim głosie smutek.

Milczymy, nie potrzebujemy słów. Tkwimy przytuleni do siebie.

~~~
* Kilka tygodni później *

Jestem u Patcha, właśnie, zjedliśmy obiad przygotowany przez niego. Zajęliśmy miejsca przed telewizorem aby obejrzeć jakiś film. Oczywiście, to chłopak rządzi pilotem i ostatecznie zmusił mnie do oglądania sportu.

- Faceci - mruczę pod nosem.

- Coś mówiłaś? - pyta się brunet, nie odrywając wzroku od telewizora.

- Nie, nic nic. -mówię, wiedząc, że i tak go to nie zainteresuje.

Około trzeciej ktoś puka do drzwi.

- Otworzę - krzyczę z kuchni, wiedząc że mój chłopak jest zbyt zajęty oglądaniem piłki nożnej żeby otworzyć.

- W czym mogę pomóc? - pytam się chłopaka, którzy stoi w progu domu Patcha.
Jest młody, w moim wieku, albo i starszy. Wyglądałby przystojniej, gdyby nie zapadnięte policzki oraz cienie pod oczami. Było widać, że jego ubranie jest noszone od kilku dni.
Widok chłopaka mnie przeraził.

- Jest Patch? - pyta się nieznajomy.

- Tak - mówię - Kochanie, ktoś do ciebie.
Patch o dziwo reaguje na moje wołanie. Odwraca się głową w moją stronę, a jego uśmiech, który jeszcze gościł na twarzy znikł.
Szybko wstaje z kanapy i podchodzi do drzwi.

Znalazłam Swoje SzczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz