ROZDZIAŁ XI

89 19 4
                                    

Piękne mo­men­ty przychodzą niespodziewanie.
Czu­jesz, że to ta chwi­la. Że to ten czas.
Czas by być szczęśli­wym.

***

- Jesteśmy na miejscu - mówi i stawia mnie na podłodze

Stoimy razem przed jaskinią...

Wewnątrz groty panowała jasność. Na kamiennych ścianach paliły się świece, które migotały miłym, jasnym blaskiem. Po środku stał stolik, na którym także stała świeczka. Obrus jest w kolorze czerwieni. Zastawa biała idealnie pasująca do tego kawałka materiału. Przy stole stoją dwa krzesła. Poza świecami na podłodze stały bukiety czerwonych róż. Wszystko wyglądało pięknie i romantycznie.

- Patch, co my tu robimy? - pytam zaskoczona. Na widok groty zapiera mi wdech w piersiach. Wszystko jest bajeczne.

- Mówiłem, że będzie niespodzianka - jego oczy błyszczą radością. - chodź do środka, wewnątrz jest cieplej - bierze mnie za rękę i ciągnie do środka

- Czegoś takiego się nie spodziewałam. Myślałam o kinie czy lodach, ale że jaskinia.. - mówię, choć w moich myślach rozbrzmiewa ciągle " Wow , wow , wow "

- Mała, musisz się przyzwyczaić do tego, że ja nie jestem zwyczajnym chłopakiem - uśmiecha się i odsuwa mi krzesło tak, żebym mogła usiąść.

Patch po krótkiej chwili nieobecności wraca z talerzami. Stawia na stoliku.
Na naszych talerzach znajdowała się sałatka z krewetek.

- Patch to wygląda przepysznie, tylko że nigdy nie próbowałam krewetek - zrobiło mi się przykro, że jego starania poszły na marne

- To mamy problem, bo musisz to zjeść. - mówi i siada na przeciwko mnie.

- Ale ja nawet nie wiem czy to dobre - mówię wpatrując się w talerz

- Sama spróbujesz czy mam ci w tym pomóc? Krewetki są smaczne, naprawdę. - zachęca mnie do spróbowania

Przełamuje się i biorę kęs krewetki. Jest naprawdę dobre. Przełykam z apetytem.

- Mm.. Wyborne - mówię biorąc kolejny kęs.

- Cieszę się, że ci smakuje - mówi brunet.

Przystawka bardzo smakowała. Cieszę się, że mogłam spróbować coś nowego. Patch przynosi nam kolejne talerze. Tym razem widnieje na nim filet z kurczaka w sosie maślanym.

- Jeju Patch, to wszystko jest takie apetyczne. Nie trzeba było się tak starać. - mówię patrząc mu w oczy

- Chcę ci pokazać moje zalety - mówi ze smutkiem w głosie, tak jakby chciał zastąpić swoje występki dobrymi postępowaniami.

- Już i tak ich dużo widziałam anioł stróż, romantyk, świetny chłopak z ciebie - wymieniam po kolei, nawet nie wstydzę się patrzeć mu prosto w oczy

-Nie przesadzaj aż taki świetny to nie jestem - mówi speszony i patrzy na mnie wzrokiem pełnym miłości.

- Czy chciałbyś mi coś powiedzieć? - ciągle odnoszę wrażenie, że coś go trapi.
- Tak - mówi z wahaniem

- Więc słucham - mówię z uśmiechem na twarzy.

- Masz ochotę na deser? - wyrzuca z siebie

Przetwarzam w myślach te pytanie. Spodziewałam się, że co innego go trapi, ale cóż, najwidoczniej się myliłam.

- Jeśli ty masz ochotę to możemy zjeść - mówię z bezradnością głosie. Chciałam mu pomóc, żeby otworzył się mi i powiedział co go trapi a jak na razie to nic nie wiem.

- Okey, w takim razie już przynoszę - Patch wstaje od stołu i idzie w kierunku " kuchni ", a dokładniej w kierunku gdzie przetrzymuje jedzenie. Po chwili pojawia się z talerzami.

- Wow, sernik na zimno z lodami. Moje ulubione, skąd wiedziałeś? - pytam zaskoczona i zadowolona.

- Umiem czytać ci w myślach - mówi uśmiechając się

Sernik plus lody to najlepsze połączenie. Smakuje bardzo dobrze.

Po skończonej kolacji wychodzimy z jaskini. Jest ciepło. Na niebie migoczą miliony gwiazd. Patch trzyma mnie ciągle za rękę i prowadzi prosto. Zatrzymujemy się i naszym oczom ukazuje się widok morza. Na tafli morskiej odbija się niebo. Widok jest przepiękny, niczym obraz z bajki.

- Jeju, jak tu pięknie - zachwycam się krajobrazem

- Wiem, zawsze tu przychodzę, gdy chcę pomyśleć i pobyć sam. - mówi brunet zamyślony

- Kiedy tu ostatnio byłeś? - pytam go

- Dziś rano, ale takiego widoku nie było

- A o czym myślałeś? Masz jakieś problemy? - pytam niepewna.

- Nie, nie mam żadnych. Po prostu musiałem przemyśleć jedną sprawę.

- Chcesz mi powiedzieć jaką? - nie odpuszczam, chcę się dowiedzieć co go gryzie. Przez całą kolacje był tajemniczy.

- Nie Nicki. To znaczy tak ale właściwie to sam nie wiem. - mówi i gryzie się w usta.

- Patch mów. Proszę cię. Widzę, że coś cie trapi. Wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć. - zachęcam go.

- Nicki, ja cię kocham. - mówi i od razu oddycha z ulgą. Widać, że te wyznanie bardzo wiele go kosztowało.
- Ale jak to możliwe. Jesteś pewny? My się w ogóle nie znamy. Nie wiem nic o tobie. - mówię, nie mogąc uwierzyć jego słowom.

- Normalnie, zakochałem się w tobie. Ostatnio nie mogę bez ciebie wytrzymać, ciągle myślę o tobie i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Nie znam cię za dobrze, ale czuję, że przyciąga mnie do ciebie jakaś niewidzialna nić. Jesteś moim magnezem, który mnie przyciąga - mówi na jednym wdechu.

To co mówi, jest bardzo piękne. Nigdy nie byłam w takim miejscu. Nigdy nie zdążyło mi się słyszeć czegoś równie pięknego jak teraz.

- Rozumiem Patch. - tylko na tyle mnie stać.

Nagle brunet chwyta mnie za twarz i kieruje ją tak, żeby nasze oczy mogły przeglądać się w swoich nawzajem.

- Nicki, zostań moją dziewczyną. O niczym innym nie marzę. Nie mogę wytrzymać tego, że nie jesteś moja. Może powinienem powiedzieć to oficjalniej? - pyta i nie czekając na moją reakcje mówi - Nicki, czy chciałabyś zostać moją dziewczyną?

Zaskakuje mnie to co słyszę.

- No jasne - odpowiadam mu. Wiem, że powinnam odpowiedzieć lepiej, romantyczniej, ale nie miałam czasu nad odpowiedzią. Te dwa słowa wydobyły się z moich ust bez zastanowienia, tak jakby ktoś mną kierował, że ktoś ustalił już co mam mówić, że to co myślę nie jest istotne. Ale tak, zgadzam się i to jest najważniejsze.

Na twarzy Patcha maluje się ulga, radość i szczęście. Bierze mnie na ręce i kręci w koło. Piszczę jak mała dziewczynka, jak dziecko na karuzeli. Brunet stawia mnie na ziemi i mocno obejmuje.

- Dziękuję Nicki, dziękuję. Nie wiesz ile to dla mnie znaczy. - mówi szepcząc mi do ucha.

- Nie dziękuj. Nie ma za co. - odwzajemniam jego uścisk. I czuje, jak całuje mnie w policzek. Ja chcę czegoś więcej. Przytrzymuję jego twarz i dotykam jego usta swoimi.

Pocałunek jest delikatny. Czuję, jak Patch się zdziwił moich zachowaniem. Ale ja tego potrzebowałam. Chciałam, żeby mógł poczuć, że on też mi się podoba. Nie trwa długo. Przerywam go, bo się zawstydzam. Chowam głowę między jego obojczykiem a szyją.

Siedzimy na ziemi przytuleni i patrzymy się w niebo. Trwamy tak kilka chwil. Wszystko jest takie piękne. Żadne z nas nie chce przerywać tej chwili...

***

Znalazłam Swoje SzczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz