ROZDZIAŁ XX

56 10 3
                                    

  Mieli bardzo prosty plan: być razem do końca życia.
Plan, co do którego wszyscy z ich kręgu zgodziliby się, że jest jak najbardziej realny.
Byli najlepszymi przyjaciółmi, kochankami i bratnimi duszami i wszyscy uważali, że bycie razem jest ich przeznaczeniem. 

***

Docieram do domu po północy. Od Patcha wyszłam przed zmierzchem, ale natłok słów, które mieszały mi w głowie nie pozwoliło racjonalnie myśleć. Jechałam swoim autem najdłuższą drogą jednak to i tak nie wyjaśnia mojego wielogodzinnego zniknięcia. Kilka kilometrów przed swoim domem zatrzymałam się w leśnej dróżce.
Nie byłam smutna, byłam wściekła. Te wszystkie słowa, które mi dziś powiedział były jak z innej bajki, jakby opowiedział mi nie swoją historię. Ale wszystko na to wskazują, że są prawdziwe. Jego znajomi, tupki kręcące się pod jego domem. Kiedyś tego nie zauważałam, ale teraz dostrzegam to, co powinnam kilka tygodni wcześniej. Jestem z nim ponad trzy miesiące i dowiaduję się o jego życiu dopiero teraz.
Głowa mi puchnie od tych wszystkich myśli.
Wchodzę do domu, z myślą, że wszyscy śpią. Staram się być cicho i z uśmiechem stwierdzam, że mi to wychodzi. Powoli wchodzę do kuchni, zapalam światło i widzę twarz mojej rodzicielki.

- Cześć mamo, czemu nie śpisz? - pytam zaskoczona

- Ty mi lepiej powiedz co się wydarzyło. - mówi i bierze łyk czegoś z jej ulubionej filiżanki.

- Nic mamo - udaję, że wszystko gra. Podchodzę do lodówki i sprawdzam jej zawartość. Nie mam ochoty na jedzenie więc biorę sobie sok pomarańczowy i nalewam do szklanki.

- Nicki, powiedz mi co się dzieje. Patch tu dziś był. Pytał się o ciebie. Jego twarz zalana była łzami. A ty? Ty wcale lepiej od niego nie wyglądasz. Myślisz, że nie widzę jakie masz oczy? Całe czerwone i popuchniętę. A twoje zachowanie? Nie wracałaś nigdy tak późno i zawsze odbierałaś telefon. Dzwoniłam do ciebie wielokrotnie bez żadnego skutku. Martwię się. - mówi, a w jej głosie słychać smutek oraz troskę. Biorę łyk ze swojej szklanki i siadam przy niej, przy wyspie.

- Mamo - zaczynam, zastanawiając się co mam jej powiedzieć. - Zerwałam z Patchem - stwierdzam, że te wyjaśnienie jest najlepsze.

- Dlaczego? - zadaje mi pytanie mama.

- Ehh. Tak jakoś wyszło. Nie spodobali mi się jego znajomi. Są z innego świata niż ja. Nie pasuję do Patcha. - O dziwo, wypowiadając te słowa jestem spokojna. Nie płaczę.

- Oj Nickuś - zwraca się do mnie mama zdrobnieniem z dzieciństwa. - Zobaczysz jeszcze się pogodzicie - przytula mnie a ja odwzajemniam ten czuły gest.

- Nie wiem mamo. Idę spać, ty też się połóż - mówię. Całuję ją w policzek i wstaję z krzesełka.

- Tak, tylko dopiję herbatę. - bierze łyk z filiżanki jakby na potwierdzenie swoich słów - Dobranoc, śpij dobrze - mówi do mnie.

- Dobranoc mamo, wzajemnie - mówię i idę w stronę swojego pokoju.

Rzucam się na swoje łóżko, otulam się kołdrą i patrzę w okno. Księżyc w pełni, piękne niebo, pełne gwiazd. Ten widok uspokaja mnie i kołysze do snu. Poddaję się. Zmęczona zasypiam zapominając o tym co mam na sobie.

Śpię dość długo. Nikt mnie nie budzi do czasu zadzwonienia telefonu.

- Halo - odbieram i mruczę do słuchawki zaspanym głosem.

- Halo, Nicki, możemy pogadać? - słyszę głos mojego byłego chłopaka.

- Nie chcę. Patch daj mi spokój. Nie chcę cię widzieć. Dla mnie to skończony temat. Nie dzwoń, nie pisz i nie nękaj mnie w domu. Proszę cię o to. Spełnij moje ostatnią prośbę. - mówię, a głos mi się łamie.

- Nicki, chciałbym to wszystko wyjaśnić. Daj mi szansę. - błaga.

- Nie. Powiedziałam co masz zrobić. Daj mi spokój. - niemalże ostatnie słowa wypowiadam krzycząc.

- Dobrze. Ale wiedz, że się tak szybko nie poddam. Do zobaczenia - kończy i się rozłącza.

Zastanawiam się co to ma znaczyć. Ale po chwili to olewam.
Zegar wskazuje południe, ale na mnie nie robi to różnicy. Zasypiam.

Kolejne dni mijają mi zwyczajnie. Spędzam całe dnie przed telewizorem z lodami, bawiąc się czasem z bratem.
Patch nie odzywa się do mnie, co jest dla mnie pozytywne. Cieszę się, że wziął moje słowa do serca. Cierpię jeszcze, wieczorami bywa, że wylewam łzy w poduszkę. Jednak powtarzam sobie, że tak musi być.

Leniuchując, pożytkuję w ten sposób ostatnie dni wakacji. Wiedząc, że niebawem trzeba będzie zacząć chodzić do szkoły.

***


Rozdział mi kompletnie nie wyszedł.
Nie wychodzi mi pisanie.
Wybaczcie.

Znalazłam Swoje SzczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz