ROZDZIAŁ XXVIII

40 4 1
                                    

" Chłopiec już nigdy więcej nie płakał i nigdy nie zapomniał tego, czego się nauczył :
Że KOCHAĆ to NISZCZYĆ, i że być KOCHANYM to znaczy zostać ZNISZCZONYM. "
~ Cassandra Clare,
" Dary Anioła. Miasto Kości "

Mija kilka dni od mojego pobytu w domu Monroe. Cała nasza trójka czuła się świetnie po naszym spotkaniu. Nawet nie narzekaliśmy na małą ilość snu tamtej nocy. Bardzo miło wspominam sen w ich domu. Po raz pierwszy nie śnił mi się Patch, ale moje dzieciństwo. Nasze zabawy z rodzeństwem Monroe i z małą piłeczką - Mia by się obraziła za taki zwrot.

Sen przypomniał mi jak bardzo byłam wtedy szczęśliwa. Miałam swoje problemy takie jak urwana głowa w ulubionej lalce, albo długi okres bez nowej zabawki. Wtedy cierpiałam katusze, ale zbiegiem czasu dojrzałam i zrozumiałam, że tamte problemy były błahostką. Teraz pierwsza, prawdziwa miłość to jest największy problem. Złamane serce, które nie może się skleić.

W poniedziałek spotkałyśmy Mię, która zachowywała się podejrzanie. Udawała, że wszystko gra, jednak w jej spojrzeniu krył się... Właśnie, co się kryło. Ból, cierpienie, żal? Nie mogłam odkryć tej tajemnicy, jednak czułam w głębi serca, że coś się stało.
Jak się później okazało, Mia czuła wstyd. Razem z Allison próbowałyśmy ją uspokoić. Jednak ta tak łatwo się nie dała. Mia, u rodziców Scotta miała nie za ciekawe pierwszy spotkanie. Gdy cała rodzina Scotta wraz z Mią siedziała przed telewizorem, popijając herbatę z filiżanek. Dziewczyna dyskutowała z rodzicami swojego chłopaka i gestykulowała przy tym rękoma. Niechcący potrąciła dwie filiżanki ze stolika. Na jej nieszczęście rozbiły się, gdy upadły na podłogę. Pierwszym odruchem Mii było złapanie się za twarz,  a jej mimika wyrażała scenę jak z obrazu pod tytułem Krzyk. - podczas jej opowiadania właśnie w tej chwili pojawiły się pierwsze łzy w jej oczach. Matka Scotta, jak ją nazwała Mia - jędza, zaczęła wymachiwać rękoma i krzycząc na nią " Co za nie zdara, kogo ty mi sprowadziłeś do domu ". Mogę sobie dać rękę uciąć, że to była najgorsza sobota w życiu mojej przyjaciółki. Mia cała rozpłakana, którą Scott próbuje uspokoi a zarazem kłóci się ze swoją matką, a po drugiej stronie Jędza, którą uspokaja mąż.
Scott miał dość tej sceny i zabrał ją. Razem spędzili weekend nad jeziorem, z dala od domu Scotta. Jak się później okazało, filiżanki były bardzo stare i drogie. Jędza dostała je od swojej babci.

Scott zaopiekował się nią, jednak całe zdarzenie przypomniało jej się rano. Teraz to my próbowałyśmy poprawić jej humor. Udało mi się to, gdy opisałam jej wygląd Alli, która chrapała przed telewizorem, a w kąciku ust pojawiła się stróżka śliny.

Dziś, w sobotę, od rana mam świetny humor. Po raz pierwszy poczułam się w pełni wyspana. Przez ostatnie dni pisałam z Lukasem. Było naprawdę dobrze, świetnie się dogadywaliśmy. Dzisiaj umówiliśmy się w parku przed osiemnastą. Jeszcze ponad osiem godzin do spotkania. Postanowiłam posprzątać w swoim pokoju, a także w domu, żeby trochę odciążyć mamę ze swoich zadań.

~~~

Osiem godzin później, czekałam na jednej z ławek w parku, w centrum Coldwater. Byłam trochę przed czasem, ale nie cierpiałam z tego powodu, wręcz przeciwnie, chciałam odetchnąć świeżym powietrzem. Miałam dziwne przeczucie, że coś się dziś wydarzy, jednak nie jestem pewna co.

- Nicki, już jesteś?  - Zza drzewa wyłonił się Lukas, który trzymał w ręku kwiat. - Proszę, wiem, że lubisz stokrotki.

- Tak, oczywiście, są takie spotykane i dostępne w każdym wolnym miejscu na trawie. Ale bardzo ci dziękuję. - Stokrotka, to nie jest mój ulubiony kwiat, ale niech się cieszy.

- Nickola, chciałbym z tobą porozmawiać - szepcze cicho chłopak. Wzrok ma nieobecny, patrzy gdzieś w daleką przyszłość.

- Coś się stało? Coś z Alli? - wpadłam w szok. Serce tłukło mi w klatce.

- Nie nie, spokojnie. Tu chodzi o mnie. - spojrzał mi prosto w oczy. - Nie wien jak to ująć w słowach.

- Więc może zacznij od początku? - Próbowałam go zachęcić.

- Nicki... - zrobił przerwę, nabierając głośno powietrza, patrząc się na swoje ręce które zrzucały niewidoczny pyłek ze spodni. -  Bardzo mi się podobasz. Wiem, że to może za szybko,  bo dopiero tydzień się tak naprawdę znamy, ale wiem, że zakochuję się w tobie i wiem, że to coś poważnego. Już w dziecinne czułem do ciebie większą sympatię niż do kogo innego. - Znów zrobił pauzę, którą musiałam wykorzystać.

- Lukas, nie mam pojęcia o czym ty mówisz, co chcesz osiągnąć. - mówię bardzo szybko,  tylko po to, żeby mi nie przerwał w połowie zdania.

- Nicki, chcęci tylko powiedzieć, a w zasadzie zapytać, czy jest możliwość... Nicki, zostaniesz moją dziewczyną?

Koniec części pierwszej.

Znalazłam Swoje SzczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz