24.

3.2K 215 31
                                    

Już dzisiaj wracamy do Londynu. Emily od samego rana marudziła, że chce tu zostać, ale gdy tylko Teddy wspomniał o Conrad'zie od razu zaczęła się pakować. Zaśmiałam się, gdy zobaczyłam jej zachowanie. Teddy zażyczył sobie, że następne wakacje chce spędzię w Hiszpanii i pójść na stadion Barcelony, a ja się z nim zgodziłam. Niall wymamrotał coś pod nosem i zszedł na dół, by zanieść nasz walizki do taksówki.

- Naprawdę Ci dziękuję. - uśmiechnęłam się. Siedzieliśmy już w samolocie i za chwile mieliśmy startować.

- Dla Ciebie zrobię wszystko. - uśmiechnął się. Pokręciłam głową i wyjrzałam przez okno. Po chwili dostaliśmy informacje, że mamy zapiąć pasy, ponieważ będziemy startować. Po chwili byliśmy już w powietrzu. Julia i Eddie usnęli od razu, a Emily i Teddy oglądali filmy na tablecie. Tylko ja i Niall nie mieliśmy żadnego zajęcia. Westchnęłam ciężko i spojrzałam na swojego męża. Uśmiechnęłam się lekko i przed moimi oczami stanęły wszystkie wspomnienia. Nasza pierwsza rozmowa, nasze wieczory filmowe, jazda na deskorolce, spacery, nasze głupie kłótnie przyjacielskie, wycieczka do Paryża, oświadczyny, zajście w ciąże, nasza pierwsza córka i wiele innych pięknych chwil. Niall spojrzał na mnie i uśmiechnął się do mnie. - Kocham Cię. - powiedział bezgłośnie.

- Kocham Cię.

***

- Może i w Paryżu jest pięknie, ale tęskniłam za Londynem. - powiedziała Emily, gdy siedzieliśmy w samochodzie i wracaliśmy do domu.

- Tęskniłaś za Londynem czy Conrad'em? - spytał Teddy za co dostał w głowę od starszej siostry.

- Nie bić mi się tam! - krzyknął Niall, gdy rodzeństwo zaczęło wymieniać ciosy. - Potrafimy robić piękne dzieci. - powiedział Niall, a ja się uśmiechnęłam.

- Potrafimy. - zgodziłam się. Niall zaparkował pod blokiem, a starsze dzieci od razu wyszły z auta.

- Walizki! - krzyknął Niall. Emily i Teddy wrócili do auta i zabrali swoje bagaże. Wzięłam na ręce Eddie'ego oraz Julie, a Niall zabrał nasze walizki. Weszliśmy do budynku i od razu skierowaliśmy się do windy. Irlandczyk postawił bagaże na ziemi i odebrał ode mnie Julie, która uśmiechnęła się do niego. Poprawiłam Eddie'ego na rękach, a chłopczyk zacząą bawić się moimi włosami. Weszliśmy do naszego mieszkania i uśmiechnęłam się.

Tęskniłam za swojł kanapą.

Postawiłam Eddie'ego na ziemi, który swoim chodem ruszył w kierunku salonu. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na kanapę.

- Nawet o tym nie myśl. - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Niall'a, który stał w salonie ze skrzyżowanymi rękami. Podszedł do mnie i złapał mnie za biodra. - Idziemy zrobić kolejnego Horan'a. - wymruczał mi do ucha.

- Twoje nie doczekanie, blondasku. - powiedziałam i pstryknęłam go w nos. Zaśmiał się i puścił mnie. Spojrzałam na Eddie'ego i Julie, którzy się przytulali. Szturchnęłam Niall'a, a on odwrócił się i uśmiechnął się szeroko, tak jak ja.

- Stowrzyliśmy naprawdę mądre i piękne dzieci. - powiedział Niall i objął mnie od tyłu oraz oparł brode na moim ramieniu. - Możemy stworzyć jeszcze jedno lub dwa. - mruknął, przygryzając płatek mojego ucha. Zaśmiałam się i wyswobodziłam z jego uścisku. Weszłam do kuchni, bo naprawdę naszła mnie ochota na czekoladowe ciastka. Wyciągnęłam jedno ciastko i od razu je zjadłam. Niall wszedł do kuchni i gdy mnie zobaczył zmarszczył brwi.

- Co? - spytałam z pełną buzią. Blondyn zaśmiał się i otworzył lodówkę. Wyciągnął z niej wodę i wypił łyk prosto z butelki. Przełknęłam ciastko, a reszte schowałam do szafki.

Czuję się naprawdę dziwnie.

XXXX

Witam w nowym, krótkim i beznadziejnym rozdziale :(

Marcelina x

Horan Family||n.h. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz