49.

3K 225 21
                                    

Wracałem do domu bardzo wkurzony. Byłem na komisariacie i dowiedziałem się bardzo ciekawej rzeczy. Ściskałem mocno kierownicę tak, że aż pobledły mi kostki. Miałem usta zaciśnięte w wąską linię i gdyby ktoś teraz d mnie podszedł, miałby obitą mordę. Wjechałem na podjazd i zgasiłem silnik. Wysiadłem z samochodu i szybkim krokiem wszedłem do domu. Trzasnąłem drzwiami i przeklinając pod nosem, ściągnąłem kurtkę i buty. 

- Niall? - usłyszałem głos Mercy. 

Nie, Mers, nie podchodź do mnie.

- Co się stało? - spytała i położyła dłoń na moim ramieniu. Jej dotyk trochę mnie uspokoił. Odetchnąłem głęboko i spojrzałem na jej twarz. 

- Będę miał sprawę w sądzie. - odpowiedziałem. - Oni jej wierzą! - krzyknąłem. 

- Niall, uspokój się.  - powiedziała i pomasowała moje ramię. - Będzie dobrze. 

- Nic nie będzie dobrze, Mers. - mruknąłem i wyminąłem ją. 

- Louis załatwi Ci najlepszego adwokata, wyjdziesz z tego. Pomogę Ci. - powiedziała, a ja westchnąłem. Odwróciłem się i spojrzałem w jej oczy, który były pełne nadziei. 

- Poradzę sobie sam. - powiedziałem i wszedłem na górę. 

To mój problem i załatwię go sam.

*Mercy pov*

Zgarnęłam telefon ze stolika i wybrałam dobrze znany mi numer. Przygryzłam wargę i tupałam nogą. 

- Co się stało moja droga siostro? - spytał Louis, gdy tylko odebrał telefon. 

- Jesteś mi potrzebny. - powiedziałam. - Zaraz u Ciebie będę. 

***

- O co dokładnie chodzi? - spytał Louis, gdy weszłam do jego gabinetu. 

- Niall został posądzony o gwałt, policja mu nie wierzy. - powiedziałam w wielkim skrócie. - Będzie miał sprawę w sądzie, ale on nie chcę pomocy. Wiem, że sobie sam nie poradzi. Znam go zbyt długo, by nie wiedzieć. Wiem, że masz znajomości i mógłbyś załatwić mu najlepszego adwokata. - wytłumaczyłam. Mój brat westchnął i pokręcił głową. - Louis, proszę. On Cię potrzebuję. - spojrzałam w jego oczy. 

- Dobrze, załatwię mu adwokata. - powiedział, a ja się uśmiechnęłam. Podniosłam się z krzesła i podeszłam do mężczyzny. Przytuliłam się do niego i cmoknęłam go w policzek. 

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się. 

- Robię to tylko dla Ciebie i moich siostrzeńców. - powiedział. - Nienawidzę go za tą...

- Sprawę. - przerwałam mu. - Nie wspominajmy tego. - powiedziałam. Odsunęłam się od mojego brata, a na jego twarzy zobaczyłam lekki uśmiech. 

- Czy mój szwagier ma zamiar robić dzieci do końca życia? - spytał, a ja się zaśmiałam. 

- Muszę już iść. - powiedziałam i cmoknęłam go w policzek. - Miłej pracy, bracie. - pomachałam mu, gdy byłam przy drzwiach. Wyszłam z jego gabinetu i pożegnałam się z Emily. Zjechałam windą na dół i wyszłam z budynku. Wsiadłam do swojego samochodu i odetchnęłam głęboko.

Pomogę mu, bo go kocham. 

***

- Po co to zrobiłaś?! - krzyknął Niall. - Powiedziałem, że poradzę sobie sam! 

- Chciałam Ci tylko pomóc. - powiedziałam spokojnie. 

Nie wolno mi się denerwować. 

- Gówno mnie obchodzi co chciałaś! - krzyknął, a ja przymknęłam na chwilę powieki. - Poradzę sobie sam, nie potrzebuję ani Twojej pomocy ani Louis'a! Jestem w tym ja i Lilly! - uderzył dłonią w blat kuchenny, a po moim policzku spłynęła łza. Odwróciłam się i wyszłam z kuchni. 

- Mamo, dlaczego się kłócicie? - spytała Emily. 

- Chciałam tylko pomóc Twojemu tacie, ale najwyraźniej nie jestem mu już do niczego potrzebna. - powiedziałam i wyszłam z salonu. 

Jesteśmy małżeństwem, a małżeństwo powinno się wspierać. 

*Emily pov*

Weszłam do kuchni i zobaczyłam mojego tatę, który opierał się rękami o blat kuchenny. Nie rozumiem dlaczego się tak zdenerwował. Mama chciała dobrze, a on nie potrzebnie się denerwował. Są małżeństwem i powinni się wspierać w dobrych u złych chwilach. Wiedziałam, że tata jest wybuchowy i cieszę się, że mama wyszła z kuchni. 

Pamiętam co zrobił, gdy miałam pięć lat. 

- Tato. - odezwałam się. Mężczyzna odwrócił się w moją stronę z zaciśniętymi ustami. - Połamiesz sobie zęby. - zażartowałam, ale jemu nie było do śmiechu.

- Emily, proszę zostaw mnie w spokoju. - powiedział. 

- Nie, jesteśmy rodziną, a rodzina powinna się wspierać. Mama chciała dobrze, a Ty tylko na nią nakrzyczałeś. Nie wyszedłbyś z tego sam, tato. Mama poprosiła wujka Louis'a, żeby załatwił Ci najlepszego adwokata, a Ty jej się tak odwdzięczasz. - powiedziałam. 

- Nie prosiłem ja o to! - krzyknął. 

- Nie prosiłeś, ale kto zna Cię lepiej niż mama?  -spytałam, a mój tata zamyślił się przez chwilę. - Mam rację, prawda? Teraz lecisz do niej i przepraszasz ją na kolanach. - uśmiechnęłam się. Mój tata podszedł do mnie i cmoknął mnie w czoło. Wyszedł z kuchni, a ja uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. 

Moja rodzina jest cudowna. 

XXXX

Mam nadzieje, że się podoba :) 

To jest najdłuższe opowiadanie jakie piszę :o

Marcelina x 

Horan Family||n.h. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz