*Mercy pov*
Nie odzywam się do Niall'a już trzy dni. Próbuje nawiązać ze mną rozmowę, ale ja go ignoruję. Tak samo Emily. Gdy tylko się odwrócę oni się kłócą. Ja nie mogę już tego znieść. Nie powinnam się denerwować, ale ich zachowanie świadczy tylko o tym, że nie dorośli. Rozumiem, można pokłócić się z rodziną, ale bez przesady. Kolejny dzień z rzędu i kolejne ignorowanie mojego męża i mojej córki. Mogę wyjść teraz na osobę dziecinną, ale zachowuję się dokładnie tak jak oni. Wstałam rano i nawet nie spojrzałam na blondyna. Przebrałam się w wygodne ciuchy i zeszłam na dół, by zrobić śniadanie. Weszłam do kuchni i postawiłam na tosty. Wyciągnęłam potrzebne składniki i zabrałam się za robienie śniadania.
- Cześć mamo. - Teddy pojawił się w kuchni i cmoknął mnie w policzek. Uśmiechnęłam się i poprosiłam go by wstawił wodę na herbatę, a o to wykonał.
Zdecydowanie jest moim najukochańszym dzieckiem.
Nie żartuje.
Do kuchni wszedł Niall i próbował mnie pocałować, ale ja go wyminęłam i wyłączyłam gotującą się wodę.
- Ile jeszcze masz zamiar zachowywać się jak dziecko? - spytał, a ja udałam, że go nie słyszę. Robiłam dokładnie to co oni, gdy próbowałam ich pogodzić. - Super, też tak potrafię. - powiedział i zamilkł.
Wreszcie.
Upłynęło nie całe pięć minut i usłyszałam jego westchnięcie.
- Dobra, nie potrafię. - jęknął. - Mercy, proszę odezwij się.
- Teddy, mógłbyś położyć to na stole? - zwróciłam się do syna i wskazałam na kubki z herbatą. Chłopak przytaknął głową i wziął dwie szklanki.
- Cześć mamo. - w kuchni pojawiła się Emily. Znów nic ''nie słyszałam'' i wróciłam do robienia śniadania. - Jak się spało? - spytała, a ja zaczęłam nucić pod nosem.
Mam usprawiedliwienie!
Jestem w ciąży i mam humorki.
- I to ja jestem dziecinna. - prychnęła.
- Nie takim tonem do mamy! - odezwał się Niall.
- Zamknijcie się! - nie wytrzymałam. - Mam was dość po raz kolejny. Kłócicie się o byle co. Już dawno o tym zapomniałam, a wy nadal wałkujecie ten sam temat. Nie można już tego słuchać. Jestem zmęczona waszymi humorkami. ''Jesteśmy dorośli''. - tu zrobiłam cudzysłów. - Żadne z was nie jest dorosłe, bo tak się nie zachowujecie. Jeżeli nie przestaniecie, wyprowadzam się, bo mam was serdecznie dość. - powiedziałam i wyszłam z kuchni. Nie miałam już do nich siły. Nie rozumiem po co zaczynają jeden i ten sam temat. Jakby nie mogli porozmawiać raz i wszystko sobie wyjaśnić. Niall jest ojcem, to on powinien porozmawiać z Emily i zamknąć sprawę, a nie kłócić się z nią o byle co, o to jest męczące. Chciałam wejść na górę, ale usłyszałam dzwonek do drzwi. Warknęłam pod nosem i podeszłam do drewnianej powłoki, po czym ją otworzyłam.
- Tęskniłaś?
Lilly.
***
- Mercy uspokój się. - powiedział Niall.
- Jak mam się uspokoić?! Ta psychopatka uciekła ze szpitala! Nie wiem do czego jest jeszcze zdolna! - krzyknęłam. Popadłam w histerię. Zapomniałam o kłótni Niall'a z Emily. Liczyło się teraz tylko to, żeby Lilly nie dopadła naszych dzieci.
- Zadzwoniłem na policję, już jej szukają. - złapał moje dłonie.
- A jak jej nie znajdą? Niall, ona porwała Eddie'ego. - cały czas płakałam. Nie mogłam się uspokoić.
- Znajdą ją, a nasze dzieci są bezpieczne. Nie poszły o szkoły, siedzą w swoich pokojach, więc nic nie ma prawa im się stać.
- Jak oni mogli do tego dopuścić? - pociągnęłam za swoje włosy.
- Lilly jest przebiegła, musiał ktoś jej pomóc. Inaczej by stamtąd nie uciekła. To najlepszy szpital psychiatryczny w Anglii, ktoś musiał być wtyczką.
- Boję się. - powiedziałam, a Niall westchnął i przytulił mnie.
- Jestem przy Tobie, Mers. Nic Ci się nie stanie, naszym dzieciom także. - pogładził mnie po głowie.
- Wierzę Ci.
XXXX
Kto tęsknił za Lilly?
Taki krótki, bo brak weny :/
Marcelina x
CZYTASZ
Horan Family||n.h. ✔
Fanfictiondruga część ''friends'' . Piątka dzieci, zdrada i dużo problemów - to właśnie rodzina Horan. #8 in Losowo - 17.03.2016 #9 in Losowo - 18.03.2016 #4 in Losowo - 24.03.2016