- Co powiesz na Claire? - spytała Mercy.
- Myślałem nad Maddie, ale Claire podoba mi się bardziej. - uśmiechnąłem się i położyłem głowę na jej kolanach. - A chłopczyk?
- William. - odpowiedziała. - W skrócie Will.
- A co powiesz na Tommy? - spytałem.
- O czym rozmawiacie? - w salonie pojawił się Teddy razem z Emily.
- Zastanawiamy się nad imieniem dla dziecka. - powiedziałem.
- Jakie wybraliście? - spytała Ems i usiadła na kanapie niedaleko mnie.
- Clarie, Maddy, William i Tommy. - wymieniła Mercy.
- Stawiam na Clarie i William. - powiedziała brunetka.
- Ja też. - zgodził się Teddy.
- Czyli Clarie i William? - spojrzałem na Mercy.
- Clarie i William. - uśmiechnęła się. Usłyszałem dzwonek do drzwi, więc podniosłem głowę i chciałem wstać z kanapy, ale Teddy mnie zatrzymał.
- To pewnie Jessica. - powiedział i wyszedł z salonu. Po chwili wrócił z dziewczyną, która się z nami przywitała i usiadła z Teddy'm na drugiej kanapie. Usiadłem na kanapie i poprawiłem swoją koszulkę. Emily uśmiechnęła się do mnie, a ja mrugnąłem do niej okiem.
- Jessica, napijesz się czegoś? - spytała Mercy.
- Nie, dziękuję. - uśmiechnęła się. Emily ma chłopaka, Teddy ma dziewczynę, a niedługo Eddie i Julia dorosną i będą szukać drugiej połówki. Zostanie mi tylko Clarie lub William.
Życie jest niesprawiedliwe.
***
- Najpierw Emily, teraz Teddy. - mruknęła Mercy, gdy nasze dzieci poszły do swoich pokoji.
- O co Ci chodzi? - spytałem.
- Widziałam jak się zamartwiasz, Niall. - powiedziała. - Widziałam jak patrzysz na Teddy'ego i Jessice.
- Bo oni tak szybko dorastają.
- Niall, to ja powinnam płakać. - zaśmiała się.
- Ja wcale nie płaczę. - burknąłem.
- Nie? To dlaczego świecą Ci oczy?
- Co? Nie prawda. - prychnąłem. - Proszę, nie mów nic dzieciom.
- Nie powiem. - uśmiechnęła się.
- Wyprowadzą się i zapomną o swoim staruszku. - powiedziałem i usiadłem na kanpie.
- Nie zapomną, Niall. - usiadła obok mnie i pogładziła moje plecy. - Z Emily wiążę Cię silna więź, tak samocz Teddy'm, a o Eddie'm i Julii już nie wspomnę. Oni zawsze będę Cię kochać, Niall.
- Masz rację. - uśmiechnąłem się.
- Ja się nigdzie nie wybieram. - powiedziała, a ja się zaśmiałem.
- Znam Cię dwadzieścia trzy lata, spędziłem z Tobą każdą chwilę i nadal nie mam Cię dość. - powiedziałem i razem się zaśmialiśmy.
- Też nie mam Cię dość. Dwadzieścia lat temu zostaliśmy parą, a siedemnaście lat temu zostaliśmy małżeństwem, a jeszcze się sobą nie znudziliśmy.
- Nie znudziliśmy, ponieważ się kochamy.
- Kochamy najmocniej na świecie.
***
- Teddy, spóźnisz się do szkoły! - krzyknąłem.
- Idę, już idę. - mruknął i zszedł po schodach. Ubrał kurtkł i razem wyszlięmy z domu. Emily i Teddy usiedli z tyłu, a ja wsiadłem na miejsce kierowcy i wyjechałem z posesji.
***
- Wróciłem! - krzyknąłem. Ściągnąłem kurtkę oraz buty i ruszyłem do salonu. - Mercy?! - spytałem głośno. Zmarszczyłem brwi, bo w kuchni też jej nie było. Zacząłem wchodzić na górę i cały czas ją wołałem. Wszedłem do sypialni i doznałem szoku. Lilly stała na środku sypialni z bronią w ręku, wymierzoną w Mercy. - Lilly. - odezwałem się, a dziewczyna się odwróciła.
- Niall. - uśmiechnęła się.
- Co Ty tu robisz? - spytałem.
- Pozbędę się jej i już zawsze będziemy razem. - powiedziała.
- Lilly, proszę odłóż broń. - spokojnie do niej podszedłem. Spojrzałem na Mercy, której łzy spływały po policzkach.
- Niall, ona jest dla nas przeszkodą. - odparła. Miałem w głowie plan i wiedziałem jak go zrealizować.
- Masz rację, jest dla nas przeszkodą. Możemy załatwić to inaczej. - powiedziałem.
- Jak? - spytała zdziwiona.
- Oddasz mi broń i wtedy porozmawiamy. - wyciągnąłem do nie dłoń, a dziewczyna z wahaniem położyła broń na mojej dłoni. Szybko odrzuciłem pistolet na ziemię i złapałem ją za ręce. Wykręciłem je do tyłu i spojrzałem na Mercy. - Zadzowń na policję. - powiedziałem, a brunetka z drżącymi rękami złapała urządzenie.
***
Policja przyjechała pod nasz dom i zabrała Lilly. Od razu przyciągnąłem do siebie Mercy i złożyłem pocałunek na czubku jej głowy.
- Nic wam nie zrobiła? - spytałem.
- Nie. - odpowiedziała. - Nie wiem co by było gdybyś nie przyszedł. - dodała, a po jej policzkach znów spłynęły łzy.
- Państwo Horan. - usłyszeliśmy. Mercy odsunęła się ode mnie i spojrzała na policjanta. - Panna Moon już państwu nie zagrozi. Zostanie przewieziona do kliniki psychiatrycznej i tam się nią zajmą. - powiedział, a ja uścisnąłem jego dłoń. Wyszedł z naszego domu, a ja zamknąłem za nim drzwi.
- Dlaczego nie poszła do więzienia, gdy porwała Eddie'ego? - spytała brunetka.
- Nic na nią nie mieli. Porwanie Eddie'ego zleciła swoim przyjaciołom i to oni go przetrzymywali.- odpowiedziałem. - Naprawdę się wystraszyłem, gdy zobaczyłem ją z bronią.
- Miałam większy zawał serca niż Ty.
XXXX
Zła Lilly 😢
Odpowiedzi bohaterów dodam jutro :)
A teraz dobranoc 😘
Marcelina x
CZYTASZ
Horan Family||n.h. ✔
Fiksi Penggemardruga część ''friends'' . Piątka dzieci, zdrada i dużo problemów - to właśnie rodzina Horan. #8 in Losowo - 17.03.2016 #9 in Losowo - 18.03.2016 #4 in Losowo - 24.03.2016