Kurwa! Japierdole!

804 60 6
                                    

Kierując się do pokoju, rozgladalam się nerwowo. Nikogo nie było. Od jakiegoś czasu żyje w ciągłym strachu. Czuję jakby ktoś mnie obserwował i śledził. Wiem że to tylko moje wyobrażenia, ale czuła bym się lepiej gdyby ktoś był obok mnie. Doszłam do pokoju. Wchodzę i cicho zamykam za sobą drzwi.
  Przy moim łóżku święci się lampka nocna. A przy szafce stoi pełno toreb z moimi zakupami. Ściągnęłam buty żeby nie chałasować i podeszłam do nich ostrożnie. Gdzie by je schować? Pod łóżkiem mam chyba sporo miejsca. Kiedy już je tam wepchnęłam ściągnęłam kurtkę i położyłam się na łóżko. Jest godzina 6:10. Zasnelam od razu.
  Nie dane było mi,  niestety pospać długo. Budzik Lisy dzwonił tak głośno ze upadłego by obudził.
-Rose, jesteś już?- wymamrotała tak niewyraźnie ze ledwo co ją zrozumiałam.
-No - jęknełam ochrypło.
Słyszałam jak szybko wygrzebuje się z łóżka, podbiega do mnie na boso i rzuca się na moje łóżko, zgrabnie siadając.
-I jak było?- była już całkiem rozbudzona, w przeciwieństwie do mnie.
-Normalnie.
-Jak normalnie? Byłaś tam ze strażnikiem Belikovem! Czy Ty wiesz ze wszystkie dziewczyny dały by się zabić żeby chociaż się do nich odezwał. A Ty masz z nim prywatne lekcje, całą noc spedziłaś z nim poza Akademią. Nawet nie wiesz jaką jesteś szczesciarą.
"Owszem, wiem Liso" pomyślałam, ale zamruczalam tylko na znak ze usłyszałam.
  Wzdychnęła ciężko, wstała i przyciągnęła się. Chwycił za rogi moją kołdrę, i pociągnęła ją. A ja skupił się gwałtownie pod naciskiem zimnego, grudniowego powietrza. Lisa ma w zwyczaju załatwiania otwartego okna na noc, przez co rano, mimo ogrzewania, jest strasznie zimno.
Usiadłam przecierajac oczy, czując na czole pulsujacy ból. Lisa zauważyła chyba moje szwy po puściła kołdrę i zakryła dłońmi usta.
-Boże Rose, w co znowu się wpakowałaś?-wykrzyczała.
-W nic, to był wypadek-w głowie szukałam jakieś normalnej wymówki- Było ciemno, nie zauważyłam krawężnika, potknelam się i zdążyłam głową w betonowy słup. Ot co.
Widziałam jak twarz Lisy się zmienia. Najpierw był szok, potem niedowierzanie, zdziwienie, aż końcu rozbawienie. Nie wytrzymała i zaczęła się głośno śmiać. Zieytowalam się tym schowalam twarz w poduszce.
-Okey, przepraszam. Już mi przeszło- chwyciła się za brzuchi oddychala ciężko- To co sobie kupiłaś?
-Nic specjalnego. Porządne buty i ciuchy na różne warunki,  płaszcz ale to dopiero jak zostanę prawym strażnikiem.
-Adam, masz zamiar ćwiczyć z taką szarą na głowie?
Spytała wskazując na moją głowę.
-Nie, ale pójdę do nauczycielki się usprawiedliwić i może pójdę na spółkę. Ale jeszcze trochę muszę się kimnąć.
-Niech ci będzie, ale uważaj i nie parkuj się w żadne kłopoty.
Spojrzałam na nią z ukosa. Nie patrząc już co robi poraz kolejny zasnęłam. Obudzilam sie kiedy słońce było wysoko na niebie. Zegarek wskazywał na 14:21
Wstałam, wzięłam prysznic. Brałam się w wygodne dresy i wróciłam do pokoju. Na szafce nocnej zauważyłam flakonik z płynem i przypomniało mi sie że musze przemyc rane.
Wzięłam buteleczki i znów weszłam do łazienki. Stojąc przed lustrem wysłałam trochę płynu na fazę. Powoli pokrywal ja gesto-żółty płyn. Uznałam ze już wystarczy. Wspomniany mi się słowa pielęgniarki "Powinno mocno szczypac. Zabrałam się w sobie i przyłożyłam opatrunek do rany. Efekt był natychmiastowy. Poczułam jakby ktoś przykład al mi do czoła rozrzażony pręt.
Odrzuciła gazę na bok i zaczęłam macham rękami na szwyby pieczenie ustąpiło, na marne.
-Kurwa! Japierdole! Niech to Chuj wyjebie!
Krzyczała, kucnelam na podłodze i postanowilam poczekać aż samo mi przejdzie. Po upływie około pięciu minut, poczułam jak ból słabnie. Wiadomość te przyjęłam z ulgą.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Wybaczcie że ostatnio są takie krótkie rozdziały ale jestem chora i nie mam siły pisać. Już niedługo będą rozdziały normalnej długości.

Akademia Wampirów-moja HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz