6.Może czas na zmiany

551 55 2
                                    

Po zjedzeniu naleśników w ciszy Leondre wyszedł czule mnie przytulajac i rzucając mi spojrzenie
suko teraz się mnie nie pozbedziesz.
Był taki niewinny i słodki. Nie wiem czemu ale po jego wyjściu przypomniało mi się ze muszę zadzwonić do Luckasa. Dawno nie słyszałam jego głosu.

-Hej skarbie. - powiedziałam rzucając się na swoje łóżko z telefonem.

-Cześć. - wymamrotał.

-Coś się dzieje ? - wolałam się upewnić.

-Nie. - odpowiedział szybko. - Czemu dzwonisz ?

-Chciałam usłyszeć twój głos. - próbowałam być słodka , lecz chyba mi nie wyszło bo usłyszałam jego westchniecie.

Nigdy nie będziesz dla niego wystarczająco dobra.

- Nie mam teraz czasu wpadnij dzisiaj do mnie o 20. Długo mi nie robiłaś dobrze. - stwierdził a ja mogłam się założyć ze na jego twarzy pojawił się uśmiech.

-Dobrze kocham Cię. - wcale nie miałam ochoty na te jego gry

* rozlaczyl się *

Po tej dość dziwnej rozmowie poszłam pozmywać naczynia i wsunelam się pod koc na kanapie. Wzięłam telefon wchodząc we wszytskie media społecznościowe od twittera do snapchata. Kiedy zrozumiałam ze nie mam co robić stwierdziłam ze pójdę z kimś do Starbucksa.

Maggie: Chcesz iść do Starbucksa ? Tak o 15 ?

Leo: Czyżby Mag się stesknila?

Maggie: Mag ? Serio lepszej ksywki nie mogłeś wymyślić ?

Leo: Mi się podoba i tak spotkam się z tobą.

Maggie: Okey to do zobaczenia

Leo: Do zobaczenia,Mag ;*

Przewrocilam oczami i poszłam się jakoś ubrać na wyjście do Starbucksa.
Włożyłam na siebie czarne jeansy, szarą bluzę i vansy. Pomalowałam rzęsy i nalozylam podkład.

Taka brzydka i gruba.

Spojrzałam ostatni raz na siebie w lustro a potem rzuciłam wzork na zegarek. 13:50 . Starbucks jest od mojego domu jakieś 5 minut drogi więc powinnam już wyjść i właśnie tak zrobiłam.

Kiedy weszłam do srodka od razu uderzył we zapach kawy. Rozejrzalam się po pomieszczeniu ale nie spotkałam niebieskich pasemek Leondre więc zajełam miejsce przy oknie. Spogladałam na ludzi idących na drodze. Nawet zobaczyłam kilka znajomych twarzy. Clare i Glena którzy prawdopodobnie szli na zakupy. Tak Glen na zakupach tez sobie tego nie wyobrazam. Jak go nie wyrzuca za nieodpowiednie zachowanie to będzie cud.

-Hej Mag. - nawet nie musiałam zgadywać kto to był. Odwróciła oczy i tak jak myślałam ujrzałam Leo składającego naprzeciwko mnie.

- Czemu już zamowileś ? Nawet nie wiesz co tutaj pijam. - powiedziałam z rozbawieniem wskazując na dwa kubki które przyniósł.

-Może czas na zmiany. - odpowiedział podając mi kawe.

Zaliczyłam swoje usta w gorącym napoju. Rozplynelam się na skutek smaku tej kawy. Japierdole była zajebista. Chłopak patrzył się na mnie ze wzrokiem a nie mówiłem ? Tylko czekał na to aż przyznam mu rację.

-Całkiem niezła. - próbowałam udawać niewzruszoną.

-Przyznaj ze miałem rację. Jest zajebista. - popatrzył na mnie wzrokiem kota ze Shreka. - Proszę Mag przyznaj mi rację, meow.

SINNER L.DEVRIESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz