13. To tylko Leondre

427 46 4
                                    

Następnego dnia od razu gdy się obudziłam uśmiech widniał na mojej twarzy. To dosc rzadki widok ale spowodowany był tylko tym że jest sobota i nie muszę iśc do tej pieprzonej szkoły. 

Ołłłł yesss

Ubrałam na siebie jakieś stare dresy i zwykły krótki t-shirt z myszka miki. Zeszłam na dół żeby zrobic sobie sniadanie. Oczywiście jak zwykłe nie zastałam nikogo w domu. Podeszłam do lodówki z zamiarem wyjęcia mleka lecz karteczka do niej przylepiona zwróciła moją uwagę. 

Droga Maggie ,
Ja i twój ojciec jesteśmy znowu w nagłej delegacji. Niestety ta będzie troszkę dłuższa niż wszystkie inne. Nie będzie nas cały ten miesiąc. Przepraszamy że wyjechaliśmy tak bez zapowiedzi i nawet nie masz pojęcia jak trudno nam było cię zostawić. 

Kochamy Cie , rodzice 

Po przeczytaniu tego krótkiego liściku prawie mnie zatkało. Cały miesiąc sama ?! Jezu...ile będzie imprez. Ta wiadomośc przypomniała mi o tym że dzisiaj mam domówke na która zaprosiłam Charliego. Powinnam zacząć coś może ograniać ale szczerze nie chce mi sie. Inni załatwia to za mnie. 

Napisałam do paru osób żeby przyniosły jakieś żarcie i alkohol więc ja nie muszę się juz niczym martwić.

***

Pukanie do drzwi od razu podniosło mnie na nogi. Prawdopodobnie zasnelam. Niestety szybko spojrzałam na siebie w lustrze. Nieuczesane włosy , makijażu brak. Jedno wielkie zero.

Podeszłam do drzwi i lekko wkurwiona je otworzyłam lecz na mojej twarzy rozszedl się uśmiech kiedy zobaczyłam Leondre z piwami i jedzeniem. On był nawet ubrany lepiej niż ja. 

- Widzę ze ty jeszcze nie przygotowana. - rzucił kładąc rzeczy na stół. 

- Tak lecę się ubrać A ty rozpakuj wszystko. - powiedziałam po czym podbieglam do swojego pokoju.

Włożyłam na siebie czarną obcisłą sukienkę i buty na lekkim obcasie.
Nagle Devries bez pukania wparował do pokoju.

- Masz nieproszonego gościa. - krzyknął i wciągnął za koszulę Charliego.

-Jezu Leo ! Uspokoj się ! - krzyknelam zirytowana widzac starch Charlsa. - Przepraszam Cię Charlie , idź na dół do kuchni A ja wyjaśnię sobie coś z Leondre . - zwróciłam się do chłopaka, który jak kazalam poszedl w stronę kuchni.

Gdy tylko się upewnilam ze Charls jest juz daleko na tyle żeby nie słyszeć naszych wrzaskow miałam zamiar zacząć kłótnie lecz Leondre był pierwszy.

- Chyba ci już mówiłem żebyś się z nim nie zadawala ! - machnal reka. Zdenerwował mnie tymi słowami. Jesteśmy tylko przyjaciółmi a on nie ma prawa mną rządzić. 

- Kurwa ! Nie jesteś moim ojcem więc siedź cicho. Będę się spotykała z kim chce ! - pisnełam jak mała dziewczynka.

- Nawet nie masz pojęcia jak w takich chwilach chciałbym nim być !

- Przestań do cholery ! Przestań się zachowywać tak okrutnie wobec bezbronnego Charliego który ci niczym nie zawinił !

- Niczym nie zawinił ?!?! - krzyknął A mnie aż przeszły ciarki po całym ciele.

Devries widząc moje przerażenie pokrecil głową. Czyżby było mu głupio ? Nie mam pojęcia ale wiem jedno. W tamtym momencie cholernie się go bałam.

- Nawet go nie znasz. - jego głos nagle zorbil się potulny i troskliwy. - Mag nie znasz go. - mogę przysiąść ze słyszałam to z jego ust już milion razy. - Nie masz pojęcia kim jest. - ujął moją twarz i zbliżył do siebie. Wtulilam się w jego klatę czujac sie jakos dziwnie bezpiecznie. Zaczelam pragnąć być jeszcze bliżej niż to dozwolone.

SINNER L.DEVRIESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz