26. Ona nie jest moja

293 32 9
                                    

Powoli zaczynam sie przyzwyczajać do niewygodnego położenia mojego ciała, kajdanków wbijających sie w ręce i ochydnego odoru który mi dowazyszy od momentu kiedy zostałam porwana.
Pomimo tego ze potrafiłam sie przyzwyczajać do tych rzeczy, nie umiałam sie pogodzić z decyzja Devriesa.

Chce ją odbić

Te słowa rozbrzmiewały mi w uszach. Gdyby była inna sytuacja cieszyłabym sie ze chce mnie uratować. Oznacza to, ze nie jestem sama w moich uczuciach do niego, lecz w tej sytuacji wiem, ze przez to go zniszczą.
Nie chce tego. Nie chce jego śmierci. Tak cholernie nie chce.

Do pokoju wszedł Lenehan z zawistnym uśmiechem na twarzy. Miałam ochotę wybić mu te jego wszystkie ząbki.

- Jak sie spało, Mag ? - spytał oblizując usta.

- Wiesz trochę to było trudne słysząc jak sie ruchacie. - przyznałam z obrzydzeniem.

- Czyli było słychać ? - zaśmiał sie.

- Udawanie zawsze słychać. - oł Jes. Tym razem ja triumfowałam. Sądząc po minie Lenehana widac było ze nie spodziewał sie tak nagłego ataku na jego osobę.

- To pewnie ucieszysz sie jak ci powiem, ze umówiłem sie z twoim kochasiem na 17.

Moje serce nagle zabiło. Świadomość ze go zobaczę nie mogła przejść obojętnie.
W pierwszych kilku sekundach nie wiedziałam co odpowiedzieć. Nie mogłam sie wydać tym zbyt podekscytowana dla dobra Leondre, ale nie mogłam tez tego 100 % olać, wiec pozostałym w mileczniu.

- Nic nie odpowiesz ? - spytał z uniesionymi brwiami. - Dziwne... A co powiesz na to, ze go zabijemy ? -dodał po czym wyszedł zostawiajac mnie samą.

Że go zabijemy ?

Nie nie nie. On tego nie moze zrobić i nie zrobi prawda ? Proszę.

Devries :

Obecnie na zegarku widnieje 16:00. Justin powinien byc juz u mnie No, ale coz juz sie potrafie przyzwyczaić do tego, ze on sie zawsze spóźnia. Nie ważne czy to ślub jego siostry, chrzciny jego dziecka a nawet jego własny pogrzeb. I tak sie spóźni.

Nagle usłyszałem głośny huk drzwi i ukazała mi sie postać uśmiechniętego Justina.

- Co tam siedzisz ?! Jedziemy ! - krzyknął radośnie. I pomysleć ze własnie jedzie kogoś zabić.

Dziwny człowiek.

Wsiedliśmy razem do dużego cheepa i odjechaliśmy z piskiem opon. Kiedy byliśmy juz przed ,,domem'' tego chuja zacząłem powoli wątpić. Nie wiem nawet czemu. Miałem wrażenie jakby to wszystko co teraz robię żeby ją odzyskać tak naprawde nie ma znaczenia.

Moja narażanie życia nie ma znaczenia

- Stary słuchaj. -powiedział Justin obracając sie do mnie. Teraz dopiero mogłem zauważyć ze zaczął chodzić chyba bardziej na słownie, albo cos w tym stylu bo jego twarz i ciało uległo zmianie. No coz zachowanie wciąż to samo.

- No ? -spytałem. Wiedziałem ze chodzi mu pewnie o szczegóły jakiegoś planu.

- Zaparkowalismy pare przecznic od jego domu zeby nie zobaczył ze wziąłeś nas ze sobą. Teraz ty wyjdziesz my tutaj doczekamy kilka minut. Gdy juz bedziesz przed jego domem wyślij nam SMS i wtedy wyjdziemy z auta. Obalimy jego ochroniarzy i uratujemy twoją dziewczynę.

- Ona nie jest moja. - przyznałem spuszczając wzrok w podłogę.

- Co ??! - odpowiedział wkurwiony John który obecnie siedział obok mnie. - To kogo my do cholery ratujemy ?!

- Mag, dziewczynę która jest za dobra na to zeby byc nazywana moją.

- Kurwa Devries nieźle sie wpakowałeś. -dodał Juss.

Po chwili chwyciłem za drzwi i wyszedłem z auta idąc w stronę domu tego sukinsyna.
Było dość słonecznie wiec założyłem okulary zeby móc cokolwiek widzieć.
- A jak sie to nie uda ? -spytałem siebie w myślach. Nawet nie mam podejścia co ja był wtedy zrobił. Co by sie wtedy ze mną stało a najważniejsze co by sie wtedy stało z Mag.

Stałem juz przed dużym burdelem Lenehana. Wziąłem komórkę do ręki i napisałem SMS tak jak mi kazali chłopcy po czym  wszedłem na jego terytorium. Wiedziałem, ze nie ma i nie będzie juz odwrotu.

Zapukałem lekko do drzwi, które niemalże od razu sie otworzyły a w nich stanęła związana Mag. Moje serce zabiło szybciej. Nie potrafiłem w tym momencie trzeźwo myślec. Od razu mocno ją przytuliłem. Jej malutkie ciałko było tak zimne i chude.

- Cholernie tęskniłem. - wyszeptalam w jej włosy. Ona nadal nic nie powiedziała.

Dopiero gdy sie oddaliliśmy i spojrzałem na nia bardziej badawczo zobaczyłem w jakim jest stanie. Cała w śiniakach, ma głębokie rany z czego z niektórych leci jeszcze krew. Wtedy miałem w głowie tylko jedno. Zabić Lenehana.

Nagle zobaczyłem ze Mag próbuje mi cos przekazać. Wtuliła sie we mnie podaż kolejny.
Jedyne co usłyszałem to uciekaj, lecz wtedy poczułem mocny ból z tylu głowy. Miałem rozmazany obraz przed oczami. A pózniej widziałem tylko ciemność.

---------------
Cholernie przepraszam ze brak rozdziału 😟
Mam nadzieje ze mi wybaczycie ❤️
I rownież napiszcie mi czy rozdział wie wam podobał bo komentarze mega motywują skarby✨
Mamy juz 8,71 K 🌸💞

SINNER L.DEVRIESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz