22. Wspolczuje ci kochana

340 37 7
                                    

Od kilku minut czuje jakby leżała na jakimś materacu. Chce otworzyć oczy ale nie mogę. Boje sie tego co zobaczę.
Najbardziej zabolało mnie to ze Leondre mnie wyrzucił. Tak po prostu jak zwykłą szmatę.
Może dla niego nią byłam ?
A ja głupia myślałam ,ze Devries jest inny.
Pierdolenie.

- Hej mała. - ten głos zaczął mi rozbrzmiewać w głowie. Szybko otworzyłam oczy. Mocno tego pożałowałam.

Przedemną stał ten sukinsyn Lenehan.
A ja leze jak głupia przywiązana do jakiegoś drągu w samej bieliźnie.

To jest mój koniec.

- Widzę ze twój kochany Leoś cie wyrzucił. - zaśmiał sie głupio.

Stwierdziłam ze będę grać twarda. Nie pokaże mu ze sie boje bo to jeszcze bardziej pogorszy sytuacje.

- Nie wyrzucił mnie. - stwierdziłam. - Sama odeszłam.

- Oj Mag. - ukucnal przede mną. - Głupiutka ,mała Mag. Wszystko widziałem.
Zastanawia mnie tylko jedno.
Czym go tak musiałaś wkurwić ze wysłał cie na smierć ?

- Na smierć ? - spytałam udając zdziwioną. Dobrze wiedziałam co sie tutaj dzieje z wszystkimi dziewczynami od Devriesa.

- Nie udawaj ze nie wiesz co sie tutaj dzieje ze wszystkimi dziewczynami. - zaczął sie śmiać. -Taki głupi nie jestem.

- Watpię. - odpyskowałam i w jeden chwili poczułam jego pieść na mojej twarzy.

- Chcesz cos jeszcze powiedzieć mała zdziro ?

- Tak. - po raz kolejny dostałam mocno w twarz. Czułam jak z nosa zaczyna mi ciec krew.

- Mag radzę ci przestań !

- Bo co ?! Co ze mną zrobisz ?! I tak pewnie zabijesz !

- Nie...- powiedział spokojnie. - Mam dość inny plan.

- Co to ma znaczyć ?

- Zobaczysz maleńka. A teraz przyjdzie do ciebie pewien miły pan. - uśmiechnął sie szyderczo.

W tym momencie byłam już pewna co sie dalej zdarzy. Charlie wyszedł a od razu po nim wszedł ten miły pan. Był to zarośnięty tym z grubym brzuchem. Jednym słowem obrzydliwiec.

- Hej Maggie. - powiedział a mnie aż wzięło na wymioty gdy tylko usłyszałam z jakim podtekstem do mnie mówi.

Nie odpowiedziałam mu. Jeszcze mogłabym znowu powiedzieć kilka słów za dużo a nie chce dostać ponownie w twarz.

- Może suko raczysz mi odpowiedzieć ?! - uderzył mnie mocno noga w brzuch w skutku zaczęłam pluć krwią. - Będziesz już cos mowić ?

- Yhym. - wyszeptalam.

- Dobrze to możemy zacząć. - ku mojemu zdziwieniu mężczyzna usiadł na krześle bardzo blisko mnie.

- Ty nie będziesz....- musiałam wsiąść oddech.

- Nie.- zaprzeczył a mi jakby spadł kamień z serca. - Nawet bym cie nie tknął szmato.

- To po co przyszedłeś ?

- Nie będę cie oszukiwał maleńka. Widzisz co to jest ? - wyciągnął małą kamerkę z kieszeni która postawił na komodzie przed nami.

- Tak. - powiedziałam bojąc sie do czego zmierza.

- Mam cie pobić i to nagrać ,po czym wyślemy to twojemu kochasiowi. - uśmiechnął sie zalotnie.

- Nie mów tak na niego. - zaprzeczyłam. Nikt mi nie będzie mówił ze osoba która mnie wysłała na smierć jest moim kochasiem.

SINNER L.DEVRIESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz