24. Kochałam ją jak siostre

357 42 6
                                    

Od ostaniej wizyty tego gościa który dowiedział sie ze zalezy mi na Devriesie nikt nie wchodził do tej super piwnicy w której przebywam. Myśle ze to tym lepiej dla mnie bo nie mam zamiaru odpowiadać na kolejne bzdurne pytania zadawane przez nich.

No cóż nie ukrywam ze żałuje bardzo tego co powiedziałam. Sama uszykowałam sobie gorsza smierć. Najbardziej mnie jednak dziwi to ze nadal nie uronilam ani jednej łzy. Nawet w obliczu śmierci nie potrafię płakać.

Może ja nie mam uczuć ?

- Hej - powiedział Lenehan wchodząc do piwnicy w której byłam przetrzymywana.

Był tak bardzo spokojny ze aż mnie to mdlilo. Przecież nic sie nie dzieje. Porwał własnie dziewczynę , ah to nic !

- Oj skarbie. - niech mnie tak nazwie jeszcze raz a wyrwę mu jaja. - lepiej mi odpowiadaj. - pokręcił palcem.

- A po co mam sie do ciebie odzywać ? I tak umrę wiec możesz mnie sobie bić ile chcesz.
Najlepiej pobij mnie na smierć bo wiesz.. - uśmiechnęłam sie zadziornie. - twój ryj juz mnie męczy.

- Nadal zabawna ,ciekawe. - przykucnął przy mnie.

Spodziewałam sie innej rekacji. Na przykład ze dostanę z pięści w twarz cokolwiek. A on jedynie cos powiedział nawet sie lekko sie uśmiechając.
Czy ten człowiek może juz przestać grać ze mną w te jego chore gry ?
Czemu wogole ja ?!
Czemu nie mógł wsiąść kogoś innego. Tylko mnie.

Przecież nie byłam bardzo ważna dla Devriesa. Byłam mu obojętna. Byłam jego jedną ze zwykłych dziwek. Zero uczuć. Nawet nie mianował mnie na swoją sekretarkę tak jak Jen.
W tym momencie przypomniało mi sie cos czego nie powinnam zapomnieć.

- Co zrobiłeś z Jennifer ? - spytałam próbując być miła chociaż na chwile.

Musiałam to zrobić dla niej

Mężczyzna jedynie sie zaśmiał ale to dla mnie nie była wystraczająca odpowiedz. Musiałam wiedzieć co sie z nią stało. W końcu była moja najlepszą przyjaciółką.

Kochałam ją jak siostrę.

- Oj Mag to słodkie jak bardzo jestes nieświadoma niektórych rzeczy. - uśmiechnął sie a ja zauważyłam ze na jego twarzy widnieją małe dołeczki.

W które prawdopodobnie wbije gwoździe.

- O co ci chodzi ? - spytałam zdezorientowana.

- Myśle ze lepiej będzie jak sama to zobaczysz.

W tym pieprzonym momencie ktoś wszedł do pokoju. Do jasnej cholery czy to Jen ?!
Tak to ona ,to napewno ona.Wszędzie rozpoznam jej idealną figurę modelki i długie włosy. Bardziej zdziwiło mnie to ze nie jest wogole pobita ,nie ma żadnych obrażeń.
Chodzi sobie normalnie po pokoju jak nigdy nic ,ale to ważne ze żyje i jest teraz razem tutaj ze mną.

- Jen ! - krzyknęłam radośnie oczekując tego samego od niej ,lecz spotkałam sie z jej chłodnym spojrzeniem.

- Lepiej sie zamknij mała suko !

Kurwa ,co ?!

- Jen co sie z tobą stało ? - spytałam ze współczuciem w oczach. Wpatrywałam sie w nia chcąc wmówić sobie ze to nie jest ta moja Jen lecz nadzieja matką głupich.

- Oj , głupia ,głupia Mag. - cały czas chodziła wokół mnie co niezwykle mnie irytowało ,ale nie tak bardzo jak to ze nie mam pojęcia co sie własnie dzieje.

- O co wam do cholery chodzi ?! - krzyknęłam.

Moja przyjaciółka ,choć w sumie nie wiem czy można ją tak nazwać , podeszła do Lenehana i mocno przywarła swoje usta do jego ust. Na co chłopak rownież odpowiedział namiętnym pocałunkiem.

Co tutaj...co ?!??

Miałam góle w gardle. Nie potrafiłam sensownie wypowiedzieć żadnego słowa. Ten cały czas byłam oszukiwana ,byłam marionetką w tym ich całym teatrzyku.
Dotarło do mnie ze wyrzucenie Jen ,kłótnia z Leondre ,wyrzucenie mnie po czym porwanie przez Lenehana. To wszystko było zaplanowane od początku do końca.

- I jak skarbie ? - zwrócił sie do mnie Lenehan z tym swoim debilnym uśmiechem. - Zdziwiona ? - unisol brwi.

Ponownie postanowiłam grać niewzruszoną tym co sie własnie tutaj stało pomimo tego ból rozrywał mnie od środka.

- Szczerze ? Niezbyt. - ruszyłam ramionami. - Pewnie jest niezła w łożku ,wkoncu ma juz takie doświadczenie. - uśmiechnęłam sie jak zdzira dając im do zrozumienia ze mam wszystko w dupie.

- Ty suko ! - rzuciła sie na mnie Jen ,ale Lenehan zatrzymał ją po czym popatrzył z szacunkiem na mnie.

- Niezła jestes ,Mag. - przytakiwał sam sobie. - Nie obchodzi cie to ze za takie odzywki możesz juz nie żyć a jednak i tak to robisz.

Teraz nagle okaże sie ze jestem bardzo wartościowa i odważna dziewczyną. Szybciej umrę niż w to uwierzę. Nie jestem taka głupia jak te wszystkie dziwki. Niech on sobie nie myśli ze z własnej woli bede sie z nim lub z kimkolwiek pieprzyć.

- Czemu mnie wzięliście ? - spytałam. Chciałam sie dowiedzieć czym zasłużyłam na takie cos.

- Myśleliśmy ze Devriesowi na tobie zalezy ale chyba sie lekko pomyliliśmy. Od twojego zaginięcia nawet nie ruszył dupy z domu. Ma na ciebie wyjebane.

Auć trochę zabolało.

- To co teraz ze mną zrobicie ? - spytałam przełykając głośno ślinę.

- Nie wiem.- przyznał Lenehan.

Faktycznie sądząc po jego minie nie miał pojęcia co teraz ze mną zrobić. Trochę mnie to zdziwiło bo jedyne mądre wyjście z tej sytuacji to zabicie mnie a on chyba jednak chce zostawić moja osobę przy życiu. Tylko po co ?

Nagle zadzwonił do Jennifer telefon. Popatrzyła na ekarn lekko sie uśmiechając.
Przeciągnęła słuchawkę i wzięła rozmowie na głośnik.

- Hej Leondre. - drgnęłam.

- Cześć Jen - jego głos był rozdygotany i ledwo co dało sie zrozumieć.

- Jezu co sie stało ? - udawała zdziwioną tym samym śmiejąc mi sie prosto w twarz.

- Porwali Mag. Zamierzam ją odbić. Wchodzisz w to ?

- Oczywiście ,bede u ciebie za 10 minut.

- Pa ,dziękuje.

Dziewczyna sie rozłączyła a ja byłam w szoku. Leondre jednak będzie mnie szukać. Nie odpuścił. Choć z drugiej strony mam mu to za złe. Bo w momencie gdy sięgnął pomocy od Jen narazi inne dziewczyny a przede wszystkim siebie.

- Mam nadzieje ze to słyszałaś. - zwróciła sie do mnie na co przytaknelam. - To dobrze radzę ci zapamietać jego głos bo juz go więcej nie usłyszysz.

----------------
Hej 💞
Podobał sie rozdział ?
Według mnie jeden z gorszych ale no cóż.
Mamy juz 7,32 K

SINNER L.DEVRIESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz