Rozdział 13

2K 143 7
                                    

Usłyszałam jakiś hałas dobiegający z dołu i odgłos kroków. Nie otwierałam oczu ale mimo tego wiedziałam że jest ciemno, chciałam jeszcze iść spać, byłam taka zmęczona.
Głosy wydały mi się nie naturalne, jakby przestraszone. Otworzyłam oczy i zaspana usiadłam na łóżku. Spojrzałam na zegarek, była piąta rano. Miałam ochotę komuś przywalić, nigdy nie wstawałam tak wcześnie. Wstałam, założyłam bluze i nagle drzwi do mojego pokoju otworzyły się z impetem, odwróciłam się i zobaczyłam Ricka, był jakiś dziwny i miał łzy w oczach.

-Rick...co się stało?!- rozpłakał się jeszcze bardziej, przestraszyłam się.

-Anna...ona- Rick szlochał jak dziecko. W moich oczach pojawiły się łzy, byłam przestraszona.

-Co z mamą? Rick? Co jej się stało?!- Rick usiadł na podłodze i chowając twarz w dłoniach dalej płakał.

-Nie żyje.

Nie chciałam uwierzyć w to co powiedział. To nie mogła być prawda, nie mogła! Ona musiała żyć! Nie ona. Stałam bezsilna i nie wiedziałam co się stało. Chciałam pozbierać myśli, wszystko poukładać, ale nie mogłam. Straciłam ostatnią bliską mi osobę, zostałam sama.
Poczułam jak strach i smutek rozrywają mnie od środka. Musiałam uciec, musiałam uciec od tego wszystkiego.

Wybiegłam z domu, poprostu biegłam przed siebie. Łzy spływały po moich policzkach. Biegłam i biegłam, nie zastanawiałam się nad tym gdzie, poprostu jak najdalej.
Wbiegłam do lasu, ale nie zwracałam na to uwagi, nie zwalniałam.
Nagle oślepiło mnie światło przebijające się przez drzewa. Zatrzymałam się, zobaczyłam polanę na której byłam z Chrisem, tu dowiedziałam się kim jestem. Poszłam tam. Wszystkie wspomnienia wróciły...jak kiedyś było pięknie.

Mama i tata siedzą na ławce a ja łapie motyle w ogrodzie. Podbiegam do nich i pokazuje im pięknego motyla który za chwile odlatuje z moich rąk.

Jade autem z mamą i śpiewamy piosenkę z jakiejś bajki śmiejąc się głośno.

Otworzyłam oczy, strumienie łez spływały po mojej twarzy. Upadłam na kolana, płakałam jak dziecko. Zostałam sama, nie było już nikogo, nie było mamy...taty, tylko ja. Zamknełam oczy, chciałam już się nie obudzić.

____________________________________

Poczułam ciepło i zapach męskich perfum. Otworzyłam oczy. Leżałam na łóżku a obok mnie Chris. Moja ręka leżała na jego klatce piersiowej. Cieszyłam się że teraz był przy mnie, teraz został mi tylko on. Zamknełam oczy z nadzieją że to wszystko to tylko straszny sen.

******************************
Pechowy rozdział bo 13. Jak dalej potoczy się los Clary? Piszcie komentarze i głosujcie a ja będę dalej pisać. Piszcie też uwagi co do opowieści, powiedzcie jak wy widzicie życie Clary. Dzięki i miłego czytania :)

ClaryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz