Rozdział 27

1.7K 114 15
                                    

Wyszliśmy z domu na świeże powietrze. Miło było znowu to poczuć, zimny wiatr na twarzy, szum drzew, śpiew ptaków. Tęskniłam za tym, nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo. Czułam się jak pies którego ktoś zamkną w pudle na kilka dni i dopiero teraz wypuścił, no w sumie można by powiedzieć że naprawdę tak było, wilk to przecież też pies.

Poszliśmy w stronę lasu, w ciszy. Nikt nic nie powiedział, poprostu oglądaliśmy wszystko co nas otaczało. Las wydawał się sto razy piękniejszy na żywo niż przez szybę. Chciałam napawać się tym wszystkim ale coś mi przeszkodziło. Usłyszałam szelest liści i trzaskanie łamanych gałęzi.

-Chris?! Słyszałeś to?

-Nie...? A co miałbym słyszeć?

-Powiedz mi kiedy ty ostatni raz zmieniałeś się w wilka co? Bo chyba zanikły ci już umiejętności.

-Szczerze? Trochę dawno, zapomniałem już jak to jest biegać na czterech łapach.

Zamknęłam oczy, wytężyłam słuch. Starałam się wyczuć gdzie znajduje się intruz, wiedziałam już kto to. Bałam się że ten wilk znowu coś mi zrobi, ale mimo to nie uciekłam, chciałam żeby Chris uwierzył mi w to co mu mówiłam. Czekałam aż tylko wilk się poruszy, aż go usłyszę, i nagle gdzieś po prawej stronie usłyszałam trzask gałęzi. Odwróciłam się w tamtą stronę, Chris zrobił to samo.

-No pokaż się!

-Clary do kogo ty...

Chris nie zdążył dokończyć bo zza drzew wyłonił się szaro-biały wilk. Chris wytrzeszczył oczy.

-Mówiłam ci! To ten wilk...

-Nie...to nie jest możliwe...to nie możesz być ty...

Nie wiedziałam o co chodziło Chrisowi, to wszystko zaczynało robić się dziwne.

-Chris o czym ty mów...

Nie dałam rady dokończyć, poczułam dziwny ból pod żebrami. Upadłam na śnieg, mimo to Chris nie przestawał patrzeć się na wilka. Oczy zaczęły mi się zamykać, jednak zdążyłam zerknąć na wilka, ale wilka już nie było, na jego miejscu za to stała jakaś dziewczyna w bardzo krótko obciętych włosach, w obdartych ubraniach, stała i patrzyła się na Chrisa. Nic nie mogłam powiedzieć, poprostu odpłynęłam.


*Kilka Godzin Później*


Otworzyłam oczy, leżałam w łóżku Chrisa, zdziwiło mnie to. Podniosłam lekko głowę, z dołu słyszałam jak ktoś krzyczy, był to głos Chrisa i jakiejś dziewczyny. Podniosłam się, obok łóżka siedział Luke.

-Luke? Co się stało?

Podniósł głowę i spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.

-Clary jak się czujesz?

-Lepiej niż w lesie...ale ja nadal nie wiem co..

-Co się stało, tak?

-Tak...kim jest ta dziewczyna?

-Clary, paru rzeczy jeszcze nie wiesz. Ta dziewczyna ma na imię...Lucy, ona była dziewczyną Chrisa zanim...staliśmy się wilkami.

Byłam wkurzona i zdziwiona, dlaczego Chris mi nic nie mówił?

-Co się stało? Czemu nie są razem i dlaczego nikt mi o niej nie wspomniał?

-Lucy była z innego towarzystwa niż my. Prowadzała się z najgorszymi typami w naszej szkole i okolicy. Chris kochał ją, chciał ją wyciągnąć od tych ludzi, ona też coś do niego poczuła no i zaczęli ze sobą chodzić. Niestety jego prośby nic nie dawały ona cały czas się z nimi widywała i nie chciała już słuchać jego gadania. Jakiś miesiąc przed tym jak wilki nas zaatakowały zaczęła się dziwnie zachowywać. Nie było jej w szkole, nie chciała widywać się z Chrisem, wyglądała jakby była chora. Nie wiedzieliśmy co się dzieje i nie mogliśmy jej pomóc. Dzień przed naszym biwakiem bardzo się pokłócili, dlatego Chris chciał gdzieś pojechać i się wyluzować. Jakiś czas po naszej przemianie Chris jej wszystko powiedział, no i wtedy ona...

-Co ona?

-Ehh...powiedziała że ona jest wilkiem, to i tak nie było najgorsze.

-A co?

-Przyznała się że to ona i ta jej cała banda nas zaatakowali... i to przez nią siostra Chrisa umarła.

-Co?! Dlaczego ona to zrobiła?!

-Była na niego wściekła po tej kłótni, chciała się zemścić, chciała żeby poczuł to jak ona się czuje.

-Boże! Co za idiotka! Jak ona mogła!?

-Nie wiem. Chris załamał się po tym, powiedział że nie chce jej znać i żeby znikała z jego życia póki jeszcze może. No i wyjechała, nie widzieliśmy się z nią aż do teraz. Choć już na dół Chris prosił żebyś zeszła jak się obudzisz.

Wstałam z łóżka i zeszliśmy na dół, już na schodach było ich bardzo słychać, jak się kłócą. Weszłam do salonu i wszyscy utkwili we mnie wzrok.

-Co?! ja odeszłam to już znalazłeś sobie inną?! Jakąś dziwkę?!

-Nie mów tak o niej! To ty się puszczałaś z tymi swoimi kundlami! Jak myślisz dlaczego chciałem żebyś zniknęła z mojego życia?! Chciałaś się odegrać i przez ciebie moja siostra nie żyje!

-Nie możesz z nią być! Ja cie kocham! Nigdy nie przestałam!

-Nie obchodzi mnie to! Ja ją kocham, a ciebie nienawidzę!

-Kochasz ją!? To patrz jak ta twoja dziwka cierpi!

Lucy utkwiła we mnie swój wzrok. Nagle poczułam jakby ktoś uderzył mnie młotkiem w żebra, upadłam na ziemie. Chris podbiegł do mnie i złapał mnie w ramiona.

-Clary, skarbie nic ci nie jest?! Zostaw ją!

Ból ustał, mogłam odetchnąć z ulgą. Z trudem odezwałam się do Chrisa.

-Kochasz mnie?

Chris patrzył mi w oczy, trzymał moją głowę na jednej ręce a drugą trzymał mnie w miejscu gdzie ugodziłam mnie Lucy. Nagle szepnął ze smutnym wzrokiem.

-Tak.

Uśmiechnęłam się do niego. Nagle Lucy zaczęła krzyczeć.

-Kochasz ją!? A ja?! Co ze mną!?

Podniosłam się powoli i patrzyłam jej w oczy, kiedy ona znowu zaczęła krzyczeć.

-Nie pozwolę! Nie odbierzesz mi go!

Znowu poczułam ból w żebrach. Upadłam na kolana, wiedziałam że nie mogę się poddać, nie mogłam dać sobą rządzić. Utkwiłam w niej wzrok, byłam wściekła, ona to widziała. Czułam jak gotuje się w środku, zaczęłam się powoli podnosić mimo że Lucy nie przestawała sprawiać mi bólu.

-Nie...będziesz...tak...do mnie...MÓWIĆ!!!

Zmieniłam skórę, stałam przed nią na czterech łapach. Zaczęłam powoli podchodzić i warczeć, niech wie kto jest tu samicą alfa. Lucy też zmieniła skórę. Stała i patrzyła mi w oczy, nie czułam już bólu. Szłam dalej warcząc i patrząc się na nią. Podkuliła ogon, spuściła uszy w dół, pochyliła głowę do samej podłogi i cichutko piszczała. To ja wygrałam, ja byłam ALFĄ!

ClaryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz