Już dwa razy w moim życiu w ciągu paru sekund straciłam najważniejszą dla mnie osobę. Strach i smutek ogarniał mnie całą. Nie miałam pojęcia co teraz zrobie i czy pozbieram się po stracie mamy.
Obudziłam się nad ranem, Chris nadal leżał obok mnie, ale nie spał.-Clary, jak sie czujesz?- Chris spojrzał na mnie i odgarnął włosy z mojej twarzy.
-Boje się...- Chris usiadł, zrobiłam to samo.
-Czego się boisz?
-Chris zostałam sama, nie mam już nikogo, co się teraz ze mną stanie?- Chris przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
-Wiem jak się czujesz, przeżyłem to samo, ale nie martw się, ja cię nie zostawię- Chris był teraz dla mnie wszystkim co miałam.
-Nie wiem jak teraz ma wyglądać moje życie.
-Nie martw się, masz Ricka- zapomniałam o Ricku. Przecież u niego mieszkam i był partnerem mojej mamy, przecież musiał się mną zająć.
Leżeliśmy tak jeszcze jakiś czas, nie mogłam przestać płakać. Kiedy Chris zdołał mnie uspokoić poszliśmy do kuchni. Rick siedział z kubkiem kawy i patrzył się w ścianę, był tak samo załamany jak ja.
-Clary, musimy jechać na komendę- w jego głosie można było usłyszeć strach.
-Po co na komendę? Nie do szpitala?- Rick patrzył na mnie ze łzami w oczach, Chris usiadł obok mnie, miał dziwną minę po czym się odezwał
-Clary, przykro mi ale twoją mamę znalazła policja.
-Tak właściwie to...co się stało- wiedziałam tylko tyle że mama nie żyje ale byłam tak załamana że nie zapytałam jak umarła.
-Wracając z pracy ktoś ją zaatakował.
-Morderca?- Rick popatrzył na mnie i zdołał coś z siebie wydusić.
-Nie wiadomo, dlatego jedziemy na komendę.
Zjedliśmy w ciszy śniadanie a potem pojechaliśmy na policję. Chris prowadził auto, Rick nie był w stanie. Na komendzie podszedł do nas jakiś starszy policjant i zaprowadził nas do swojego gabinetu.
-Pan jest partnerem Anny?- Rick pokiwał głową- A pani jej córką?
-Tak.
-Jest pani pełnoletnia?
-Tak.
-Dobrze więc przejdźmy do rzeczy. Pani matkę znaleźliśmy parę mil od jej pracy, przy lesie. Ktoś...a raczej coś ją zaatakowało, wykrwawiła się.
-Chwileczke...jak to "COŚ"?
-Rany nie były zadane nożem ani żadnym ostrym przedmiotem.
-Więc?
-Zęby...pazury, to prawdopodobnie wilk, i to jakiś spory.
-Jeden?
-DNA które pobraliśmy pochodzi od jednego osobnika.
-Czy możemy ją zobaczyć?
-Przykro mi to mówić panienko ale...obawiam się że nie ma na co patrzeć- łzy popłyneły po moich policzkach. Miałam dość słuchania tego wszystkiego. Wybiegłam z komendy, Chris ruszył za mną.
-Clary zaczekaj!- staliśmy na parkingu, płakałam jak dziecko.
-Ktoś z nas ją zabił! Ktoś z watahy!
-Clary to nie możliwe- Chris mówił to tak jakby był pewny na sto procent.
-Skąd wiesz?! Przecież normalny wilk by jej tak nie rozszarpał!
-Cary ale ja nie mam pewności że w mieście nie ma innych ugryzionych.
-Przecież mówiłeś że wszyscy wyjechali na Alaskę.
-Ci których szkoliliśmy to tak- wszystko staneło na głowie. Czyli w mieście są inni, niewyszkoleni i przez to jeszcze bardziej niebezpieczni.
-Musze się dowiedzieć kto to był!
-Clary spokojnie wiem co czujesz!
-Musze!- rozpierała mnie złość. Zabije tego kto to zrobił.
-Dobrze, pomogę ci- Chris podszedł do mnie i mnie przytulił. Byłam wściekła i smutna. Nie wiedziałam jak i od czego zaczne poszukiwania ale musiałam to zrobić...dla mamy.
____________________________________
Witam :) teraz postaram się pisać częściej ale mniej, ale postaram się też aby coś działo się w tych rozdziałach. Komentujcie i głosujcie :) miłego czytania.
CZYTASZ
Clary
FantasiMinęło jedynaście lat od śmierci ojaca Clary w wypadku. Jej matka układa sobie życie na nowo ze swoim partnerem Rickiem. Po skończeniu szkoły Clary i jej matka przeprowadzają się do Portland by z nim zamieszkać. Tam Clary poznaje Chrisa który skrywa...