Rozdział 1

138 31 17
                                    

Właśnie przygotowuję się na inaugurację nowego roku szkolnego. Mojego pierwszego i ostatniego w tej szkole. Teraz zastanawiałam się co ubrać. Początkowo miałam iść ubrana na czarno-biało, ale stwierdziłam, że nie i dzisiaj wybiorę coś innego. Padło na śliczną błękitną sukienkę. Jest cała z koronki, a w dodatku na cienkich ramiączkach, które można odpiąć. Jest też bardzo zwiewna, co jest korzystne, bo dzisiaj jest naprawdę gorąco. Dodatkowo jej kolor podkreśla moje oczy. A dokładniej: moje soczewki. Teraz pytanie: Dlaczego noszę soczewki? Otóż mam bardzo dziwną wadę wzroku i moje oczy zmieniają kolor w zależności od mojego humoru, moich emocji i uczuć, w danej chwili. Czasem jest to prawdziwi kalejdoskop. W dodatku mam kruczoczarne i proste włosy, sięgające mi do połowy pleców. Jestem też strasznie blada, po prostu gorzej niż trup, a uwierzcie mi, wiem co mówię o trupach, ale jest też jeden plus: moja cera idealnie kontrastuje z kolorem moich włosów. Siadam przy toaletce i robię sobie delikatny makijaż. Nie wiem dlaczego, ale nie lubię się za mocno malować. Jeszcze dodatki! Prawie o nich zapomniałam. A więc tak na pewno wezmę: srebrno-czarna bransoletka i kolczyki w kształcie malutkich serduszek, srebrny wisiorek w kształcie serduszka oraz mój ukochany pierścionek, który dostałam od Emmy i zawsze go noszę na serdecznym palcu lewej dłoni. Do tego dobrałam czarne buty na wysokim obcasie i czarno-srebrną torebkę. Włożyłam do niej błyszczyk i telefon oraz inne ważne dokumenty. Czyli moje prawko i dowód osobisty. Legitymację i identyfikator odbiorę pewnie dzisiaj.

Dzisiaj do szkoły musiała mnie podwieźć mama, bo moje auto jeszcze nie dotarło z Londynu, a nie chciałam go sprzedawać. Jednak niedługo powinno już być, a niestety mam do szkoły kawałek, bo tylko ta mi się podobała.

-Kochanie, jesteś już gotowa?!- Woła mnie mama.

-Tak. Zaraz zejdę!- Odpowiadam jej. Sprawdzam jeszcze cały mój wygląd w wysokim lustrze i stwierdzam, że tak już mogę pokazać się ludziom.

Schodzę do mamy. Widzę w jej oczach prawdziwą dumę.

-Ślicznie wyglądasz!- Zawołała moja rodzicielka na mój widok. Ona miała w oczach łzy szczęścia!!!

-Dziękuję. Ubrałam się tak dla Emmy.- Mamo proszę Cię, tylko nie płacz.

-Postaram się. Wiesz zawsze byłyście identyczne, a w tej chwili jeszcze bardziej mi ją przypominasz.- Wyjaśnia.

Emma. Była moją siostrą bliźniaczką. Jednak była ode mnie o pięć minut młodsza. Dlaczego mówię o niej w czasie przeszłym? Zmarła osiem miesięcy temu, a ja dalej nie pogodziłam się z tą stratą. Zmarła po długiej walce z chorobą. Miała bardzo ostrą białaczkę. Nie chciała jeździć po szpitalach. Kiedy już musiała być w szpitalu, spędzałam przy niej każdą wolną chwilę. Kiedy tylko skończyłam lekcje, szłam prosto do szpitala. Nawet lekcje odrabiałyśmy razem! Mimo iż była wyczerpana po walce ze swoją chorobą, nie chciała tego okazywać. Tylko ja wiedziałam jak się naprawdę czuła. Nie musiała mi nic mówić. Tylko przy mamie udawała silną, ale kiedy tylko zostawałyśmy same, ściągała tą maskę. I bez tego wiedziałam co czuła. Czytałyśmy sobie w myślach. I to dosłownie.

-Cornelio? Znowu myślałaś o siostrze?- Pyta mnie mama.

-Tak. Wiesz jak bardzo mi jej brakuje. Zwłaszcza, że idę do TEJ szkoły. Przecież pamiętasz dlaczego wybrałam akurat tą.

-Doskonale to pamiętam. I jestem z ciebie taka dumna.- Odpowiada i mocno mnie przytula.- A teraz chodźmy, bo się jeszcze spóźnisz.- Szybko zmienia temat.

Zakręty losu...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz