Rozdział 15

46 11 8
                                    

-Nie. Nie zdążyłem Ci jeszcze wyjaśnić, że Akademia nie jest jak zwykła szkoła. Chociaż Ci, którzy tego chcą uczą się w niej również jak w zwykłej szkole. Uczymy się w niej jak kontrolować swoje zdolności, ich rozwijania oraz odkrywamy nowe talenty naszych uczniów. W naszej Akademii uczymy też walki, która bardzo nam się przydaje w walkach przeciw Robertowi i jego ludźmi. Musimy walczyć! On chce władzy nie tylko nad naszym światem- Enchialo, ale również nad światem zwykłych ludzi, którzy są niczego nieświadomi. Twojemu ojcu już nie wystarcza władza, którą sprawuje w naszym kraju.- Mówi smutno Lukas.- Ale wracając do tematu... Pamiętaj, że wszyscy Ci, którzy tego chcą mogą się uczyć w naszej Akademii. Nie przejmuj się- bardzo wiele osób uczęszcza do normalnej szkoły.

-A co ze mną? Co mam zrobić?- Pytam.

-Możesz zrobić co chcesz, ale najlepiej byłoby gdybyś do nas dołączyła. Wtedy zarówno Ty, jak i Twoja mama byłybyście bezpieczniejsze.

-A co grozi mojej mamie?

-Nie co, ale kto. Twój ojciec- Robert.

-Dlaczego mama? I kiedy mogę do was dołączyć? I gdzie dokładnie znajduje się ta Akademia?- Zadaję pytania z prędkością karabinu maszynowego.

-Twoja mama wciąż jest ważna dla mojego brata. Po jej odejściu zwariował. Jednak o tym porozmawiamy kiedy indziej, zaś do Akademii zaprowadzę Cię osobiście. A dołączyć możesz kiedy tylko zechcesz. Powiem Ci jednak, że im szybciej się zdecydujesz tym lepiej dla was i dla nas.

-Dobrze. Dołączę do was, ale czy moja mama będzie mi mogła na początku towarzyszyć? Tak, żebym się o nią nie martwiła, gdyby nasz ojciec ją znalazł. Będzie mogła się wtedy schronić w Akademii.

-Jasne.- Lukas wyraźnie się rozpromienił.- Jeśli tylko będzie chciała to może do nas dołączyć. W końcu ona również ma moc i w dodatku jest uciekinierką z naszego kraju.

-Chętnie do was dołączę. Dla naszego bezpieczeństwa. Chciałam to zrobić wcześniej, ale wyszły pewna komplikacje.- Decyduje się mama.

-A Ty Cornelio? Kiedy będziesz chciała po raz pierwszy odwiedzić Akademię?

-Nie wiem.- Dziś jest 22 października. Jutro miałam iść na imprezę organizowaną przez Jessicę. Organizuje ją z okazji swojej rocznicy bycia z Brunem, ale o tym wiemy tylko my, czyli: ja, ona i James. Dla Bruna to będzie niespodzianka, ale on planuje dać jej jakiś prezent pod koniec imprezy. Dla ludzi z zewnątrz nie ma powodu tej imprezy. Według tego, co im powiedzieliśmy, to Jessica organizuje domówkę, bo ma wtedy wolną chatę. W dodatku wtedy przypadają moje urodziny. O nich wie tylko Jessica.- Czy możemy się spotkać w poniedziałek?  Dwudziestego piątego października. Wtedy pójdziemy do Akademii. Tylko po szkole!- Mówię kładąc nacisk na ostatnie zdanie. Nie chcę zawalać ostatniej klasy.

-Dobrze. A Ty Sabine? Dołączysz do nas w poniedziałek?- Pyta Lukas.

-Chętnie. Wezmę sobie wolne w pracy. O której mamy być gotowe?

-Może być o piętnastej dwadzieścia?

-Mi pasuje.- Odpowiadam, bo tak się składa, że lekcje mam wtedy dosyć krótko.

-A teraz chyba już pójdę. Dziękuję za to, że mnie wysłuchałyście.- Mówi Lukas.

-Zostań na kolacji. Tak długo nie miałyśmy gości.- Zaprasza go mama.

-Dziękuję za zaproszenie, ale nie chcę się narzucać.- Tłumaczy się Lukas.

-Nie będziesz się narzucał. Będzie nam bardzo miło, jeśli zostaniesz.- Mówimy jednocześnie z mamą.

Lukas jednak został na kolacji. Rozmawialiśmy o wszystkim. Starannie omijaliśmy tematy dotyczące Akademii i innych rzeczy, których dowiedziałam się dzisiaj oraz tych, których dowiem się już wkrótce. Przy kolacji panowała bardzo fajna atmosfera. Wszyscy czuliśmy się swobodnie. Nie było nikogo, kto czułby się wykluczony z rozmowy lub skrępowany. Ja sama czułam się jakbym znała Lukasa całe życie.

"Jakby był wujkiem, którego nigdy nie miałam"- pomyślałam.


Nagle przyszło mi do głowy bardzo ważne dla mnie pytanie, które dotyczyło Lukasa:

-Mogę zadać Panu jedno pytanie?- Pytam niepewnie.

-Wal śmiało!- Mówi.

-Skoro jest Pan bratem mojego ojca to jak mam się do Pana zwracać?

-Nie wiem, a jakbyś chciała?

-Mogę mówić Panu po prostu: Lukas? Albo wujku?

-Osobiście wolę Lukas, ale jeśli chcesz to może być "wujku".

Uśmiechamy się do siebie, bo właśnie doszliśmy do porozumienia.

Po kolacji Lukas pomógł nam posprzątać ze stołu, choć nalegałyśmy, aby tego nie robił. Kiedy skończyliśmy, Lukas zaczął zbierać się do wyjścia.

-Dziękuję za kolację. Była przepyszna.- Mówi.

-Nie ma za co. Cała przyjemność po naszej stronie.- Odpowiada mama.

-Dziękuję za to, że chcesz ryzykować swoją reputację w Akademii dla mnie.- Mówię do Lukasa. Naprawdę jestem mu za to bardzo wdzięczna.

-Nie ma za co. A teraz do widzenia.- Żegna się z nami.

-Pa.- Mówimy razem z mamą.

Później pożegnałam się z mamą i poszłam do swojego pokoju. Muszę się porządnie wyspać na jutrzejszą imprezę.

Jeszcze przed snem "porozmawiałam" z Emmą.

"Widzisz jakiego mamy fajnego wujka? Szkoda, że tak późno go poznałam. Żałuję, że on nie mógł Cię poznać. Chcę Ci obiecać, że zrobię wszystko, by być najlepszą w Akademii. Obiecuję. Dobranoc."




**********************************************************



I tym akcentem kończymy rozdział. Przepraszam, że tak późno, ale internet nie chciał ze mną współpracować.


Impreza powinna być już w następnym rozdziale. Ma ktoś jakieś przypuszczenia, co wydarzy się na imprezie?

Zakręty losu...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz