Rozdział 9

60 13 7
                                    

-... Ciągle o Tobie myśli. Chce rozmawiać tylko o Tobie. Nie chce Ci tego powiedzieć, bo boi się, że wyjdzie na kompletnego idiotę oraz tego, że Ty już kogoś masz.- Kontynuuje Jessica.
-Skąd Ty to wszystko wiesz?- Pytam zaskoczona.
-Ponieważ James przyjaźni się z Brunem, a ten z kolei jest moim chłopakiem. Ci dwaj są najlepszymi kumplami. Taki męski odpowiednik naszej przyjaźni. Tak, więc rozmawiają o wszystkim. Gdybyś wiedziała ile on o Tobie mówił i to nie tylko do Bruna, ale przy mnie też. Nie można z nim teraz wytrzymać! On się zmienił i to na lepsze.
-Ale... Ale to niemożliwe.- Mówię.
-A niby dlaczego?- Pyta zdziwiona Jessica.
-No bo... Bo... Ponieważ ja jestem taka nijaka. Wycofana i w ogóle. Nie jestem nawet ładna...
-Przestań tak o sobie mówić!!! Jesteś piękna!- Przerywa mi Jessica.- I nie tylko my tak uważamy. Powiedz czy Ty naprawdę nie zauważasz spojrzeń jakie posyłają Ci inne dziewczyny w klasie i to tylko dlatego, że są o Ciebie zazdrosne? Nie widzisz jak wpatrują się w Ciebie chłopcy? I to wszyscy. Nieważne czy to Ty ich mijasz czy to oni Ciebie. Nie jest ważne czy są wolni czy już kogoś mają- oprócz Bruna, bo wie, że zabiłabym go na miejscu. Jak to możliwe, że Ty tego wszystkiego po prostu nie zauważasz?
-To jest niemożliwe, bo niby jak mają zauważać kogoś takiego jak ja? Zwłaszcza jeśli ten ktoś jest nowy w klasie.
-Przestań!  Wiem, co mówię. Sama przez to przechodziłam z wyjątkiem bycia nową w klasie i zawężając ilość chłopaków do jednego. Kiedy ja dowiedziałam się, że mu się podobam też tak zareagowałam. Wiem, co mówię. Zaufaj mi, proszę.
-Ufam Ci. Tylko wciąż nie mogę uwierzyć, że taki chłopak jak James coś we mnie widzi. Sama zauważyłaś, że jeśli chodzi o sprawy uczuciowe mam o sobie jakże ,,wysoką" samoocenę.- Mówię z sarkazmem.
-Zauważyłam, jednak popracujemy nad tym.- Śmieje się.

Przez chwil panuje cisza, którą przerywa odgłos zamykanych drzwi wejściowych.

-Kochanie! Jesteś w domu?- Woła mama.
-Tak! Jestem u siebie w pokoju!- Odkrzykuję.
-Twoja mama ma bardzo ładny głos. Już wiemy po kim odziedziczyłaś talent do śpiewu.- Zauważa Jessica.
-Tak. Kiedy byłyśmy małe lub chore śpiewała nam różne piosenki- mówię i wpadam na genialny pomysł.- A teraz chodź na dół. Poznasz ją.
-A co będzie jeśli mnie nie polubi?- Stresuje się Jess.
-Nic się nie bój! Na pewno Cie polubi. Nie ma innej opcji. Podobno mamy podobne charakterki.- Śmieję się.

Schodzimy na dół i kierujemy się prosto do kuchni. Domyślam się, że tam ją znajdziemy, ponieważ zawsze po dniu ciężkiej pracy odstresowuje się spędzając tam czas. Nie pomyliłam się! Oczywiście, że tam była.
-Cześć, mamo!- Mówię do niej już po przekroczeniu progu kuchni.
-Dzień dobrzy, kochanie.- Odpowiada mi z uśmiechem i przytula mnie do siebie. To takie nasze małe przywitanie.- Jak było w szkole?
-Nawet ok. Tylko to uciążliwe bycie nową. Sama wiesz jak to jest. Po prostu nowa atrakcja i zabawka w klasie. A tak w ogóle to chciałabym Ci kogoś przedstawić.- Mówię i zapraszam do siebie Jess, która do tej pory nieśmiało stała w drzwiach do kuchni.

Moja mama skupia wzrok na mojej nowej przyjaciółce.

-Mamo, to jest Jessica Wood, Jessico to jest moja mama- Sabine Smith.- Przedstawiam je sobie.
-Bardzo mi miło panią poznać.- Mówi Jess.
-Mi również.- Odpowiada moja mama.
Potem jeszcze chwilę rozmawiają o szkole i Los Angeles.
-Dziewczyny, chcecie coś zjeść?- Pyta moja mama.
-Ja podziękuję, bo i tak już muszę iść do domu. Strasznie się zasiedziałam.- Grzecznie odpowiada Jessica.
-Poczekaj! Odprowadzę Cię.- Mówię.
Biorę moją katanę z wieszaka przy drzwiach, do której wkładam telefon oraz klucze i wychodzimy.
-Masz bardzo fajną mamę. Naprawdę jesteście do siebie podobne.- Mówi Jess.
-Dzięki. Daleko mieszkasz?- Pytam, chcąc szybko zmienić temat.
-Nie. Za chwilę zobaczysz gdzie dokładnie- odpowiada.- A tak w ogóle to co z Jamesem?
-A co ma z nim być?- Udaję, że nie rozumiem o co jej chodzi.
-Mogę mu powiedzieć, że jesteś wolna?

A, więc o to jej chodzi.

-A co? Chcesz chodzić na podwójne randki?- Żartuję sobie z niej.
-Każdemu znudziłyby się już wieczory we troje- parzy na moją reakcję, a ja zaczynam się śmiać.- Nie śmiej się tak ze mnie. To jak: mam mu powiedzieć?
-Tak, ale nie mów mu o mojej siostrze i oczach. Jeśli go nie wystraszę swoim charakterem- powiem mu o nich. Tobie powiedziałam, bo Ci zaufałam, a jego jeszcze nie znam najlepiej. Jednak kiedy już go poznam to być może wyjawię mu te wszystkie moje tajemnice, a trochę ich jest.- Mówię kiedy dochodzimy już do jej domu.
-No to pa.- Żegna się ze mną Jessica.
-Pa.- Odpowiadam i przytulamy się na pożegnanie.


*********************************************

A, więc kolejny rozdział już za nami. Piszcze, co o nim myślicie :D

Zakręty losu...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz