Rozdział 18

40 9 13
                                    


Jest już dwudziesta. Sama impreza trwa już od dwóch godzin. Widziałam wiele osób, które zdążyłam poznać w szkole, ale jeszcze więcej było nieznajomych. Nie zauważyłam jednak osoby, której wciąż wypatruję. Kogo? Jamesa, oczywiście.

-Cześć, Piękna!- Ktoś za mną próbuje przekrzyczeć muzykę.

Odwracam się do tej osoby. Chłopak.

-Cześć! Znamy się?- Pytam, bo go nie rozpoznaję.

- Jestem William. Dla przyjaciół Will. Chodzę do sąsiedniej szkoły. Bruno nas sobie przedstawił.- wyjaśnia.- Zatańczymy?

-Chętnie. Przecież nie przyszłam tu tylko stać i podpierać ścian.- śmieję się.

Tańczymy do jakiejś szybkiej piosenki. Przy okazji trochę rozmawiamy. Nawet fajnie się razem bawiliśmy. Kiedy tylko piosenka się skończyła, poszliśmy do kuchni po coś do picia.

-Czego się napijecie?- pyta Jessica, która akurat była wtedy w kuchni.

-Ja poproszę sok. Przecież wiesz, że nie piję alkoholu- przypominam.

-Zamówienie przyjęte, a Ty, Will?

-Też soku- odpowiada chłopak.

Po wypiciu swoich napojów poszliśmy dalej tańczyć. Przetańczyliśmy razem kilka kolejnych, również szybkich kawałków. Akurat zaczęła lecieć wolna piosenka, kiedy ktoś podszedł do nas od tyłu, tak, że go nie widziałam i powiedział:

-Odbijany- znam ten głos! I to bardzo dobrze! To James! A już zaczynałam myśleć, że jednak się nie pojawi.

-Jasne, stary- mówi Will i przybija sobie piątkę z Jamesem.- Dziękuję za miłe towarzystwo. Do zobaczenia!

I odchodzi.

-Do zobaczenia!- odpowiadam i zaczynam tańczyć z Jamesem.

On trzyma mnie rękami w talii, a ja kładę mu swoje ręce na jego szyi.

-Pięknie wyglądasz- mówi James.

-Dziękuję- odpowiadam i dodaję:- Już myślałam, że się nie pojawisz.

-Coś mnie zatrzymało, ale dotarłem. Nie mogło mnie przecież zabraknąć na imprezie organizowanej przez naszą kochaną Jessikę.

Przez chwilę tańczymy w całkowitej ciszy. Jednak żadnemu z nas to nie przeszkadza. Kiedy piosenka już się kończy, James bierze mnie za rękę i wyprowadza do ogrodu. Tak się składa, że w tej chwili, nikogo tam nie ma.

-Chciałbym Ci o czymś powiedzieć- mówi bardzo zdenerwowany James.

-O co chodzi? Stało się coś poważnego? Jesteś taki zdenerwowany- w tej chwili naprawdę zaczynam się bać.

-Nie, a właściwie tak...- zaczyna, ale po chwili urywa.

-Proszę Cię, powiedz to wreszcie- na serio zaczynam być zdenerwowana.

-Bo, bo... Naprawdę nie wiem jak mam Ci to powiedzieć- tłumaczy się ze swojego zachowania James.

-Normalnie- odpowiadam próbując rozładować napięci między nami. I chyba mi się udało, bo chłopak zaczyna się uśmiechać.

-A, więc tak... Bardzo mi się podobasz. I to od tamtej chwili, kiedy wpadłem na Ciebie na korytarzu. Od tamtego momentu nie mogłem przestać o Tobie myśleć. Już wtedy chciałem się z Tobą poznać i być może nie tylko. Jednak teraz już wiem, że się w Tobie zakochałem. Słyszysz? Kocham Cię Cornelio Steel. Nie wiem tylko czy też czujesz to, co ja. Jeśli tak to proszę uczyń mnie najszczęśliwszym chłopakiem na świecie i zostań moją dziewczyną.- Stoję jak zamurowana i nie wiem, co mam mu odpowiedzieć. Czy ja go kocham? Wiem, że to coś więcej niż przyjaźń, ale czy to jest miłość?- Proszę powiedz coś.

,,-Przecież wiesz, co czujesz. Kochasz go. Powiedz mu to!"- znów słyszę głos w mojej głowie.

Przez cały ten czas James stoi ze wzrokiem wbitym we mnie i mocna trzyma mnie za ręce. Dodaję uścisk i zaczynam się śmiać. Przez krótką chwilę widzę w jego oczach strach, który jednak znika kiedy zaczynam mówić.

-Serio? I to tego tak bardzo się bałeś?- pytam.

-Tak i pewnie się ośmieszyłem. Zapomnijmy o tym- mówi z zamiarem odejścia.

-A gdzie się pan wybiera?- mówię ponownie biorąc go za ręce.

-Jak to gdzie? Przecież mnie nie chcesz- odpowiada niepewnie.

-Nic takiego nie powiedziałam, więc zostań i mnie wysłuchaj. Ty też mi się spodobałeś, wtedy kiedy zobaczyłam Cię po raz pierwszy. Nawet pomimo tego, że prawie mnie staranowałeś- śmieję się.

-Ejj...- nie daję mu dokończyć.

-Ciii... Z początku nie miałam pewności, co do swoich uczuć, ale teraz jestem już pewna tego, co do Ciebie czuję. Wiem, że jestem w Tobie zakochana. Dlatego tak bardzo zaskoczyłeś mnie swoim wyznaniem, bo właśnie w tamtej chwili to sobie uświadomiłam.

-Słucham? Czy dobrze zrozumiałem?


-Tak. Kocham Cię, głupku. Teraz zrozumiałeś czy mam to jeszcze raz powtórzyć?

-Zrozumiałem, ale możesz mi to mówić przez cały czas. Jestem pewien, że nigdy mi się to nie znudzi.

Po tych słowach zaczyna się uśmiechać jak głupi. Po chwili bierze mnie na ręce i zaczyna kręcić się wokoło. Kiedy przestaje wciąż trzyma mnie na rękach i zaczynamy się całować.

,,On jest taki cudowny"- myślę.



**************************************************************************************


Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale nie mam kiedy pisać, a jak już znajdę czas to okazuje się, że coś z moim komputerem jest nie tak i nie chce mi dodawać rozdziałów. Tak więc teraz dodaję rozdział, który napisałam w domu i wysłałam sobie go na pocztę. Wstawiam go z biblioteki publicznej, więc mam nadzieję, że wam się spodoba :*

Zakręty losu...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz