Rozdział 7

65 12 6
                                    

- Twojej mamy często nie ma w domu?- Pyta zaciekawiona Jessica.

- Tak, ale doskonale to rozumiem, dlatego, że to wszystko przez jej pracę. A Twoi rodzice? Jacy są?

- Fajni. Tylko ich również często nie ma, bo są na planie lub innych spotkaniach tego typu. Nas bardzo rzadko ze sobą zabierają, ale już zdążyłam się przyzwyczaić.

- Dlaczego was ze sobą nie zabierają?

- Nie wiem dokładnie. Przypuszczam, że po prostu chcą nam oszczędzić spotkań z fotoreporterami. Widocznie nie chcą nas zostawić na ich pastwę.- Wesoła odpowiada dziewczyna.

- To może teraz chodźmy do mojego pokoju?- Proponuję.

- Spoko. Możemy iść.

Do tej pory siedziałyśmy w salonie, ale było tam jakoś dziwnie. W każdym razie tak się tam czułam. Może to wynikało z faktu, że jeszcze się do niego nie przyzwyczaiłam? Wiem, że może się to wydawać dziwna, ale czuję jakbym była ciągle obserwowana. A zwłaszcza w salonie. Na chwilę obecną najbezpieczniejszy wydaje mi się mój pokój.  Pokój, do którego zmierzałyśmy znajdował się na drugim piętrze i w dodatku na samym końcu korytarza. Nie przeszkadzało mi to.

- A oto i moje królestwo.- Mówię kiedy wchodzimy do mojego pokoju.

- Jaki piękny kolor. Przemalowałaś go czy już taki był? Plus te meble. Wszystko jest idealne, tak, że nawet ja bym tego lepiej nie urządziła.- Znowu jest zachwycona, ale też zabawna.

- Taki był- odpowiadam śmiejąc się z jej zachowania.- Siadaj gdzie chcesz. Przecież nie będziesz tak stała w drzwiach. Mam rację, prawda?

- Raczej nie inaczej.- Odpowiada ze śmiechem dziewczyna.

Siada obok mnie na łóżku. Zaczyna rozglądać się po całym pokoju. Nagle jej wzrok spoczywa na szafce obok mojego łóżka. Znajdują się tam zdjęcia, które najbardziej lubię, dlatego są już rozpakowane. Pozostałe rozpakuję później. Podnosi jedno ze zdjęć i pyta:

- Kto to? Twoja siostra?

Patrzę na zdjęcie. Jestem na nim razem z Emmą. Wtedy zrobiłyśmy dzień wyjątkowy i nie zakładałyśmy soczewek.

- Emma.- Odpowiadam smutno.

- Co się dzieje? Czy mogę wiedzieć dlaczego zawsze, kiedy o niej mówisz, smutniejesz? Zraniła Cię czy coś w tym stylu?

- Nie ona mnie nie zraniła ani nie skrzywdziła. Po prostu odeszła.

,,I to dlatego, że ją zawiodłam."- Dodaję w myślach.

,,Przestań nie możesz tak twierdzić. Nigdy mnie nie zawiodłaś. Tak widocznie miało być." słyszę głos mojego Anioła Stróża.

,,Ale dlaczego ty? Dlaczego nie ja?"- Pytam.

,,Nie wiem widocznie Bóg miał wedle nas takie plany."- Odpowiada mi moja siostra.

-Dlaczego? I kim jest ta cała Emma?

,,Grzeczniej, proszę."- Oczywiście Emma musiała dodać coś od siebie.

,,Nie denerwuj się tak, siostrzyczko."- Odpowiadam jej w myślach.

-Była moją siostrą. BLIŹNIACZKĄ, o której Ci wspominałam. Chociaż bardzo chciałam jej pomóc, nie mogłam nic zrobić. Odeszła.

- Dlaczego? Co się stała? Gdzie odeszła?

- Była chora na białaczkę... Okazało się, że jedynym ratunkiem dla niej mógł być przeszczep szpiku. Dawcą mogłam być tylko ja, nikt inny. Zrobiłabym dla niej wszystko. Naprawdę wszystko. Dla niej mogłam przenosić góry i to tylko i wyłącznie dlatego, że była moją siostrą. Oddałam ten cholerny szpik. Rozpoczęła się walka. Myśleliśmy, że już wszystko będzie dobrze. Lekarze nie widzieli żadnych problemów. To miały być jej ostatnie badanie, ale okazało się, że ten cholerny szpik się nie przyjął. Resztę swojego życia moja siostra musiała spędzić w szpitalu. I tam też z... zm... zmarła.- Po ostatnim słowie rozpłakałam się.

- Tak bardzo mi przykro. Naprawdę nie wiem co powiedzieć.- Mówi Jessica. Dziewczyna przysuwa się do mnie i mnie przytula.- Proszę nie płacz już. Twoja siostra na pewno nie chciałaby patrzeć jak płaczesz. Pamiętaj o tym, że ona już na zawsze pozostanie w Twej pamięci i Twoim sercu. Tego nic nie może zmienić.

,,I tu masz rację, blondi."- Odzywa się Emma.

- Dziękuję za te słowa i przepraszam za to, że tak się rozkleiłam.- Mówię dalej płacząc, chociaż teraz to już właściwie tylko pochlipuję.

- Nie przejmuj się tym. Jeśli tylko pozwolisz, chcę zostać Twoją przyjaciółką. Na dobre i na złe. Dlatego przy mnie nie musisz wstydzić się swoich łez.- Dodaje Jessica.

- Dziękuję. Ja również chciałabym się z Tobą zaprzyjaźnić.- Odpowiadam.

- Czyli wychodzi na to, że od teraz jesteśmy przyjaciółkami na dobrze i na złe?

- Tak.- Mówię i przytulamy się mocno. -Wiem, że to może się wydawać dziwne, ale czy mogę mieć do Ciebie jedną prośbę?

- Jasne, że tak. Od tego są przyjaciółki.

- Czy mogłabyś nie mówić nikomu o mojej siostrze? O tym co nas spotkało i przez co musiałyśmy przejść?

- Skoro tego chcesz, to tak.

Przez chwilę znowu siedzimy w ciszy, ale takiej normalnej, nie niezręcznej.

- Dlaczego na tym zdjęciu macie zielone oczy? Bo w tej chwili masz niebieskie.

,,O kurde! Jak ja mam jej to teraz wyjaśnić!?"

-Hmmm... Nie wiem jak Ci to wyjaśnić...- Zaczynam, ale przerywa mi dziewczyna.

- Po prostu mów.- Nalega.

- Spróbuję. Tak, więc mam niespotykaną zmienność genetyczną, która dotyczy koloru oczu...





**************************************************************************************************

Taaa dammmm..... Wróciłam!!! Ktoś za mną tęsknił? Jak tam Wasze oceny? Będzie pasek czy raczej nie? Piszcie w komentarzach :D

MIŁEGO CZYTANIA ŻYCZĘ!!!! :D

Zakręty losu...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz