Rozdział 4

88 18 7
                                        

Na biologii była lekcja organizacyjna.

Nudy!!!

Lubię biologię, ale na każdej lekcji organizacyjnej się nudzę, ale co ja na to poradzę, że wszyscy nauczyciele tak prowadzą te lekcje? Nic. Ale wracając do tematu. Na tej lekcji nauczycielka również kazała mi się przedstawić. Po tej lekcji dowiedziałam się też, że w tej szkole plan lekcji dla każdego uczenia jest układany specjalnie. Dyrekcja zastosowała tą metodę, aby każdy uczeń miał możliwość rozwijania swoich zainteresowań i umiejętności oraz by mógł odkrywać swoje zdolności.

Ja mam połączony sportowy z artystycznym, ale pod kątem śpiewu i tańca. Emma też chciał iść na ten kierunek. W dodatku właśnie do tej szkoły, ja planowałam iść na ten lub podobny kierunek, ale zmieniłam zdanie ze względu na Em. Właśnie przed zakończeniem gimnazjum wykryto u niej chorobę. I właśnie to pokrzyżowało nasze plany.

Jeszcze trochę o lekcji.

Kiedy tylko weszłam do sali tradycyjnie skierowałam się do ostatniej ławki pod oknem. Znowu to samo! Wszystkie ławki w samym tyle znów są wolne. Czy tak jest zawsze? Teraz też wydaje mi się to dziwne. Po chwili do klasy weszli chłopaki. A kto był na czele? Oczywiście James. Chłopcy skierowali się prosto do ostatnich ławek. Któryś z nich chyba chciał iść siedzieć ze mną, ale James okazał się szybszy.

-Siemka. Po raz kolejny .- Mówię.

-Hej, znowu zajęłaś moje miejsce. A tak w ogóle to czego chciał od ciebie McCalister?

-Nic ważnego. Przepraszam, ale nie chcę o tym rozmawiać.

-Spoko. Nie będę nalegał.- Chyba wyczuł mój smutny ton głosu. Przyglądam mu się, bo coś mi jednak nie pasuje.

Zapomniałam wspomnieć, że jestem dość specyficzną i trochę dziwną osobą. Mam pewne "szczególne" zdolności. Em też takie miała. Tak więc potrafię czytać w myślach. Do moich umiejętności należy też telekineza. Dawniej razem z Emmą rozumiałyśmy się telepatycznie. Po jej śmierci ta ostatnia umiejętność została jakby "zablokowana". Mam nadzieję, że ją kiedyś odzyskam. A na temat poprzednich zdolności. Z początku po ich odkryciu nie wiedziałyśmy i nie potrafiłyśmy ich kontrolować. Pojawiały się kiedy chciały. Na razie nie opanowałam tego do perfekcji, ale jestem na dobrej drodze. Teraz kiedy "włączyłam" ten dar, słyszę myśli wszystkich osób w klasie. Ukierunkowuję dar na Jamesa.

"Czy to ona? Czy to ta dziewczyna z przepowiedni? Muszę się tego dowiedzieć Tak długo jej szukaliśmy. Tak długo JA jej szukałem! Ale miały być dwie... Gdzie jest ta druga? Czy to jej siostra? Jeśli ona jest pierwszą to nie ma innego wyjścia i tamta musi być tą drugą, ale..."

Było tego więcej, ale już nie chciałam go słuchać. Mama zawsze mówiła, że jesteśmy wyjątkowe i że kiedyś dokonamy ważnych rzeczy. Muszę się dowiedzieć co takiego miała na myśli. I to za wszelką cenę! Wiem jednak, że mama nic mi nie powie, bo zawsze kiedy pytałyśmy dlaczego tak twierdzi, nic nie odpowiadała. Nie chciała nam nic powiedzieć, a niestety jeszcze nie rozpracowałam jak dostać się do jej myśli. Mama ma po prostu silną barierę, ale wiem, że kiedyś uda mi się ją rozpracować i dostać do jej myśli. Ostatnio zdarzało mi się parę razy słyszeć jej myśli, ale brzmiały one jak szepty i były niezrozumiałe. Jeszcze zanim Emma zachorowała, zaczęłyśmy nad tym pracować. Jednak moje rozmyślania przerwał dzwonek. James szybko zerwał się z miejsca i wyszedł. Czyżby wiedział? Niemożliwe! Nikomu oprócz mojej mamy i Emmy nie mówiłam o moich zdolnościach. Chociaż Emma mogłaby się nie liczyć, bo miała dokładnie takie same umiejętności. Nie mógł tego wyczuć. Przecież to niemożliwe. Chyba...

Więc w takim razie jak mógł wiedzieć lub czegokolwiek się domyślać w związku z jakąś przepowiednią, która prawdopodobnie może mnie dotyczyć? I co to w ogóle za przepowiednia? Muszę się tego dowiedzieć!

Na następnych lekcjach było podobnie. Teraz mam ostatnią. Tym razem bez Jamesa. Jeszcze tylko ta i już mogę wracać do domu. Nareszcie! Teraz czeka mnie lekcja śpiewu. Spokojnie wchodzę do klasy i tradycyjnie siadam w ostatniej ławce pod oknem. Nie wiem dlaczego, ale uwielbiam wręcz kocham siedzieć pod oknem. Tuz przed końcem przerwy ktoś siada obok mnie. Dziewczyna. Ciekawe dlaczego siada ze mną? Zauważyłam ją już na poprzednich lekcjach. Zawsze kręciła się blisko Jamesa i innych chłopaków. Zwłaszcza jednego. O ile dobrze pamiętam miał na imię Bruno. Chyba byli razem.

-Cześć, jestem Jessica Wood.

-Hej, a ja Cornelia Steel, ale to już pewnie wiesz.- Śmieję się.

-Tak. Trudno nie cię nie zauważyć. Nowa uczennica w klasie to rzadkość. Zwłaszcza w ostatniej klasie. A na dodatek taka, która zdążyła już zawrócić w głowie naszemu Jamesowi. Wydajesz się bardzo miła. Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy.

-Dzięki. Przesadzasz. Nie mogłam zawrócić w głowie komuś takiemu jak on.- Mówię.

Dziewczyna tylko zaczyna się uśmiechać.- Ty również sprawiasz wrażenie osoby sympatycznej i też mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy.

-Dzięki. Czyli obie chodzimy na kierunek artystyczny?- Zręcznie zmienia temat.

-Tak. Ja mam połączony z tańcem.

-WOW. Dlaczego połączyłaś obydwa?- Zainteresowała się.

-Ponieważ kocham taniec i śpiew. Uwielbiam je. Niestety miałam iść do tej szkoły z kimś bardzo dla mnie ważnym, ale nie wypaliło. A ty dlaczego wybrałaś ten kierunek?

-Chciałaś tu iść ze swoim chłopakiem? A wybrałam ten kierunek, bo po prostu kocham śpiewać i grać na instrumentach. Gram na wszystkim czego tylko dotknę.

-Nie. Miałam iść do tej szkoły razem z moją siostrą. A teraz opowiedz coś o sobie.

-Ok. A więc tak: Mam trójkę rodzeństwa. Dwóch braci i siostrę. Bracia mają...





************************************************************************************************

A więc powracam :D Co sądzicie? Piszcie w komentarzach, nie bójcie się krytykę przyjmę na klatę :D  i jeśli się podoba- głosujcie. Zauważyliście błąd? Piszcie! Postaram się ją jak najszybciej poprawić :D
Do napisania :)
Kasia2310 :*


Zakręty losu...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz