Rozdział 6

79 15 10
                                    


- To co? Możemy już jechać?- Pytam Jess.

- Jasne. Tylko czy mogłybyśmy jeszcze chwileczkę poczekać? - Spytała.

- A mogę wiedzieć dlaczego?- Wspominałam, że jestem ciekawska?

- Chciałam się jeszcze pożegnać z Brunem, bo jak już Ci wcześniej wspomniałam, to z nim miałam dzisiaj wracać.- Powiedziała, robiąc przy tym takie słodkie oczy, że po prostu musiałam się zgodzić.

- Dobra. Niech Ci będzie.- Mówię z uśmiechem.

Nie czekamy długo. Jednak w tym czasie zdążyłam się dowiedzieć trochę o chłopaku mojej nowej przyjaciółki. Chwilę później do Jessici podchodzi jakiś chłopak. Widziałam go wcześniej na lekcjach. Nie zwracałam na niego uwagi, bo ją skupiałam na kimś innym. Wiem jednak, że zawsze szedł z Jamesem i Jessicą jako przewodniczących w grupie chłopaków. Przynajmniej ich części. Zawsze szli razem jak Trójca Święta.

- Cornelio, to jest mój chłopak Bruno. Kochanie to jest Cornelia.- Przedstawiła nas sobie.

- Cześć. Miło mi Cię poznać. Jessica dużo mi o Tobie opowiadała.

- Serio?- Pyta zdziwiony, patrząc czule na dziewczynę. Tak bardzo chciałabym, żeby jakiś chłopak tak na mnie patrzył.

,,Nie martw się zdarzy się to szybciej niż myślisz"- powiedział jakiś głos w mojej głowie.

,,Kim jesteś? I skąd ja znam Twój głos?"- zapytałam.

,,Jestem Twoim Aniołem Stróżem. Przypomnij sobie skąd możesz znać mój głos"

Próbuję sobie kogoś przypomnieć do kogo mógł należeć ten głos. Jedyną osobą, która przychodzi mi na myśl jest Emma.

,,Czy to ty Emmo?"

,,Tak, siostrzyczko. Cieszysz się?"- Pyta.

,,Oczywiście. Ale dlaczego jesteś moim Aniołem Stróżem?"

,,To długa historia. A teraz spadam. Pamiętaj, że zawsze jestem przy Tobie"- Cała ona.

A wracając do rzeczy: podczas całej ,,rozmowy" z Emmą cały czas obserwowałam nasze gołąbeczki.

- Tylko troszeczkę.- Droczy się z nim dziewczyna. Przysłuchuję się im. Są naprawdę słodcy.

Nagle ktoś podchodzi do mnie od tyłu i zasłania mi oczy.

- Zgadnij kto to...- mówi nieznajomy. Zaczynam się śmiać, bo przecież bardzo dobrze znam ten głos. Należy do nikogo innego jak Jamesa.

- James.- Mówię.

- Skąd ty to wiedziałaś?- Pyta mnie brunet.

-  Po prostu poznałam Cię po głosie.- Odpowiadam na jego pytanie.

Później zaczynamy rozmowę. Słyszę, że para obok nas dalej się droczy.

- Oni tak zawsze?- Pytam Jamesa z uśmiechem.

- Tak. Chociaż to i tak normalne. Ciesz się, że nie znałaś ich zanim zaczęli ze sobą chodzić.

- Była aż tak źle?- Pytam.

- Źle to mało powiedziane. Dobrze, że w końcu ich ze sobą zeswatałem.

Później rozmawialiśmy o wszystkim i niczym. Jednak naszą rozmowę przerywa Jess.

- To może my już pojedziemy?- Pyta mnie moja nowa przyjaciółka.

- Jasne. Nie ma sprawy. Pa chłopaki.

- Już nas opuszczacie?- Mówią jednocześnie.

- Tak. A teraz żegnamy.- Tym razem to my odpowiadamy w tym samym czasie.

Wszyscy zaczynamy się śmiać. Razem z chłopakami wychodzimy przed szkołę. Tam już się rozdzielamy, bo oni zaparkowali w innym miejscu niż ja. Wybrałam parking szkolny.

- To Twój samochód?- Pyta zdziwiona Jessica, wskazując na moje cudeńko. (ZAŁĄCZNIK)

- Tak. Dlaczego pytasz?- Zadaję pytanie.

- Tak tylko. Mogę Ci tylko powiedzieć, że jest piękny.

- Dzięki. Wybierałam je razem z Emmą.

Właśnie w tym momencie przypominam sobie tamtą chwilę. Chodziłyśmy po rożnych salonach samochodowych, ale żadne z nich nie robiło na nas większego wrażenia. Oczywiście nam to nie przeszkadzało, bo świetnie się czułyśmy w swoim towarzystwie. Prawie zawsze było nam wesoło. Dopiero kiedy zobaczyłyśmy TEN SAMOCHÓD wiedziałyśmy, że to jest nasz ideał. W jednej chwili zadzwoniłyśmy do mamy, która tamtego dnia miała wolne w pracy. Podałyśmy jej adres. Kiedy już przyjechała i zobaczyła samochód, który chciałyśmy kupić, nie musiałyśmy jej długo prosić. Zgodziła się prawie, że bez problemu. Tego samego dnia samochód był nasz.

- Hej, jesteś tu?- Moje wspomnienia przerywa Jessica.

- Jestem, jestem. Przepraszam zamyśliłam się.

- Często tak masz? Chodzi o to Twoje "odlatywanie".

- Ostatnio tak.- Odpowiadam zgodnie z prawdą.

- A teraz? O czym tak myślałaś?

- O mojej siostrze i o tym samochodzie. A dokładniej o chwili, kiedy je kupowałyśmy.- Śmieję się na samo wspomnienie.

- Jeśli się tak uśmiechasz na samo wspomnienie to musiało być naprawdę zabawne.

- I to bardzo. Możemy już jechać?- Szybko zmieniam temat, bo zauważam, że uczniowie innych klas już zaczynają wychodzić przed szkołę i się nam przyglądać. Jeszcze przez jakiś czas chcę pozostać w cieniu innych. Może za kilka dni, tygodni to się zmieni.

- Jasne.

Odblokowuję samochód i szybko wsiadamy. Jadąc rozmawiamy na różne tematy.
- WOW. Czyli to jest Twój dom.- Stwierdza Jessica kiedy wjeżdżamy na podjazd pod domem.

- Tak.- Odpowiadam.- To co idziemy teraz do mnie czy może wolisz pójść do siebie i przyjść za chwilę?

- Nie ma takiej potrzeby. Pójdę teraz.- Żywiołowo odpowiada dziewczyna.

- To na co czekamy? Chodźmy!- Mówię równie żywiołowo.

Idziemy do drzwi. Klucze przygotowałam wcześniej i teraz szybko otwieram nimi drzwi wejściowe. Kiedy tylko weszłyśmy, położyłam torbę w salonie. Sprawdziłam też czy mama jest w domu. Oczywiście, że jej nie było.

- Chata wolna.- Informuję dziewczynę.

- Jaki slogan.- Śmieje się ze mnie.

Zaczynamy się śmiać.




***************************************************


To znowu ja!!!


Jest tu jeszcze ktoś?


Głosujcie i komentujcie, jeśli się Wam podoba. Krytykę też przyjmę.


Pozdrawiam,


Wasza jakże wnerwiająca...



...
...
...

Kasia2310 :*

Zakręty losu...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz