Rozdział 11

870 64 0
                                    

*Selly*

Czułam się strasznie dziwnie, gdy wszyscy utkwili we mnie swój wzrok. A mianowice: Elrond, Bilbo, Koda, Amil, Sandi, Lindir (który dopiero co przyszedł) oraz wszystkie elfy, które były w pobliżu.
Zdawało się nawet, że również drzewa i kwiaty patrzyły na mnie swymi niewidzialnymi dla nas oczami oraz słońce zatrzymało swą wędrówkę tuż nad horyzontem i z niecierpliwością czekało na ciąg dalszy tego co się działo w obecnym miejscu.
A dokładnie nie wiedziałam kiedy nadejdzie. Ich uważne spojrzenie peszyło mnie, przez co bałam się odezwać, a nawet poruszyć.

- Witaj nieznajoma.- Elrond wyręczył mnie przerywając tą niezręczną ciszę.

Elf nie rozpoznał mojej twarzy ukrytej w cieniu kaptura, to też uśmiechnął się przyjaźnie. Wskazał ruchem ręki bym się przybliżyła. Zawahałam się, jednak tego nie zrobiłam. Nogi dosłownie wrosły mi w ziemię.

*Bilbo*

- Czy ona przyszła z Tobą?- spytał Elrond zciszonym głosem, gdy odwróciłem do niego głowę.

Kiwnąłem głową na 'tak'.
- A co się jej stało? Zmurowało ją czy co?- elf nie krył swojego zdziwienia.

Gorączkowo zacząłem myśleć nad rozsądną odpowiedzią.

- Ona.. po prostu się was boi.

Uznałem, że to zdanie było najbardziej wiarygodne. Zbyt dobrze ją znam by nie umieć odczytać jej pozy: znieruchomiałej i lekko drżącymi kolanami ze strachu.

- Moje dziecko, nie musisz się bać. Nic ci nie zrobimy. Podejdź!- zawołał do dziewczyny najłagodniej jak potrafił.

Wiedząc, że elfka nie zrobi żadnego kroku samodzielnie, podszedłem do niej i wziąłem pod ramię.
Poprowadziłem ją aż pod władzcę. Nogi miała jak z waty, było to bardzo widać.

- Jak ci na imię?- zadał kolejne pytanie.

Dziewczyna przęłknęła głośno ślinę. Nie odezwała się.
- Jesteś.. niemową?- Elrond uniósł brwi.

Pokręciła szybko głową. Odwróciła do mnie głowę. Widziałem, że patrzyła na mnie w napięciu.

- O co chodzi?- spytał powoli elf wyczuwając nasze zdenerwowanie.

- Bo widzisz Panie...- zacząłem niepewnie.- Ona... można powiedzieć, że.. ona jest powodem zniknięcia ciała Selly...

Mimo iż starałem się odpowiednio dobrać słowa i tak powiedziałem największą głupotę w dziejach Śródziemia.
Po mojej wypowiedzi oczy Elronda rozszerzyły się do wielkości jajek a usta szeroko otworzył. Dotarło do mnie, że źle mnie zrozumiał. Lecz było już za późno.
Spokojna twarz elfa znikła w niepamięć a zastąpiła ją srogość.
- A więc to ty jesteś tą złodziejką?! Straże!

Nim zdążyłem zareagować otoczyło nas około dwudziestu zbrojnych z bronią w pogotowiu.
Dziewczyna, przerażona tym obrotem spraw, schowała się za moimi plecami.

- Nie, Elrondzie!- zawołałem gwałtownie unosząc obronnie dłonie.- Nie o to mi chodziło! Ja...

- Chcesz mi powiedzieć, że ty.. ty też z nią...- zaciął się oniemiały.
- Co? Nie!

- Byłeś moim przyjacielem..- Elrond spojrzał na mnie z rozczarowaniem.- Byłeś też przyjacielem Selly. Nie rozumiem dlaczego to zrobiłeś ale.. narazie nie chcę wiedzieć...

- Elrondzie...
- Dość tego. Zabrać ich..

- Nie!
Potężny, kobiecy krzyk rozległ się nagle po placu. Tak nagle, że aż idący w naszą stronę strażnicy stanęli.
A krzyk ten należał do elfki. Już nie stała za moimi plecami, tylko wyszła odważnie w stronę zdziwionego władcy Rivendell.
Bez wahania zrzuciła z siebie skórzany płaszcz. Jej włosy zalśniły w bladym słońcu. A blade zrobiły się również twarze elfów.
- Ja jestem Selly Sherll. Mojego ciała nie skradziono. Tej nocy ożyłam, dzięki Valarom! Mam do wykonania misję. Czy, Elrondzie mnie nie poznajesz? A czy wy, Koda i Amil, też?

Jej głos był pewny siebie, ale i też zatroskany. Nigdy nie lubiła być władcza. Kochała przyjaciół, którzy ją otaczali.

I znów zapadła głucha cisza. Nawet świerszcze przestały cykać a delikatny wiatr przestał szumieć. Wszystko zamarło, jakby czas się zatrzymał.
Jedyną osobą, która wykonywała ruchy była Selly. Wykręcała głową na wszystkie strony oczekując jakieś reakcji z ich strony.
W końcu zrezygnowana przestała A jej wzrok zatrzymał się na Elrondzie. Powoli do niego podszedła. Uwarznie patrzyła mu w oczy.
W duchu odmawiałem modlitwę by uwierzyli, że to ona.
- To naprawdę ja...- szepnęła cicho do elfa.
W jej oczach czaiła się nadzieja. Stali tak twarzą w twarz kilka chwil.
Obawiałem się, że to na nic, kiedy stało się coś niespodziewanego:
Mina Elronda momentalnie zmieniła wyraz na taki jak dawniej. A wtedy, ku naszemu zdziwieniu, mocno ją przytulił.
- Wszędzie rozpoznam ten wzrok Selly..- rzekł z lekkim uśmiechem.

******

Tamten wieczór był pełen wrażeń. Cała Dolina Imladris zebrała się na placu by uścisnąć Tą Która Ożyła. Nie brakowała śmiechu, radosnych okrzyków a potem wielkiej balangi.
Selly była wzruszona że wszytko dobrze się skończyło i że była wśród przyjaciół. Prawie wszystkich...
Uśmiechałem się sztucznie do dziewczyny a w środku gryzła mnie ważna sprawa. Bardzo ważna. Powinienem jej o tym wcześniej powiedzieć, tylko, jak zawsze, nie było odpowiedniej okazji. Lecz wiedziałem, że w końcu o to zapyta...
Wreszcie nastał poranek a wszystko się uspokoiło. Selly była zadowolona, że mogła się odświeżyć i przebrać z tej 'pośmiertnej sukni'. Elrond zaprosił nas na śniadanie, więc ramię w ramię ruszyliśmy na znany nam taras z widokiem na krainę.
We trójkę usiedliśmy przy jednym stoliku. Elfy z promiennymi uśmiechami przyniosły różnego rodzaju potrawy oraz wino. Reszta z nich zaczęła grać melodię. Znów tą żmudną...

- Selly..- zaczął Elrond.- Wczoraj nie było zbyt okazji.. chciałem Cię przeprosić za mój nagły wybuch.. Ciebie oczywiście też Bilbo...

- Było minęło.- uśmiechnąłem się uspokajająco.
- Byłem zdenerwowany tym nagłym zniknięciem Twojego ciała Selly...
- Nie tłumacz się, to zrozumiałe. Nic się nie stało.- elfka dotknęła jego dłoni.- Bilbo wcale niezaarargował lepiej.- puściła mu oczko ze śmiechem.

Spiorunowałem ją wzrokiem wracając do zajadania sałatki.
Przez chwilę jedliśmy w milczeniu. Sel co jakiś czas rozglądała się, jakby czegoś szukała. Gdy nie zauważyła tego czegoś zrezygnowana wróciła do jedzenia.

- Coś nie tak Selly?- zapytał w końcu elf.
- Nie... to znaczy tak...- westchnęła.- Wczoraj nigdzie ich nie widziałam.. obrazili się na mnie czy co?...

- O kim mowa?- pożałowałem tego pytania.
- Gdzie jest Luna i Hubert?

Kiedy to pytanie padło władca Rivendell lekko zakrztusił się pitym winem a ja, niezdara, rzuciłem na ziemię widelec. Speszony zanurkowałem pod stół próbowałem odnaleźć go dłonią.
- To ty nie wiesz? Bilbo ci nie powiedział?- zdziwił się elf gdy skończył się jego napad kaszlu.

Usiadłem z powrotem gdy znalazłem feralny sztuciec. Zauważyłem, że oboje mi się przyglądają. Elrond z niepewnością, Selly ze zmarszczonymi brwiami.

- Ja o czymś nie wiem?- zapytała.
- Tak...- zaciąłem się.- Zacząłem wypowiedź na ich temat, ale nie dane mi było dokończyć.. będziesz pewnie zła, że nie powiedziałem ci od razu...
- Wysłów się wreszcie! Gdzie oni są!- krzyknęła zdenerwowana.
- Dlatego zapytałem cię czy o tym wiesz... Oni nieżyją Selly...

I Will Not Leave YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz