Rozdział 29

980 62 8
                                    

*Selly*

Wstęgi, wieńce i sztandary w kolorach ganatowych i czewnonych, które już rzucały się w oczy od samego wejścia do Ereboru. Jednak wielkie było moje zaskoczenie, kiedy ich nie ujrzałam, a byłam pewna, że jeszcze były gdy wychodziłam. Po posadzce leżały prozrzucane kawałki liści i pojedyńcze kwiaty, które słudzy próbowali doprowadzić do porządku zamiatając je w jedno miejsce. Bez obawy rozmawiali między sobą śmiejąc się co jakiś czas. Odkąd tu byłam nie widziałam ich jeszcze takich swobodnych. Wcześniej chodzili sztywno jakby połknęli kij. Co się stało?

- Sel!

Zawołał ktoś i nim się obejrzałam, ktoś porwał mnie w ramiona, prawie dusząc.

- Normalnie nie uwieżysz co się stało!

- No, nieuwieżę.- mruknęłam zaznaczając tonem swojego głosu, żeby w końcu mnie puścił.- Co się stało? Nie było mnie tu dwóch godzin i już nie rozpoznaję tego miejsca.

- To gdzie ty byłaś, że nic nie wiesz?- koło Hobbita pojawiła się Tauriel.

- O co wam chodzi?- zirytowałam się, bo nie byłam w temacie.

- Isabella nie wytrzymała presji i odeszła.- skrócili jednolicie.

Nie wiem dlaczego, ale nagle wstrzymałam oddech a serce przyśpieszyło swoje bicie.

- Jak to? Jak?- jąkałam się w słowach.

- Nie dociera?- ruda chwyciła moją twarz w dłonie.- Wielka Lady zerwała zaręczyny i słuch po niej zaginął. Thorin jest wolny.

Zamrugałam kilkakrotnie, kiedy to do mnie dotarło. Na początku poczułam ulgę, podniebną radość a na koniec... zdziwienie. Dlaczego? Dlaczego nagle odpuściła?

- O wilku mowa.- Bilbo uśmiechnął się lekko patrząc na coś za moimi plecami.
Odwróciłam się. Thorin kroczył dumnie przez swoje królestwo w moim kierunku, u jego boku plątał się zdezorientowany Arles, który (podobnie jak ja) nie rozumiał tej całej sytuacji.

- ... odwołaj też orkiestrę i wesele.- mój elfi słuch dokładnie słyszał ich rozmowę nawet z dużej odległości.- Aha, i odwołaj zaproszenia na ślub. Tylko teraz, bo potem będzie zapóźno...

- Ale Panie, ja nie rozumiem...- powiedział niepewnie (?) Arles.

- Ile razy mam ci to powtarzać.- westchnął Thorin przewracając oczami.- Żadnego ślubu nie będzie. Koniec, kropka.

- Ale dlaczego zerwaliście umowę? Co się...

- To Isabella porwała dokument.- przerwał mu z naciskiem krasnolud.- A potem sama powiedziała mi w twarz, że to koniec.

- Nie możecie się jakoś dogadać? Chcecie to wszystko skreślić?

- Po jej awanturze opuściła królestwo i ślad po niej zaginą, więc chyba nie ma tu o czym rozmawiać...- jego oczy spotkały się z moimi.- Wiesz co masz robić...

I zaczął się do mnie zbliżać, podczas gdy kompletnie zbity z tropu Arles odprowadzał go wzrokiem.

Wyszłam krasnoludowi na przeciw.

- To prawda?- spytałam, gdy stanęliśmy przed sobą.- Isabella zerwała zaręczyny?

Kąciki jego ust uniosły się ku górze biorąc w dłonie moje policzki.

- Tak.- szepnął opierając swoje czoło o moje.- To już koniec. Nie ma zaręczyn, nie ma ślubu.

I moja twarz rozpromieniła się na te słowa. Było lepiej niż bym chciała. Teraz wszystko się ułoży.

I Will Not Leave YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz