Rozdział 47

576 43 8
                                    

*Selly*

Kiedy byłam w stanie błogiej nicości i spokoju nagle z ciemności zaczął wyłaniać się obraz. Byłam w jakimś miejscu. Bardzo znanym mi miejscu.
Rozglądałam się dookoła patrząc na jasne budowle, bujną roślinność, wysokie ściany skał i olbrzymią ilość wodospadów.

- Jestem w Rivendell?- zapytałam sama siebie z ogromnym zdziwieniem.

Imladris wyglądało jakoś inaczej niż je zapamiętałam. Wszystko zdawało się mieć odcień brązu. Może to przez światło?
Próbowałam zapytać kogoś z mieszkańców co się stało i czemu tu jestem, jednak wszyscy zdawali się nie zwracać na mnie uwagi. Jakby mnie nie widzieli lub nie słyszeli.
O co tu chodzi?

- Szybko! Pośpiesz się!

Zawołał ktoś biegnąc w moim kierunku. Odwróciłam się a widok tych dwóch osób o mało nie zwalił mnie z nóg.

- Luna? Hubert?

Biegnąc do mnie uśmiechnęli się szeroko.

- Selly! Nareszcie!

Już miałam wybiec im na przeciw i zalać się łzami i wykrzyknąć jak bardzo za nimi tęskniłam, kiedy nagle obok mnie wybiegła inna ja i to ona wpadła w ich objęcia śmiejąc się. Inna ja? Co do...?

Przyjrzałam się sobie z otwartą buzią i zauważyłam że wyglądam inaczej niż teraz. Włosy miałam krótsze i jaśniejsze, byłam chyba też młodsza patrząc na mój wzrost.

To wspomnienie

Tylko dlaczego tu jestem?

- A kogo moje piękne oczy widzą?

Spojrzałam w kierunku pytającego a po moim ciele przebiegł dreszcz. Na terenie pojawił się nie kto inny jak Almadril. Druga ja spojrzała w jego kierunku uśmiechając się promiennie.
Pobiegła, objęła go i pocałowała namiętnie na powitanie.
Zrobiło mi się strasznie niedobrze. Miałam ochotę podejść do mnie odciągnąć i krzyknąć mi w twarz żebym otworzyła oczy. Ale tak naprawdę nic nie mogłam zrobić. Ani cofnąć czasu ani zmienić wspomnienia.

Na tę żenującą scenkę mojej głupiej młodości obserwowała również dwójka moich przyjaciół.

- Almadril nie jest dla niej - mruknął Hubert.- On chcę ją wykorzystać.

- To niestety jej życie. My jedyne co możemy zrobić to ją wspierać. Może jednak nie jest taki?

- Nie! Luna jest jeszcze gorszy błagam powstrzymajcie mnie!- nie mogłam powstrzymać się od krzyknięcia.

Oczywiście tego nie słyszeli. Chciało mi się płakać. Czułam się bezradna. Byłam w tym koszmarze całkiem sama...

Powstrzymując słone łzy patrzyłam na siebie dalej obściskującą się z elfem i zaczęłam się znów zastanawiać nad sensem mojego związku z nim. Zawsze widziałam tylko jedną definicję: że byłam młoda i głupia. Ale teraz zastanowiłam się głębiej i odkryłam że to nie był jedyny powód.

Postawiłam sobie najpierw pytanie, dlaczego w ogóle byłam w związku, dlaczego już z nim planowałam wtedy ślub, choć miałam jeszcze tyle czasu i, jak się przecież okazało, to nie on był tym jedynym?

Zrozumiałam

Po śmierci rodziców nie miałam już bezpieczeństwa, miłości. Więc zaczęłam ich rozpaczliwie szukać, nawet u przypadkowych mężczyzn. Szukałam tego czegoś, czego za żadne skarby nie mogli mi dać nawet najbliżsi przyjaciele. Bardzo chciałam już założyć rodzinę, by moim dzieciom nie zabrakło tego, co zbyt wcześnie zabrakło mnie.

I Will Not Leave YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz