Rozdział 19

896 73 3
                                    

*Bilbo*

Mogłem się założyć, że nie znalazła się ani jedna osoba, która zwróciłaby większą uwagę na przybyłych wchodzących do ich królestwa. Czyli na nas. Ruch jaki panował w Ereborze można porównać do ruchu, który panował przed ślubem Taurieli i Killiego... No, może nie tak dosłownie.
Na pewno krasnoludy chodzili w różnych kierunkach, w różnych sprawach, rzucając w naszą stronę dziwne spojrzenia. Większość ciekawskich, zdziwionych oczu patrzyło na Selly. Nie rozumiałem jeszcze dlaczego.
Dziewczyna po mojej prawicy rozglądała się wkoło z ustami otworzonymi w zachwycie. W końcu zapamiętała wnętrze Góry jako zgliszcza. A teraz wyglądało jak przed atakiem Smauga. Naprawdę było niesamowite, że go odbudowali.
- Jesteś pewnien, że wywiozłeś mnie do tego Ereboru?- spytała oszołomiona na co ja parsknąłem śmiechem.

- Bilbo!?- zawołał ktoś nim zdążyłem odpowiedzieć.

Oboje się odwróciliśmy. Na moją twarz wpłynął szeroki uśmiech.

- Fili!

Wpadłem w objęcia krasnoluda. Nie widzieliśmy się od bardzo dawna.

- Tęskniłem za Tobą przyjacielu!- wyznałem.
- My również...

Gdy odsunęliśmy się od siebie rozejrzałem się za elfką. Nie dostrzegłem jej wśród tłumu. Zniknęła.

- Chodź, przywitasz się z resztą.- zaproponował siostrzeniec króla.

- Jasne...- uśmiechnąłem się sztucznie, tłumiąc w sobie zdenerwowanie.

Czy ona uciekła? A może się zgubiła? Ktoś ją popchnął i teraz nie wie gdzie jest?
Spanikowałem, w głowie miałem same czarne scenriusze. Ale mimo to musiałem robić dobrą minę by Fili się niczego nie domyślał. Bo co bym mógł mu powiedzieć w tamtym momencie? 'Nic się nie dzieje, tylko zgubiłem Selly'? Wzięli by mnie za idiotę.

- Bilbo! Mellon (przyjacielu)!- delikatny głos żony Killiego wyrwał mnie z zamyślenia.

- Tauriel!

Uścisnąłem ją krótko.

- Świetnie wyglądasz moja droga!
- A wcześniej wyglądałam gorzej?- spytała z udawaną urazą w głosie.
- Nie, ale słyszałem, że po ciąży kobiety mają problemy z zrzuceniem wagi, więc pomyślałem...

Złowierczy wzrok elfki kazał mi się zamknąć co z pewnością uczyniłem. Kątem oka widziałem jak bracia próbowali stłumić śmiech. Ja również, siłą woli, powstrzymałem się przed uśmiechem, gdyż groźne spojrzenie Taurieli przeszywało mnie na wylot.

- A kogo ja widzę?- zmieniłem szybko temat, nim elfka zdążyła coś powiedzieć.

A zadałem to pytanie, ponieważ mój bystry wzrok wypatrzył drobną postać chowającą się za plecami Killiego. Wychyliła się lekko zza kryjówki. Od razu rzucił mi się w oczy płomiennorudy kolor długich pasemek oraz te srebrne perełki błyszczące w półmroku.

- Cześć mała.- uśmiechnąłem się przyjaźnie, kucając.

Dzięki temu byłem na wysokości jej twarzy i dziewczynka chyba przestała się mnie bać.

- No córeczko, przywitaj się z wujkiem.- zachęcił elfkę krasnolud obejmując ją ramieniem.

Ze zdziwienia musiała opaść mi szczęka.

- Musiało mnie tu nie być dłużej niż myślałem... to.. jest Lili?
- Tak, nie widzisz podobieństwa?- spytał Kili ze śmiechem.

- Cóż...- westchnąłem zastanawiając się.
- Ej!

Wybuchłem śmiechem na co reszta odpowiedziała mi tym samym. Tęskniłem za nimi i to bardzo.
- Nazywasz się Bilbo Baggins?- spytała Liliana niepewnie.- Jest Pan przyjacielem Thorina...

- Jaki Pan? Mów mi Bilbo.- zaśmiałem się co wywołało uśmiech na jej ślicznej twarzyczce.
Nieśmiało się do mnie zbliżyła i przytuliła, zawieszając chude rączki na mojej szyi.
Tą cudowną chwilę przerwały ciche kroki za moimi plecami. Gdy puściłem pół elfkę spojrzałem tam.
Parę kroków od nas stała smukła dziewczyna. A mianowicie moja moja zguba. Patrzyła się szeroko otwartymi oczami na córkę Taurieli i Killiego. Zresztą oni jak i Fili patrzyli na nią podobnie.

- Jak matkę kocham, wiesz, że kiedyś przez Ciebie osiwieję?- wybuchłem przerywając tą niezręczną ciszę.

Elfka podskoczyła lekko, jakbym obudził ją z hipnozy.

- Gdzieś ty była?- spytałem żwawym krokiem do niej podchodząc
- Ja... cały czas tu byłam.- powiedziała robiąc dziwną minę.

Musiałem zrobić podobną, gdyż nie usłyszałem, żeby ktoś za nami szedł. Słuch mi się pogorszył? Młodość nie trwa wiecznie...

- Ty ją znasz?- spytała Tauriel ze zdziwieniem.
- Tak... i wy chyba też...

*Selly*

Po tym jak to powiedział zapadła cisza, że na pewno każdy z nich słyszał moje nerwowe bicie serca.
Pięć par oczu było wlepione we mnie, przeszywały mnie na wylot jak ostrza.
Nikt się nie odzywał, co denerwowało mnie jeszcze bardziej. Nienawidziłam tej ciszy a szczególnie kiedy patrzą się na mnie i patrzą, nie wiedząc co sobie o mnie myślą. Co w ogóle myślą o tej sytuacji...
- Powiedzcie coś..- poprosiłam błagalnie czując że za chwilę wybuchnę.

Nagle, jak błyskawica, coś rzuciło mi się na szyję a ruda kołdra kompletnie przysłoniła mi widok.
- Tauriel...
- Zawsze i wszędzie bym cię rozpoznała Selly...- wyszeptała w moje ramię.

Jej ciche łkanie sugerowało że się rozpłakała. Mocno ją objęłam.
- Wiedziałam, że Ciebie się nie da zabić przyjaciółko.- powiedziała na co parsknęłam śmiechem.

- Selly!

Kolejny krzyk i kolejne mocne ramiona mnie objęły. I jeszcze jedne.

- Chłopaki i Tau, udusicie mnie!- zawołałam śmiejąc się, czując, że zaraz się przewróce, co szło w parze z tym, że oni upadną na mnie.

- Kili? Fili? Co to się dzieje?

W korytarzu pojawiły się kolejne osoby z białowłosym krasnoludem na czele.

- Balinie! Selly tu jest!- zawołał brunet z taką radością jakby wygrał kumulację.

- Słucham?- zdziwił się robiąc wielkie oczy.
- No.. sami nie wiemy, ale ona tu stoi, o!- wskazali na mnie.

Zrobiło się spore zamieszanie, gdyż wszyscy się na mnie rzucili by sprawdzić czy to na pewno ja. A gdy się upewnili to zostało już im tylko mocno mnie przytulić. Niektórzy to nawet przesadzili.
Ja byłam też szczęśliwa, gdyż pamiętałam ich wszystkich. O nich nie dało się po prostu zapomnieć.
Dwalin i Bofur złapali mnie w pasie i zaczęli obkręcać mnie dookoła własnej osi, po raz pierwszy zobaczyłam jak Gloin płacze, a Dori, Nori, Ori i reszta kompani zaczęła śpiewać mi i coś wołać. Słowem robili taki hałas, że na pewno było nas słychać w każdym zakamarku Ereboru.

A na sam deser zaczęły się pytania, których na sto procent się spodziewałam: mianowicie były one w stylu 'jak?', 'gdzie?', 'kiedy?', 'jakim cudem?' itp. Nie mogłam jednak skupić się na ich odpowiedzi, gdyż ciągle szukałam wzrokiem tej jednej osoby.

- Wiem kogo szukasz.- rzekł Bilbo z uśmiechem.
- Gdzie on jest?- spytałam.

Wskazał głową na szczyt schodów na końcu korytarza. Spojrzałam tam, a wszyscy dookoła nagle umilkli.

Stał tam. Na szczycie drewnianych, ozdobnych schodów wyłożonych granatowym dywanem. Z daleka widać było, że patrzy tylko i wyłącznie na mnie. Wzrokiem pełnym dawnych uczuć. Pewnie hałasy go to zwabiły.

Chciałam krzyknąć, zawołać go, ale coś mi przeszkodziło. A mianowicie ktoś. Ten ktoś przybiegł niewiadomo skąd i zaczął się przytulać do boku krasnoluda.
Natychmiast wstrzymałam oddech i zacisnęłam zęby. Isabella...

I Will Not Leave YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz