Chapter 23 (Part 1)

2.7K 213 47
                                    

Lauren's POV

Poczułam ogromny ból w klatce piersiowej. Serce zaczęło mi szybko bić z przerażenia. Spojrzałam na Carol, która uśmiechała się złośliwie w moją stronę, a po moich policzkach spłynęły gorące łzy.

Zaczęłam krzyczeć i się szarpać. Nie potrafiłam się opanować i cała się trzęsłam.
Poczułam, jak sznur z mojego nadgarstka prześliznął się przez dłoń. Miałam wolną rękę.
Drugą odwiązałam później sama.

Stanęłam na nogi, a Carol rzuciła się na mnie.
Przycisnęła mnie do ściany i zsunęła dłonie na moją szyję i ją ścisnęła. Próbowałam się uwolnić, ale z każdym większym oporem ona używała więcej siły, a ja zaczęłam się dusić.

Podniosłam szybko kolano do siebie tak, że uderzyłam ją brzuch, a ona odsunęła się.
Zaczęłam biec w kierunku drzwi, by znaleźć Camilę, ale zza nich wyłonił się mężczyzna, który po chwili powalił mnie na podłogę.

- Camila! - krzyczałam próbując się uwolnić z uścisku mężczyzny - Camz!!! - zapłakałam.
- Zamknij się! On nie żyje, pogódź się z tym - szarpnął i uderzył mnie z pieści w twarz.
- Ca-Camila... - jęknęłam rozpłakując się - Camila!
- Nie rozumiesz?! - gwałtownie mnie podniósł i ponownie dostałam w twarz upadając na podłogę.
- Zabijcie i mnie! - krzyknęłam wycierając krew ściekającą mi z nosa - Na co jestem wam potrzebna!
- Zrobimy to pózniej. Teraz trochę pocierpisz - odezwała się Carol, po czym mrugnęła do mężczyzny i wyszła.

Kolejny raz dostałam w policzek. Mężczyzna wstał i kopnął mnie w brzuch. Tak kilka razy...
Nie miałam już siły się bronić.
Po kilku minutach przeciągnął mnie do innego pomieszczenia i związał ręce, a potem zostawił.

Łzy nie przestawały mi cieknąć z oczu. Nie potrafiłam uwierzyć, że oni to zrobili.

Nie ty... Camz... Nie... Dlaczego... Tak bardzo Cię kocham...

- Camz! - krzyknęłam szlochając - Camila!

                                          *

Siedziałam zapłakana kilka godzin pogrążona w niewyobrażalnym bólu wpatrując się w jeden punkt.
Nie potrafiłam już o niczym myśleć.
Chciałam tylko, by skończył się ten ból.

Chciałam, by mnie zabili...

- Policja mnie szuka... Nie ma na co czekać. Zasłon jej oczy, by nie widziała magazynu z zewnątrz - usłyszałam Carol, a potem ujrzałam mężczyznę, który zakrył mi oczy czarną chustą, i związał z tylu głowy. Odwiązał mi ręce i podniósł na nogi.
- Zabijecie mnie wreszcie, czy nie? - zapytałam, jak mnie wyprowadzali
- Zobaczysz - odpowiedziała

Poczułam ciepłe powietrze na skórze. Wyprowadzili mnie na zewnątrz.
Chusta lekko się poluzowała, przez co zobaczyłam magazyn z zewnątrz, ale nie wyraźnie. Starałam się zapamietać, jak najwiecej szczegółów, bo skoro zakryli mi twarz, to raczej nie planują mnie zabić.

Usłyszałam zamek otwieranych drzwi samochodu, a potem popchnęli mnie na siedzenia.
Odpalili samochód i ruszyliśmy.

Nie wiedziałam, gdzie mnie wiozą...
Po 10 minutach zatrzymali się i kazali wysiąść.

- Wysiadaj... - powiedział i szarpnął mną wyciągając mnie na zewnątrz. Poprowadził kilka metrów i pchnął tak, że upadłam na kolana
- Nie wstawaj. - dodał i ponownie związał mi ręce.

Przygotowywałam się na strzał w głowę, albo cokolwiek, ale nic się takiego nie stało.
Usłyszałam tylko silnik samochodu a potem jego odjazd.

Starałam się rozplątywać sznury, którymi miałam owinięte nadgarstki.
Udało mi się.

Zdjęłam chustę z głowy i ujrzałam polanę ze ścieżką obok.
Rozglądałam się, ale nie kojarzyłam tego miejsca.

Popatrzyłam na moje nadgarstki, wokół których porobiły mi się piekące rany i siniaki.
Zignorowałam to i zaczęłam biec w stronę ścieżki, z której prawdopodobnie mnie tu przywieźli.

Postanowiłam wrócić po Camilę, bo miałam nadzieje, że ona jednak żyje.

Biegłam przez 20 minut. Dotarłam do jakiegoś dużego budynku i tam upadłam na ziemie ze zmęczenia. Z trudem łapałam oddech.
Rozejrzałam się, ale nie rozpoznawałam tego miejsca.
Ponownie się rozpłakałam.
Wstałam i podeszłam bliżej z drugiej strony.

To jednak tutaj.

Nie było żadnego samochodu, co znaczyło, że prawdopodobnie ich tu nie ma.
Musiałam się spieszyć, bo mogli się zjawić w każdej chwili.
Na wszelki wypadek, gdyby jednak ktoś był, postanowiłam nie wchodzić drzwiami.

Okrążyłam budynek i znalazłam okno, które było trochę wyżej ode mnie.
Wzięłam do ręki spory kamień i rzuciłam w jego stronę.
Okno rozdrobniło się na drobne kawałeczki.
Podciągnęłam się kalecząc sobie dłonie, ale udało mi się wspiąć do środka.

Znalazłam się w pomieszczeniu, gdzie od samego początku mnie przetrzymywali. Weszłam dalej i rozejrzałam się.

Ujrzałam ją przywiązaną do betonowego słupka. Oczy miała przymknięte.

Nie wiedziałam, czy żyje.

_______________________________

Rozdział krótszy, bo będzie podzielony na dwie części, a kolejną dodam już.... JUTRO!!!

Mam nadzieje, że mnie nie znajdziecie i nie zabijecie... (dostaje groźby xd) ☺️

...ale i tak was kocham ❤️

Dziękuje za 7K wyświetleń 😱 i ponad 1100 gwiazdeczek!

Jeśli macie pytania, albo jakieś groźby (😁) to piszcie pod:
#HearTheSilencePL na Twitterze

albo tutaj w komentarzach 💕

tt. @demzfeat5h

Hear The Silence || Camren [PL] 🌈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz