Chapter 22

3.1K 204 48
                                    

Lauren's POV

Dostałam wiadomość, gdy już miałam wychodzić z domu.

12:45 /od: Camz ❤️/
Jeśli pojawisz się z policją, to już nigdy jej nie zobaczysz.

Cała się trzęsłam. Nie wiedziałam, co mnie czeka.
Wybiegłam z mieszkania i wsiadłam do mojego samochodu. Po około 10 minutach dojechałam w umówione miejsce.

Nikogo nie było w pobliżu. Rozglądałam się dookoła, ale nie spostrzegłam żadnej żywej duszy.

Może to nie ten park? Cholera...

Wtedy poczułam, jak ktoś silnie pociągnął mnie za rękę. Odwróciłam się i spostrzegłam wysokiego mężczyznę z kominiarką na twarzy.
Zaczęłam się szarpać, ale to nic nie dało. Przyłożył mi jakąś szmatkę do ust i zrobiło mi się słabo...

*

Ocknęłam się w jakimś ciemnym magazynie, gdzie znajdowało się dużo zniszczonych materiałów budowlanych.
Chciałam wstać, ale poczułam opór na nadgarstkach. Dostrzegłam, że moje ręce są oplątane i przywiązane grubym sznurem do betonowego słupa, który utrzymywał konstrukcje budynku.
Próbowałam się uwolnić, ale po kilkunastu próbach stwierdziłam, że to nie ma sensu. Poddałam się.

Siedziałam nieruchomo przez ponad dwie godziny i nikt się nie pojawił. Dobrze wiedziałam, że to sprawka ciotki Camili - Carol.
Teraz do mnie doszło, że nie potrzebnie ją bagatelizowałam i nie bałam się jej. Powinnam. Ona jest nieobliczalna.

Nie widziałam, co z Camilą. Cholernie się o nią bałam. Carol mogła zrobić jej wszystko.

Z przemysleń wytracił mnie damski i męski glos, który z każdą sekundą słyszałam coraz wyraźniej.

- O proszę, proszę... Wybudziła się już - zaśmiała się Carol podchodząc do mnie.
- Czego chcesz? Gdzie jest Camila? - pytałam a ona obserwowała mnie z uśmieszkiem.
- Chcę byś trochę pocierpiała. Jeśli chodzi o Camilę to... jest tutaj, ale w drugim pomieszczeniu.
- Coś jej zrobiłaś?! - podniosłam głos i ponownie próbowałam się uwolnić.
- Nie uda Ci się - westchnęła obserwując mnie
- Chce ją zobaczyć.
- Niestety, ale nie mogę spełnić twojej prośby. Jest nieprzytomna - powiedziała odwracając się
- Co jej do cholery zrobiłaś?! - krzyknęłam, ale nie dostałam odpowiedzi. Zaśmiała się i wyszła z pomieszczenia.

Zaczęłam się bać.
Nie o siebie, a o moją Camilę. Najgorsze było to, że nie mogłam nic zrobić, by ją obronić.

*

Siedziałam w magazynie kilka godzin i nie myślałam o niczym innym, jak o Camili.
Byłam głupia, że nie dałam jej dojść do słowa, ale z drugiej strony skąd mogłam wiedzieć, że ona jednak coś do mnie czuje... i to od dawna.
Nie potrafię wyobrazic sobie nas razem, to jest zbyt piękne, ale wreszcie mam taką nadzieje, że moje marzenie może się spełnić.

Dobrze pamiętam poprzednią noc. To, jak siedziałyśmy praktycznie w ciszy wtulone w siebie... To, jak popatrzyła mi głęboko w oczy sprawiając u mnie ciarki przeszywające całe ciało. Jej pocałunki, które były delikatne i przepełnione miłością.
Serce biło mi szybciej na samą myśl o tym.
To wszystko było takie cudowne, że rano stwierdziłam, że to był tylko sen.

Nigdy nikogo tak nie kochałam, jak Ciebie Camz. Jesteś moją jedyną miłością i nikomu nie pozwolę Cię skrzywdzić. Zrobię dla Ciebie wszystko.

Ktoś zapalił światło, usłyszałam otwierane drzwi i zbliżające się kroki a potem lekkie uderzenie, jakby coś upadło.
- Wstawaj do cholery! - krzyknął i usłyszałam ponowny huk - Należało Ci się a teraz się podnieś!

Hear The Silence || Camren [PL] 🌈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz