Chapter 23 (Part 2)

2.8K 228 38
                                    

Lauren's POV

Podbiegłam do Camili i złapałam ją za ramiona lekko nimi potrząsając.

- Camila... Proszę, odezwij się. - westchnęłam i obejrzałam ją dokładnie.
Nie miała żadnej rany postrzałowej.
- Camz...

Brunetka powoli otworzyła oczy i popatrzyła na mnie.

- Wróciłaś... - odezwała się cichym, zachrypłym głosem
- Boże, tak bardzo się bałam, że Cię zabili - powiedziałam i przystawiłam nasze czoła do siebie, a z oczu ściekły mi łzy szczęścia.

Pogłaskałam ją po policzku, a potem odsunęłam się i szybko zaczęłam odwiązywać jej ręce.
Gdy skończyłam, pomogłam jej wstać, a pózniej mocno ją przytuliłam.

- Myślałam, że już nigdy Cię tak nie przytulę... - dodałam i odsunęłam się wpatrując w jej zaszklone oczy.

Czułam, jak się trzęsie i cieżko oddycha. Była bardzo blada i ledwo utrzymywała się na nogach.

- Chodź, musimy uciekać - powiedziałam i złapałam ją za rękę kierując do drzwi.

Poczułam zapach czegoś palonego. Spojrzałam na dół drzwi, z pod których ulatniał się ciemny dym.
Otworzyłam je i ujrzałam całe pomieszczenie w płomieniach.

- Cholera! - krzyknęłam i zamknelam je.
Pociągnęłam dziewczynę do wybitego przeze mnie okna, przez które weszłam kilka minut temu.

- Podsadzę Cię, a ty się podciągniesz i wyjdziesz, ok? - złapałam ją za policzki
- Nie dam rady... - jęknęła, a w jej oczach ujrzałam strach
- Dasz radę. - pocałowałam ją w czoło.

Do pomieszczenia zaczęło dostawać się coraz więcej duszącego dymu.
Ogień rozprzestrzeniał się bardzo szybko. Drzwi już zaczęły płonąć od naszej strony a nam pozostało mało czasu.

- No już! - powiedziałam i złączyłam moje dłonie, by dziewczyna mogła postawić na nich swoją stopę.

Brunetka posłuchała i stanęła na nich swoją stopą. Złapała za ramkę okna i próbowała się podciągnąć. Stopę z moich dłoni przełożyła na ścianę.
Gdy już była blisko, ześlizgnęła się spadła.

- To nic. Próbuj jeszcze raz.
- Nie. Ty idź pierwsza, ja nie dam rady. - powiedziała i odsunęła się.
- Camila... Chodź. - ponownie złączyłam dłonie.

Spróbowała jeszcze raz.
Złapała za okno i ponownie się podciągała.
Udało jej się.
Znalazła się po drugiej stronie budynku.
Była bezpieczna.

Zaczęłam się dusić. Dym drapał mnie w gardło i uniemozliwiał oddychać.
Camila podała mi rękę.
Złapałam ją i próbowałam wdrapać po ścianie.
Nie zajęło mi to nawet 2 minut, a już znajdowałam się obok brunetki.

Spojrzałam na budynek, który cześciowo stanął w płomieniach. Czarny dym unosił się ku górze tworząc olbrzymią chmurę. Zapewne było go widać z miasta.

Odsunęłyśmy się kilkanaście metrów od płonącego magazynu i przyglądałyśmy się mu z oddali.

- Już po wszystkim Camz... - przytuliłam ją i uśmiechnęłam się do siebie.

Usłyszałam dźwięk syren wozu strażackiego, który zjawił się kilka minut pózniej.

- Nic wam nie jest? - zapytał strażak podchodząc do nas - Co tu zaszło?
- Porwali nas i przetrzymywali w tym magazynie - odpowiedziałam przytulając brunetkę
- Nie wyglądacie zbyt dobrze. Pogotowie i policja zaraz się tu zjawi - poinformował strażak i kazał nam się oddalić jeszcze kilka metrów.

Przez kilka minut obserwowałyśmy działania strażaków.
W pewnym momencie znikąd pojawiła się Carol.
Szarpnęła Camilę za włosy i przystawiła jej pistolet do skroni. W tym momencie przyjechała policja.

- Nie zbliżaj się! - krzyknęła ciotka brunetki w moim kierunku
- Rzuć broń! - odezwał się policjant celując w nią i powoli zaczął się zbliżać
- Stój w miejscu, bo ją zabiję! - potrząsnęła przerażoną brunetką.

Camila's POV

Byłam przerażona. Nie wiedziałam, co robić.
Trzech policjantów okrążyło nas dookoła.
Lauren straciłam z oczu, bo teraz stała chyba za nami.
Nagle poczułam, jak Carol uwalnia mnie z uścisku.
Lauren zaskoczyła ją od tyłu łapiąc ją za rękę, w której trzymała pistolet i skierowała ją z mojej skroni ku górze.

Odsunęłam się, a one zaczęły się szarpać. Policjanci podbiegli i próbowali ją obezwładnić.

Nagle broń wypaliła...

Podskoczyłam.

Spojrzałam na każdego z osobna. Policjanci powalili ją na ziemię.
Lauren odwróciła się do mnie i zbladła.
Dotknęła się poniżej lewego żebra, a potem spojrzała na swoją rękę, która była we krwi.
Została postrzelona.

Upadła na kolana.

- Nie... Nie! - krzyknęłam i podbiegłam do niej łapiąc ją za rękę - Lauren... -

Dziewczyna popatrzyła na mnie smutnymi oczami i powoli zaczęła zsuwać się na ziemię. Złapałam ją i oparłam o własne ramie.
Trzęsła się i próbowała wyrównać oddech.

- C-Camz... - jęknęła patrząc mi w oczy.
- Lauren... Nie. Proszę. Tylko nie ty... - płakałam przerażona
- J-jesteś już b-bezpieczna. B-będziesz szczęśliwa - powiedziała starając się złapać oddech
- Mówisz jakbyś się żegnała... Nie będę szczęśliwa, jeśli nie będzie Ciebie. Słyszysz? Nie bez Ciebie. - powiedziałam szlochając a ona uśmiechnęła się szczerze
- K-kocham dzień, w którym C-Cię poznałam. Gdy zmuszona przez n-nauczycielkę, musiałam się do Ciebie przesiąść... odrazu c-coś do Ciebie poczułam - dodała splątując nasze palce razem a z oczu ściekły jej łzy
- Lauren... - zapłakałam głośno całując ją w czoło - Nie spuszczaj ze mnie wzroku. Wytrzymaj, proszę. Nie dam sobie rady bez Ciebie.

W tym momencie na miejsce przyjechało pogotowie.

- Kocham Cię i zawsze będę Cię kochała - jęknęła i uśmiechnęła się.

Zamknęła oczy.

- Lauren! Nie... Patrz na mnie, słyszysz?! - potrząsałam delikatnie jej ramionami a potem dotknęłam policzków - Lauren! - zapłakałam.

Podbiegli ratownicy i zaczęli mnie od niej odsuwać.
- Nie! Chce być przy niej! Zostawcie mnie! - krzyczałam szarpiąc się - Proszę! Lauren, kocham Cię, słyszysz? Kocham Cię!

_______________________________

Dobra, wiem... 😞
Nie spodziewaliście się takiego zwrotu
akcji. 🙈

Wybaczcie mi za bawienie się waszymi emocjami. Lubię to robić XDD

Ale no...
Kolejny rozdział (ostatni a może i nie xd) pojawi się za kilka dni 😏

Dziękuje za gwiazdeczki i komentarze x

Hasztag #HearTheSilencePL na Twitterze

tt. @demzfeat5h

Hear The Silence || Camren [PL] 🌈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz