Nie miała pojęcia ile czasu spędziła w skalnej komnacie, ale kiedy w końcu udało jej się wyjść na zewnątrz słońce świeciło już wysoko.
Do wyjścia trafiła bardzo łatwo. Po wydostaniu się z komnaty trafiła na coś w rodzaju przedsionka. Słońce wpadało przez otwór na górze oraz po lewej stronie, skąd dobiegały ją różne dźwięki. Szybko wyszła na zewnątrz i odetchnęła pełną piersią. W jaskini pachniało ziemią i stęchlizną, więc łąka zalana popołudniowym słońcem oraz morzem kwiatów i drzew wprawiła ją w pogodny nastrój. Poczuła się szczęśliwa, choć wciąż tkwiła w nieznanym miejscu, otoczona magicznymi stworzeniami. Nie czuła się także zmęczona czy poobijana. Jej dolegliwości w jakiś magiczny sposób zniknęły.
Kiedy nacieszyła się promieniami słońca i łagodnymi podmuchami wiatru, rozejrzała się wokół. Jej oczy napotkały nieprzeniknioną ścianę lasu na wprost, po lewej miała widoczne w oddali góry, zaś prawa strona została zdominowana przez pagórki i szeroką drogę. Zastanawiała się przez chwilę, a potem postanowiła poszukać kogoś, kto pomógłby jej w dalszej ucieczce.
Wokół było pełno małego ludu.
- Czy ktoś mógłby mi pomóc?! - zawołała, gdy istoty w końcu na nią spojrzały. Zbiły się w większą grupkę i powoli podeszły do niej, uważnie obserwując każdy jej ruch. Bały się. Ona zresztą też. Nie wiedziała, gdzie się znajduje i była przekonana, że jej gospodarze nie są w stanie wypowiedzieć nawet najprostszego słowa.
Witaj, Sillo, usłyszała głos w głowie. Rozejrzała się wokół, lecz tak jak poprzednio,nikt do niej nie przemówił. Jak się czujesz, Sillo?
Nie mogła tego dłużej znieść. W panice uciekła do skalnej groty, w której się obudziła. Zbyt mocno się uderzyła. Głosik nie należał do niej, a ludziki na pewno nie mogły do niej przemawiać. Ale nie czuła się na siłach, żeby nieustannie to roztrząsać. Położyła się więc na łóżku z braku lepszego zajęcia, chociaż trochę zgłodniała. Jednak poczuła się senna, mimo że jeszcze chwilę wcześniej miała ochotę spędzić cały dzień poza pryczą.
Zasnęła i znów zobaczyła las, przez który przemierzał jeździec na karym ogierze.
Tym razem jeździec miał odsłoniętą głowę. Wiatr targał jego długie czarne włosy. Wciąż obserwowała go z oddali. Bladą twarz oświetlał księżyc, który uwydatnił jego ostre rysy. Uszy natomiast miał szpiczaste. W mrocznych oczach dostrzegła ból. Wciąż nie mogła się poruszyć. Obserwowanie mężczyzny z takiej odległości niewiele jej dało. Zadziwiające jednak było to, że potrafiła dostrzec tyle szczegółów.
Przez jej ciało przeszedł niepokój. Poruszyła się nagle i po chwili zorientowała się, że wpatruje się w kamienne sklepienie. Zamrugała powiekami kilkakrotnie, zastanawiając się, co jej się śniło. Podniosła się i krzyknęła nagle, gdy jej oczy dostrzegły bestię siedzącą tuż przy łożu.
Cofnęła się aż do samego rogu i przywarła plecami do zimnej ściany. Bestia była dość spora. Łeb miała tak duży, że bez trudu mogłaby otworzyć szeroko paszczę i połknąć ją w całości. Wyglądem przypominała wilka pustynnego, którego widziała kiedy zmierzała na wojnę. Były to duże, płowe stworzenia o długich kończynach i wielkich pyskach, lecz ten stwór zdecydowanie przewyższał je gabarytami.
Był niebiesko-szary, z czarnym pasmem sierści na grzbiecie, długim puchatym ogonem i łapami tak dużymi, że zdolne byłyby do zabicia człowieka jednym tylko pacnięciem. Srebrne oczy patrzyły na nią bystro. Silla nie miała pojęcia, co to za stworzenie, ale podobnie jak mały lud nie wyglądało groźnie. Wręcz przeciwnie. Wilkopodobny stwór machał wielką wiechą i czekał z uniesionymi uszami.
CZYTASZ
Mroczny Władca ✔
FantasyHISTORIA WYMAGA KOREKTY. Żył w ukryciu, codziennie zmagając się z bólem po stracie duszy. Najważniejsza część każdej żyjącej istoty przyprawiała go o niewyobrażalne cierpienie. W końcu jednak bogowie upominają się o niego i stawiają na jego drodze p...