Rozdział 36

2.5K 186 46
                                    


Proszę, macie rozdział ;) 
Kolejny postaram się dodać jak najszybciej, bo zbliżamy się do końca, a ja ciągle intensywnie myślę o drugim tomie ;)
Całuję! 

**********


W sali tronowej panowała okrutna cisza, przerywana od czasu do czasu jakimś szlochem przerażonej służącej.

Des wiedział, co oznacza śmierć Kenobara, ale w ogóle nie czuł radości ani nawet satysfakcji. Być może chodziło o to, że zwycięstwo przestało się liczyć w obliczu śmierci Silli. Demon wył z radości, rozparł skrzydła i rozłożył ramiona, a pysk podniósł do góry. Wrzask wstrząsnął ludźmi zebranymi wokół pobojowiska.

Nikt nie ośmielił się ruszyć, wszyscy byli zbyt przerażeni, aby zrobić choćby najmniejszy krok, ale demon w ogóle tym się nie przejął, bo obchodziło go teraz zupełnie coś innego.

Zwrócił się w stronę martwego ciała Silli, z odmętów pamięci przywołał jej przerażenie, które czuła za każdym razem, gdy przejmował kontrolę nad swym żywicielem i wściekłość ponownie zapanowała nad jego ciałem, lecz po chwili poczuł, jak jego gospodarz z zawziętością powstrzymuje go przed zbezczeszczeniem zwłok.

Podszedł do Silli powolnym, ociężałym krokiem i padł na kolana, wciąż przyglądając się jej zmaltretowanemu ciału: dziura w brzuchu, krew, która zaschła na szacie, rękach i ziemi doprowadzała go obłędu — chciał ją skosztować, zobaczyć jak smakuje, ale była już zimna.

Sine wargi i martwe oczy przybrały wyraz ulgi, który pewnie czuła w chwili śmierci.

Sillo, moja ukochana. Sillo, najdroższa, co ja ci uczyniłem... Jestem bestią, potworem!

Des w myślach przemawiał do niej, a demon mu pozwolił. Powstrzymał się przed zniszczeniem jej. Nie mógł znieść jej dobroci, czystości, choć leżała u jego stóp martwa i rozszarpana, lecz nie zrobił nic.

W jego wnętrzu wojownika trawiła wielka i bezbrzeżna rozpacz, nad którą trudno było zapanować, ale demon wiedział, że nie stanowi dla niego zagrożenia; był znacznie silniejszy i jego magia pochłaniała to, co czuł wojownik.*

Desomran wiedział już, że cała walka straciła sens, zamordował Sillę i tylko myśl, że jego ukochana kraina czeka na odbudowę, powstrzymywała go przed wyjęciem miecza i wbicie sobie miecza w serce.

***

Czas dobiegł końca, a Silla obawiała się tej odpowiedzi, chociaż w sercu czuła, że była jedyna i właściwa.

— Sillo, który Desomran Khalam'Mhlen jest prawdziwy? — zapytał Akomo, a dziewczyna zwróciła na niego oczy i uśmiechnęła się nieśmiało.

— To jest właśnie Des. Wszyscy wojownicy stanowią całość duszy Desa.

W sali zapanowała cisza. Nikt nic nie mówił, dlatego po chwili, kiedy Silla odwróciła się w stronę roztrzaskanej duszy Desa, zobaczyła jedną postać — wojownika tak prawdziwego i tak cudownie pięknego, jakim nigdy go nie widziała.

Wciąż był blady, a jego włosy odrosły nagle, spływając czarną i lśniącą taflą na plecy i ramiona. Czarno-złota zbroja błyszczała, a długi miecz przypięty do boku dodawał mu jedynie królewskiej powagi. Złota peleryna spływała po ramionach, aż do kostek i sprawiała, że Silla zadrżała, dumna z tego, co udało jej się dokonać. Pierwszy raz w życiu była dumna!

Powoli podeszła do Desa, który, jak wierzyła, był właśnie tym, z którym spędzała tak dużo czasu i uśmiechnęła się do niego słabo.

— Sillo... — Jego głos był tak cudownie miękki i dobrze znajomy, ale drżał jakoś dziwnie, jakby za chwilę miał się załamać.

Mroczny Władca ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz