Rozdział 30

2.7K 264 16
                                    

Dwa dni i dwie noce spędziła w siodle. Varham pędził do przodu jak opętany, nawet nie zwalniając na chwilę, ale dziewczyna była wyczerpana. Nie miała już siły trzymać wodzy, dlatego związała je tuż nad grzywą konia i puściła je, dłonie chowając w gęstym włosiu.

Kiedy wzeszło słońce, Silla poczuła się znacznie lepiej, bo im dłużej spędzała czas w ciemnościach, tym coraz bardziej obawiała się czegoś, co mogłoby ją zaatakować. Ogier nieustannie rzucał łbem, gdy nerwowo zaciskała dłonie na wodzach, rozglądając się wokół, szukając niebezpieczeństwa.

Kilka razy przejeżdżali obok karawany kupców; część osób próbowała ją zatrzymać, ale nie udało im się tego zrobić, czasami zdarzało się, że wyprzedzała grupę jeźdźców lub chłopów z tobołami, a kiedy widziała siedzącą na skraju szerokiego duktu gromadę obdartych ludzi, zastanawiała się, czy nie są oni uciekinierami.

Może to armia Podżegaczy zaatakowała ich wioskę i udało im się uciec?, myślała wtedy, ale szybko odpędzała do siebie tak ponure rozważnia, bo wtedy uderzało w nią to, że była naprawdę blisko celu...

Trzeciego dnia podróży, Varham zjechał z drogi i zagłębił się w ciemną gęstwinę, a kiedy wydostali się z krzaków, dostrzegła staw obrośnięty na brzegach szuwarami. Woda nie wyglądała na zdatną do picia, ale odczuła ulgę. Koń jednak nie przejmował się pływającymi po powierzchni kaczkami czy dziwnymi ptakami przypominającymi jej bociany, które widywała po drodze. Te stworzenia miały jednak krótsze dzioby i grubsze nogi. Pierze natomiast było biało-zielone, a nie biało-czarne.

Kiedy kaczki zobaczyły intruzów, szybko uciekły. Silla zrozumiała, że Varham wie, co robi. A skoro ptactwo pływało sobie spokojnie po tafli jeziora i bawiło się razem z innymi stworzeniami, to nie musiała się obawiać, że pod wodą lub w jej okolicach grasuje coś, co mogłoby ich zaatakować. Nawet nie myślała o Kenobarze, który mógłby ją śledzić, bo wtedy wpadała w panikę.

Ogier stał na brzegu i Silla uznała, że pewnie czeka, aż go na chwilę rozkulbaczy. Musiała to zrobić, bo obawiała się, że od tego siodła może dostać ran, a ona nie wiedziałaby, co zrobić, żeby mu pomóc. Ponieważ dzień powoli dobiegał końca, uznała, że tu rozbije swój prowizoryczny obóz. Zdjęła siodło, chociaż było naprawdę ciężko, ale odnalazła zwalony pień i to tam podprowadziła konia, aby mu ulżyć. Siodło i derkę zarzuciła na pień, okrycie na grzbiecie konia było mokre, potem wypięła wędziło i uważając na to, by nie zmoczyć skórzanych pasów, wyczyściła metalową część w stawie. Woda była ciepła i wyglądała na czystą, chociaż nie wiedziała, czy powinna pić ze zbiornika, który nie miał stałej wymiany wody. Gdyby to była rzeka lub jezioro z rzeką, to nie wahałaby się ani chwili.

Ogier najwidoczniej nie miał tak dużo wątpliwości, co ona, bo po tym, jak zdjęła z niego cały rząd, wszedł do wody, pijąc ją chciwie.

- Nie wiem, czy to jest dobry pomysł - mruknęła do niego, ale wierzchowiec nie zwracał na nią żadnej uwagi. Pił i taplał się w wodzie.

Silla postanowiła również skorzystać z tego wątpliwego dobrodziejstwa. Zsunęła z siebie koszulę i spodnie, zostawiła tylko bieliznę, ponieważ nie chciała tak całkiem się rozbierać. Na pewno nikogo tu nie było, ale i tak nie zamierzała tego robić.

Zmyła z siebie brud, który przylgnął niemal do całego jej ciała, zamoczyła też włosy, chociaż obawiała się, że nie rozplącze ich tak szybko, ale były brudne i tłuste. Mimo że nie miała olejków i miękkich materiałów do wycierania ciała, i tak czuła się dobrze, gdy woda zmywała z niej trudy ostatnich dni.

Po kilku chwilach, gdy w końcu odświeżyła się na tyle, ile mogła w takich warunkach, wyszła na brzeg i usiadła na zwalonym pniu, palcami rozczesując mokre włosy. Poczuła się znacznie lepiej, chociaż była wyczerpana.

Mroczny Władca ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz