Rozdział 33

2.4K 237 77
                                    


Des prześlizgiwał się między budynkami, a głęboka ciemność ułatwiała mu ukrywanie się w cieniu. Spoglądał w noc i wyczekiwał ataku, który mógłby spaść na niego niespodziewanie, ale nic się nie wydarzyło.

Kenobar musiał być pewny, że nikt go w najbliższym czasie nie zaatakuje, ponieważ nie podwoił żadnych straży, a ci, co pilnowali murów raczej oddawali się głębokim dyskusjom, ignorując to, co dzieje się wokół nich. Jak utrzymał królestwo przez tyle lat we względnym spokoju, skoro jego rycerze byli tak nieuważni? Po tym, co zobaczył wczoraj, spodziewał się żelaznej dyscypliny, która zmusza strażnika do stania w bezruchu i podwyższonej gotowości. Co tu się działo?

Brat musiał się spodziewać jego wizyty, dlatego panowało takie rozluźnienie. Do głowy wpadło mu oczywiste wyjaśnienie i starał się skupić na czymś, co pozwoli mu ulepszyć jego plan. Nie liczył na wiele, bo jeśli miał rację, a był pewny, że tak, to chciał chociaż spróbować. Demon miał być pomocny, ale nie zamierzał przyzywać go póki nie będzie pewny, że sobie nie poradzi. Miał coraz więcej wątpliwości i coraz częściej myślał, że jednak nie będzie w stanie pokonać Kenobara sam.

Myśli zaczęły mu niebezpiecznie ulatywać z głowy, czuł się wytrącony z równowagi i zmęczony, ale był teraz tak blisko celu, że nie mógł się wycofać. Lavtalia go potrzebowała. Jego ukochana kraina, niegdyś tak bogata i podziwiana, dziś stała się karykaturą własnej siebie. To jego brat doprowadził ją na skraj zagłady i to on odpowie za wszystko. Właśnie dzisiaj. A potem zwalczy ten pomór, który nadciąga na jego ziemię, wypleni zło i zasiądzie na tronie.

Rozważał również inną drogę, że nie będzie mu dane tego zrobić, ale nie chciał jeszcze bardziej się rozpraszać. Musiał skupić się na celu, jakim było dostanie się do zamku, a to, jak na razie okazało się dziecinnie proste. I dlatego wzbudziło jego czujność, aż sam demon poczuł niepokój, a skoro i on nie był pewny tego, co miało się wydarzyć, przeczuwał najgorsze.

Cienie między budynkami były głębokie, więc mógł się w nich ukrywać, aż do momentu, w którym wyskoczy przed strażnikami i powoli ich, nim ci zdołają się zorientować, co się dzieje.

Najgorsze było przejście po dziedzińcu, na którym płonęły pochodnie, a światło księżyca, jakby na złość, postanowiło padać na plac. Ktoś kręcił się wokół, ale kontury postaci były zamazane przez ciemność. Zapewne po dziedzińcu spacerował jeden z zaufanych strażników, w razie jego przybycia, Kenobar zostałby bardzo szybko powiadomiony.

Des nie miał wątpliwości, że jego obecność mogła być już zauważona, nie wykluczał żadnej możliwości, ale póki nie spotkał się z Kenobarem w cztery oczy, nie chciał z góry przesądzać sprawy. Na razie chciał się skupić na zadaniu, cel był tak blisko, a każde rozproszenie uwagi mogłoby się źle dla niego skończyć, nie chodziło o niego, lecz o Lavtalię i Sillę, która na niego czekała.

Przylgnął do ściany po przeciwnej stronie placu, strażnik chodził kilkanaście kroków dalej, a zbroja lekko chrzęściła podczas obchodu. Des poczekał chwilę, aż rycerz oddali się od miejsca, w którym się zatrzymał. Nasłuchiwał i próbował wyłapać jakiś nietypowy dźwięk, ale kiedy po chwili plac spowiła cisza, odetchnął z ulgą. Musiał przemknąć się na schody prowadzące do sali tronowej z tył budynku. Niewiele osób z nich korzystało, ale w czasach jego młodości i panowania bardzo często uciekał nimi z Sursuraną, aby posiedzieć sobie w ogrodzie i odpocząć od królewskich obowiązków. Te czasy minęły, ogród pewnie już dawno stracił swe bary i przestał zachwycać, a on już nie był królem.

Otoczenie było tak ciche, jakby wstrzymało oddech i nawet mógłby się tym rozkoszować, ale był spięty, mięśnie napięły mu się do granic możliwości. Stąpał jak najciszej, gdy szedł nisko pochylony przy ścianie, tuż pod krużgankami. Dotarł do rozwidlenia, jedna odnoga prowadziła w głąb zamku, a druga z kolei kierowała się w stronę drzwi do wartowni i schodów za wieżą. Musiał do nich dotrzeć, może i nie zaskoczy brata, ale na pewno odwlecze moment, w którym zostanie zaatakowany. Nikt go nie dostrzeże z tego miejsca, rycerze, sądząc po ich zachowaniu, nie interesowali się zbytnio zamkiem i jego otoczeniem.

Mroczny Władca ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz