Rozdział 16

3.2K 312 21
                                    


Wymieniła to imię, bo była pewna, że to on, ale to nie był Des, którego znała i widziała. To, co przed nią stało, stanowiło jakiś okrutny żart albo koszmar. Nie była pewna, co było gorsze.

- Sillo! - zacharczał groźnie. Jego głos, który zawsze był taki spokojny i łagodny, brzmiał w tej chwili jak zgrzyt metalu. Skuliła się widząc bestię, którą stał się Des.

Rozpoznała go, ale istota przed nią wcale nie była człowiekiem. Tuż nad głową unosiły się wielkie, czarne skrzydła. Nie były one pokryte piórami, lecz skórą. Wzdrygnęła się.

Twarz miał bladą, oczy czerwone i pałające nienawiścią. Uszy wydłużyły mu się, a włosy wypadły. Zamiast ust miał wydłużony pysk uzbrojony w długie zęby. Ramiona miał znacznie szersze niż normalnie, w ogóle cały był znacznie większy. Był przerażający.

Dłonie i stopy zmieniły się w długie szpony, które mogłyby ją zabić jednym tylko pacnięciem.

Stała i patrzyła na niego, a łzy leciały jej nieprzerwanym strumieniem. Nie mogła zrozumieć jak to się stało, że przeistoczył się w taką bestię. Bestię, która siała zniszczenie.

- Desie, wiem, że to ty – powiedziała głośno. Pragnęła przemówić do niego, do serca, które w nim, miała nadzieję, jeszcze biło. Chciała przebić się przez mur nienawiści, jakim się otoczył. Przecież to niemożliwe, by się tak zmienił! To nie mogła być jej wina! - Ja wiem, że to ty! Proszę cię, nie rób tego. Nie zabijaj już. Patrz ile tu śmierci! - krzyczała, uparcie wpatrując się w czerwone ślepia bestii.

Des uważnie ją obserwował. Oczy gorały rządzą mordu. Nigdy wcześniej nie spotkała się z tak jawną nienawiścią. Pełgała w nim, wiła się jak wąż. On był nienawiścią.

Cofnęła się kilka kroków, aż upadła na ziemię, tuż obok trupa. Spojrzała na niego i otwarła ustaw niemym krzyku. Asarlai! Tuż obok niego leżał martwy Ragrem. Łzy spłynęły jej po policzku nową falą. Poczuła, że się dławi, że emocje odbierają jej zdolność oddychania.

- Nie wierzę w to! - szepnęła i próbowała się podnieść, ale udało jej się tylko przysiąść na piętach, nic więcej nie mogła zrobić.

Des, a raczej demon, który zawładnął ciałem wojownika, podszedł do niej powoli. Miał szeroko rozwartą paszczę, z której po chwili wydobył się ogłuszający ryk.

- Przestań! - wrzasnęła w końcu czując narastającą w niej złość i nienawiść do bestii, która przed nią stała. - Przestań zabijać!

- Chcesz mnie powstrzymać? - zakpiła istota. Silla skuliła się, gdy pośród tego charkotu dał się słyszeć głos Desa. Przymknęła powieki i nasłuchiwała. Wiedziała, że wojownik tam jest. Jest uwięziony.

- Tak! - odparła z mocą. Podniosła się. Stał tak blisko, mogłaby wyciągnąć dłoń w jego stronę i opuszkami palców dotknąć klatki piersiowej odzianej w zbroję.

Powietrze rozdarł chrapliwy śmiech. Przeszył ją aż do szpiku kości. Zatrzęsła się ze strachu i próbowała się odsunąć, ale demon nie chciał na to pozwolić. Wyciągnął długie ramię i mocno ją złapał za ramiona.

Szpony wbiły się w ciało, rozorały je z taką łatwością, iż Silla początkowo nie wiedziała, co się stało. Dopiero, gdy demon odsunął się od niej, jej ciało przeszyła fala bólu. Na białej koszuli pojawiły się czerwone plamy. Rozrastały się z każdą chwilą, a ból był nie do zniesienia.

Spojrzała w oczy wojownika i szepnęła jedno słowo, bo tylko tyle zdołała wykrztusić:

- Dlaczego?

Mroczny Władca ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz