No i jest obiecany drugi rozdział. Udało mi się go wstępnie poprawić.
Tak więc kończymy święta takim dość smutnym akcentem, ale postaram się szybko skończyć tę historię, bo mam plan na drugi tom. Nie obiecuję jednak, że pojawi się on szybko, lecz chciałabym skupić się teraz na romansowej części ;)
***
Silla leżała wciąż na jego kolanach, a on kołysał ją, łkając niczym dziecko. Miał być silny, miał być wojownikiem, który nie mógł się złamać, ale nie potrafił, kiedy martwe i zmaltretowane ciało jego najdroższej było takie zimne.
Słyszał za plecami Kenobara, który wrzeszczał na swych ludzi, ale jego już nic nie obchodziło. Zabijały go wyrzuty sumienia i rozpacz tak wielka, że mogłaby zalać cały świat. Cały ten cholerny świat, razem z Kenobarem, którego osobiście wypatroszy.
Wciąż płakał, kiedy odsuwał się od zwłok Silli. Płacz rozrywał jego ciało, podobnie jak demon, który tańczył z radości. Oto nadeszła chwila, na którą czekał Des i demon.
Wojownik spojrzał na Kenobara i ze zdziwieniem zorientował się, że jego brat uczepił się poszarzałego i powykręcanego ciała kobiety, która była służącą. Łkała cicho, ale widać było, że nie było w niej zbyt wiele życia.
W końcu z głośnym westchnieniem Kenobar odrzucił do siebie truchło wyssanej dziewczyny i powoli powstał z klęczek. Kipiała z niego czarna magia, oczy błyszczały od żądzy mordu.
Desomran poczuł, jak wypełnia go demon, mięśnie znów zaczęły się napinać, aż skóra pękała tam, gdzie już nie mogła powstrzymać się przed naporem większych mięśni. Trzasnęły nagle ubrania, które opadły z niego, krzyknął, gdy jego połamane żebra nagle zaczęły się przemieszczać, ręce i dłonie się wydłużały, podobnie jego twarz, która zaczęła przypominać pysk psa. Włosy mu opadły, a oczy zrobiły się większe, zęby się wydłużyły i wyostrzyły. Napłynęła w niego nowa moc, silniejsza, okrutniejsza. Furia pulsowała mu pod skórą, aż przejęła kontrolę nad ciałem. Des wiedział, że to, co czuł, nie było zależne od niego, chociaż w jakiejś części zgadzał się z demonem; chciał zniszczyć Kenobara.
Krzyczał głośno, kiedy się przemieniał, a kiedy już jego ciało zniknęło pod powrozami mięśni, ciemnej skóry potwora, ryknął na całe gardło, wstrząsając ludźmi zebranymi w sali. W końcu się wyprostował, prezentując się na całą swoją wysokość, dwudziestu pięciu dłoni. Na plecach wyrosły mu skrzydła, rozpostarł je więc i wyciągnął ramiona, pokazując innym swą potęgę. Potężna magia wibrowała mu pod skórą, płynęła razem z krwią. Ta przemiana była inna, gwałtowniejsza, równie bolesna, ale Des czuł, że coś się zmieniło, ale nie był pewien co.
W jego umyśle wciąż rozgrywała się scena zabicia Silli. Zabił ją! Pozbawił ją możliwości poznania lepszej strony życia!
Wrzasnął rozdzierająco.
— No, no, proszę, mój braciszek też się zmienił! — zawołał radośnie Kenobar, lecz Des wyczuł, że pod słowami brata krył się strach.
— Strach cię obleciał? — zagadnął wesoło, chociaż tak naprawdę wściekłość szarpała jego cierpliwość. Chciał się rzucić na niego i rozerwać na strzępy.
— Ja mam się ciebie bać? Chyba żartujesz!
Powietrze zaiskrzyło od powstrzymywanej złości.
Demon szarpnął się do przodu i taki sam ruch wykonał jego przeciwnik. Obydwaj zwarli się w potwornym uścisku, od którego aż trzeszczały napięte mięśnie. Złapali się w ramiona, dysząc ciężko i powarkując groźnie.
CZYTASZ
Mroczny Władca ✔
FantasyHISTORIA WYMAGA KOREKTY. Żył w ukryciu, codziennie zmagając się z bólem po stracie duszy. Najważniejsza część każdej żyjącej istoty przyprawiała go o niewyobrażalne cierpienie. W końcu jednak bogowie upominają się o niego i stawiają na jego drodze p...