Rozdział 31

2.5K 239 35
                                    

Asarlai wiedział, kiedy miał skręcić, ale zupełnie nie spodziewał się, że zostanie powitany przez Ragrema oraz jego świtę tuż przed miejscem, gdzie rozbiegały się drogi. Jedna prowadziła do Wygnańców, druga zaś wiła się i znikała między mroczną puszczą, która potem ustępowała miejscu dzikim pustyniom zamieszkałym przez wiedźmy i duchy.

– Witaj, drogi przyjacielu. Myślałem, że spotkamy się na miejscu.

Też tak myślałem, ale mam złe wieści. Nie możemy już dłużej czekać. Wygnańcy są gotowi do walki, ale mój zwiadowca doniósł mi, że kilka dni temu jeden z niedużych oddziałów wysłanych przez Kenobara zabawił kilka dni w jednym miejscu. Wyminęliście ich.

– Co to może znaczyć? – zapytał, czując dziwny niepokój. Poruszył się w siodle, rozglądając się wokół.

Oni mają Sille, Asarlairze....

– Co?! Przecież z kapłankami miała być bezpieczna!

Byłaby bezpieczna, ale ona za wami pojechała. Złapali ją dwa dni temu.

Druid patrzył otępiałym wzrokiem na Wekota, gardło zacisnęło mu się w bolesną gulę, której nie potrafił się pozbyć. Tylko nie Silla!

Przykro mi, ubolewam nad tym, ale nie mogłem jej odbić. Niestety, ale wieść o tym dotarła do mnie za późno i nie wiedziałem, czy damy radę...

– Nikt nic nie mógł zrobić. Oni doskonale wiedzieli, co robić. Gdyby Silla za nami nie pojechała, zapewne sami by ją porwali, wyrżnęliby wszystkich w pałacu...

Zebrani pogrążyli się w smutku, bo zdawali sobie sprawę z tego, co Kenobar może zrobić biednej dziewczynie. Druid miał jeszcze nadzieję, że okrutny brat Desa powstrzyma się przed pochopnymi czynami, po to, by móc szantażować wojownika. Prawowity król zrobi wszystko, żeby ją ocalić. I to był ich problem, bo jeśli Kenobar tak myśli, to byli zgubieni. Pokona Desa, który w tej chwili był sam i podejmie poważne krok, aby uratować dziewczynę. Och, to wszystko wyglądało jak okrutny rechot bogów, którzy zabawili się w igrzyska.

Zacisnął pięści i zrobił rozgniewaną minę, która zwróciła uwagę Ragrema. Stary Wekot spojrzał na przyjaciela i poczuł dokładnie to samo, ale wszyscy wiedzieli, jakie ryzyko wiązało się z tą sprawą, a że Silla była bezbronna, więc to ona była narażona na największe niebezpieczeństwo i właśnie to się stało.

Modlił się tylko o to, by dziewczyna wyszła z tego cało.

Kebobar nie zabije dziewczyny, bo dobrze wie, że wtedy Des nie podda się tak łatwo, a póki jest ona żywa, to śmiało może żądać od niego ceny, którą zapłaci za jej uwolnienie.

- Masz rację, przyjacielu – powiedział Asarlai, ale mimo to, nie mógł znieść myśli o Silli w łapach Kenobara.

Kiedy w końcu uspokoił nerwy, przynajmniej na tyle, na ile był w stanie, ruszył z Ragremem dalej. Musieli przecież dotrzeć na miejsce jak najszybciej, a każda chwila zwłoki mogła kosztować ich zwycięstwo. Albo życie Silli.

Łudził się jeszcze, że starszy brat Desa nie zabije dziewczyny tak szybko, w końcu musiał czymś szantażować obalonego króla, a Silla była idealną przynętą, ale jak długo? W końcu Desomran był słaby, demon wyciągał z niego wszystkie soki życiowe i nic nie było w stanie pokonać tej bestii, jeśli uda się jej odzyskać pełnie sił.

Kraina Wygnańców otwarła się przed nim tuż przed zachodem słońca. Wiedział jednak, że nim dotrą do celu, minie jeszcze kilka dni, ale był tak blisko. Mimo szczęścia, które czuł na widok gór malujących się przed nimi, nie potrafił pozbyć się myśli o Silli, którą wieziono do zamku Kenobara. Miał tylko nadzieję, że Des nie dowie się o tym zbyt wcześnie, bo naprawdę nie był w stanie przewidzieć skutków jego gniewu, a uwolnienie demona zbyt wcześnie mogłoby skończyć się dla wszystkich źle.

Mroczny Władca ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz