Rozdział 6

648 40 2
                                    

Następnego dnia wstałam około 11. Założyłam na siebie krótkie spodenki i biały top po czym zeszłam na dół. Zjadłam szybko śniadanie po czym wyszłam z domu, aby się przejść. Trochę kiepsko się czułam, a świeże powietrze dobrze by mi zrobiło. 

Poszłam w stronę plaży. Na dworze było ciepło jak zwykle. Na szczęście wiał chłodny wiatr, więc nie było za gorąco. Szłam i rozmyślałam o wczorajszym spotkaniu z Louisem. Nie mogłam przestać o tym myśleć. Spacer miał mi w tym w pewnym stopniu pomóc, ale rozmyślałam jeszcze bardziej. Gdy byłam na plaży to usiadłam na jednym dużym kamieniu i patrzyłam się przed siebie. Jacyś faceci sprzątali kubki po wczorajszej imprezie. Zapewne impreza była bardzo udana. Mam nadzieję, że Molly za bardzo się nie upiła. Kiedy Molly jest pijana to potrafi nieźle nawywijać. 

Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Odwróciłam się. To był Louis. Czego on znowu chcę?! 

 - Cześć Jane- odezwał się chłopak 

- Cześć- powiedziałam sarkastycznym głosem 

- Chciałem cie przeprosić za wczoraj. Trochę dużo wypiłem i zachowałem się trochę jak dupek 

- Trochę? 

- No to bardzo. Nie chciałem cię urazić. Proponując ci zabawę nie miałem nic złego na myśli

- Czyżby?

- No tak. Nie chodziło mi o to, aby się z tobą przespać. Mogę ci to wynagrodzić drinkiem? 

- A co na to twoja dziewczyna?

- Melisa nie jest moją dziewczyną. Już ci to tłumaczyłem. My się tylko spotykamy. To nic poważnego. No to jak będzie z tym drinkiem? 

- Sama nie wiem

- Proszę zgódź się. Obiecuję, że będę zachowywał się normalnie 

- A co Melisą? 

- Nic. Ją nie musi obchodzić to z kim się spotykam

- Mam wrażenie, że jej jednak na tobie zależy 

- Bzdura 

- No dobrze możemy pójść 

- Super 

- A tak a pro po to ty mnie śledzisz? 

- Nie. Przyszedłem tu z kolegami- chłopak wskazał palcem na grupkę chłopaków 

- Nie powinieneś do nich iść?

- Poczekają. Jeszcze raz bardzo cie przepraszam 

- Daj spokój. Było minęło

- Na pewno nie jesteś już zła? 

- Na pewno 

- Dobra to ja spadam. Do zobaczenia w sobotę 

- Do zobaczenia 

Louis poszedł do kolegów. Przyglądałam mu się jak odchodził. Teraz znowu wam wyrzuty, że odbieram tej całej Melisie chłopaka. Nie wiem jaki oni mają układ, ale ona patrzyła na niego jakby serio jej zależało. Może przesadzam, a może Louis serio ją zdradza. 

Po jakieś godzinie wróciłam do domu. Tata gdzieś pojechał, a mama robiła w kuchni obiad. Dzisiejszy dzień był jednym z niewielu dni, kiedy moi rodzice nie mają dyżuru w szpitalu. Ostatnio mało się z nimi widziałam, więc postanowiłam pomóc mamie, aby spędzić z nią trochę czasu. 

- Pomóc ci w czymś?- spytałam 

- Możesz rozłożyć talerze i sztućce 

- Dobrze 

Fool For You // Louis Tomlinson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz