Rozdział 15

407 22 0
                                    

Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie. Chyba była godzina 5:30. Sama zaczęłam się sobie dziwić, że tak wcześnie wstałam mimo, że poprzedniego wieczoru trochę dużo wypiłam. 

Szybko się ubrałam i uczesałam. Starałam się to robić po cichu, aby nie obudzić Louisa, który słodko spał. Gdy już byłam uszykowana to po cichu wyszłam z domu chłopaka i zadzwoniłam po taksówkę. Po kilku minutach byłam już w domu. Po cichu weszłam do swojego mieszkania i położyłam się z powrotem spać. 

Obudziłam się po 6. Szybko się przebrałam, ponownie uczesałam i zrobiłam sobie lekki makijaż. Po wykonaniu tych czynności zeszłam do kuchni na śniadanie. Rodzice już nie spali. Miałam ogromną nadzieję, że jednak słyszeli tego jak jakiś czas temu wróciłam do domu. Śniadanie było już uszykowane przez moją mamę. Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść. 

- O której wróciłaś?- spytał tata

- Nie wiem. Było już późno, a wy już spaliście 

- A gdzie byłaś? 

- W klubie 

- W klubie? Dzień przed praktykami? 

- Mam już 18 lat. Przypominam wam to już po raz setny

- Z kim byłaś w tym klubie 

- Z Molly, Luke'iem i Louisem 

- Tym ćpunem?! 

- Nie mów tak o nim! Louis to porządny człowiek 

- Taki porządny, że rzucił studia. Wcale nie dziwie się jego rodzicom, że go z domu wyrzucili 

- Louis nie chciał być prawnikiem. Wolał zostać mechanikiem 

- Gdyby został prawnikiem to by o wiele więcej zarabiał 

- Louis dobrze zarabia. Warsztat jego wujka jest jednym z najlepszych warsztatów samochodowych. Nie narzekają na brak pieniędzy 

- Do czasu 

- Zakończmy ten temat 

Do końca śniadania siedzieliśmy bez słowa. Coraz bardziej zaczynają mnie wkurzać podejrzenia taty na temat Louisa o tym, że może ćpać. 

Po śniadaniu pojechał prosto pod szpital. Wszyscy praktykanci czekali na mnie. Gdy już dotarłam do nich to każdy mógł iść do swojego pacjenta. Ja i Ricky poszliśmy do naszej pacjentki, która w dalszym ciągu leżała w szpitalu. To znaczy wróciła do szpitala. Tydzień po tym jak ją z Rickym przebadaliśmy to mogła wyjść ze szpitala. Kilka dni później znowu miała zawał. 

Razem z Ricky'im weszliśmy do sali pani Nelson. Kobieta leżała w łóżku i czytała gazetę. Gdy nas zobaczyła to odłożyła gazetę i i uśmiechnęła się do nas. 

- Jak się pani czuje?- spytałam 

- Całkiem nieźle- odpowiedziała kobieta 

- Musimy zabrać panią na badania 

- Znowu? 

- No niestety

Razem z panią Nelson poszliśmy na badania. Trochę one trwały, ale starsza kobieta dała radę. 

Po badaniach wróciliśmy na sale. Podaliśmy jej tabletki i kazaliśmy jej odpoczywać. Nie miała się przemęczać, a wychodzić miała tylko w naprawdę pilnych potrzebach. Po wszystkich badaniach pani Nelson i odprowadzeniu jej na sale razem z Ricky'im poszliśmy do innych pacjentów. 

- Dajesz sobie świetnie radę- odezwał się Ricky 

- Jak ma się rodziców lekarz to jakoś trzeba dawać sobie radę 

- No tak, to racja 

- Też dajesz sobie świetnie radę 

- Jak na kogoś kogo rodzice nie są lekarzami?

- Jak na kogoś kogo rodzice nie są lekarzami 

- Czasem ludzie się zastanawiają czemu chce zostać lekarzem. Powtarzają mi, że częściej będę bywać w szpitalu niż z rodziną. Nie potrafią pojąć tego, że ja po prostu chce pomagać ludziom 

- Też tak mam. Najczęściej wtedy, kiedy jest jakaś impreza, a ja muszę siedzieć nad książkami, ale lubię to robić i chce zostać lekarzem po to aby ratować ludzi 

- No to jest nas dwóch 

- Taa...

- Brakuję ci czasem tych ciągłych imprez, co? I podrywania chłopaków? 

- Mam dużo wolnego czasu, ale o wiele mniej niż w liceum. Teraz nie muszę podrywać chłopaków. Jeden chłopak mi zdecydowanie wystarczy 

- Masz kogoś? 

- Tak. Spotykamy się już od dwóch tygodni 

  - No to gratuluje

- Dzięki 

- Oby wam się udało 

- Oby 

Po skończonych praktykach w końcu mogłam wrócić do domu. Byłam strasznie zmęczona. Nie dość, że nie spałam zbyt długo to jeszcze te godziny spędzone w szpitalu. 

Wychodząc ze szpitala zauważyłam Louisa, który stał przed budynkiem i czekał na mnie. Od razu do niego podeszłam. 

- Cześć- powiedziałam podchodząc do chłopaka 

- Cześć kochanie- odpowiedział chłopak całując mnie na przywitanie 

- Co ty tu robisz? 

- Trochę zaniepokoiło mnie brak twojej obecności rano. Zrobiłem wczoraj coś nie tak, że uciekłaś? 

- Nie. Po prostu musiałam wrócić do domu zanim moi rodzice by się obudzili. Gdy zobaczyli, że nie wróciłam na noc to by zrobili mi awanturę a tego chciałam uniknąć 

- Przecież jesteś pełnoletnia 

- Za każdym razem im to powtarzam, ale oni i tak wola traktować mnie jak małą dziewczynkę 

- Na szczęście ja nie mam takich problemów 

- I tego czasem ci zazdroszczę 

- Nie zawsze ma czego 

- Wiem. Dobrze jest mieć przy sobie osoby, które się o mnie martwią, ale teraz masz mnie

- I dlatego mam szczęście, że cie poznałem 

- Przez ciebie pewnie znowu się zarumieniłam

- Lubie jak się rumienisz 

- A ja nie za bardzo 

Razem z Louisem pojechaliśmy do Starbucksa. Zamówiliśmy kawę i usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików.  Kawa to było to czego potrzebowałam. Wypiłam już kilka kaw ale za każdym razem czuję się jakby każda wypita kawa dzisiaj przeze mnie była moją pierwszą. 

- Jak rano nie było cie w łóżku to miałem trochę wyrzuty, że tak szybko szybko poszliśmy do łózka 

- To nie było za szybko. Chociaż wolałam być trzeźwa 

- Bałem się trochę, że jesteś jeszcze dziewicą i inaczej wyobrażałaś sobie swój pierwszy raz 

- Spokojnie nie jestem dziewicą 

- Z mojego powodu? 

- Nie, z kimś je straciłam 

- Czyli wczoraj nie spieprzyłem sprawy 

- No nie spieprzyłeś 

- To dobrze 

Gadaliśmy z Louisem jeszcze przez godzinę, a potem wróciłam do domu. Zjadłam obiad po czym poszłam się zdrzemnąć. Podczas obiadu nie rozmawiałam z rodzicami. Boje się nawet odezwać bo wiem, że potem nasza rozmowa zejdzie na temat Louisa i znowu tata będzie twierdził, że on ćpał. 

Przez cały dzień siedziałam w swoim pokoju. Trochę sobie powtarzałam na jutrzejsze zajęcia na uczelni, apotem przez cały dzień rozmawiałam z Molly na Skypie. 

Fool For You // Louis Tomlinson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz