Następnego dnia wstałam około 10. Wczoraj do końca dnia nie rozmawiałam z rodzicami. Byłam na nich naprawdę wściekła. Wkurzyło mnie to, że oni Louisa wrzucili do jednego worka z wszystkimi ludźmi, którzy zarabiają trochę mniej od moich rodziców. W jednym worku są wszyscy prawnicy, lekarze, ludzie pracujący w wielkich firmach, profesorzy i wszyscy inny, którzy dobrze zarabiają. W drugim worku znajduje się cała reszta. Właśnie do tej reszty moi rodzice zaliczyli Louisa. Wkurza mnie to, że zawsze muszę szukać chłopaka na podstawie tego ile on lub jego rodzice zarabiają. Nie liczy się dla nich osobowość. Nienawidzę tego. Na szczęście ja jestem zupełnie inna niż oni i nie patrze na wypłaty innych bo moim zdaniem takie zachowanie jest nie fair.
Będąc w kuchni dostałam sms-a od Molly. Wiadomość od mojej przyjaciółki od razu wprawił mnie w lepszy humor. Znając Molly, pewnie chciała by wczorajszy dzień obgadać ze mną i w razie czego pocieszyć mnie. Odblokowałam telefon i przeczytałam wiadomość.
Molly: No i jak tam kolacja?
Jane: Do dupy
Molly: Czemu? Co się stało?
Jane: Rodzice zaczęli obrażać Louisa o to, że nie zarabia zbyt dużo kasy i rzucił studia. Chociaż moim zdanie to, że jest mechanikiem to nie znaczy, że zarabia mało. Gdyby serio zarabiał mało to by nie jeździł drogimi sportowymi samochodami
Molly: Chyba, że je pożycza
Jane: Tez jest taka opcja, ale raczej nie
Molly: Nie przejmuj się nimi. Ważne, że ty jesteś szczęśliwa
Jane: Dla nich liczy się tylko kasa. A właśnie... Gadałaś z Luke'iem?
Molly: Tak
Jane: I co?
Molly: Wytłumaczył mi wszystko i się pogodziliśmy
Jane: To super
Molly: Już trochę jesteś z Louisem, może byśmy gdzieś w czwórkę wyskoczyli?
Jane: Masz na myśli podwójną randkę?
Molly: Oczywiście
Jane: Ja w to wchodzę, ale jeszcze spytam się Louisa i dam ci znać
Molly: Spoko
Odłożyłam telefon na bok i zaczęłam sobie robić śniadanie.
- Dzień dobry- odezwał się tata patrząc się na mnie spod okularów, które założył do czytania gazety
- Dzień dobry- wymamrotałam
Przez pisanie z Molly nie zauważyłam, że rodzice byli w kuchni. Nie okazywałam zbyt wielkiej radości tak jak zawsze gdy rano wstawałam. Już nawet nie pamiętam kiedy rano wstałam z kiepskim humorem. Po prostu chciałam im pokazać, że podczas wczorajszej kolacji nie zachowali się przyzwoicie i nie potrzebnie naskoczyli na Louisa.
- Dzisiaj jedziemy do Banksów na obiad. Mam nadzieję, że wszystko sobie powtórzyłaś- odezwał się ponownie tata
- Ja nie jadę
- Ponieważ?
- Ponieważ mam już plany
- Powiedzieliśmy, że ty pojedziesz razem z nami
- Trudno. Nie mam już 10 lat aby wszędzie z wami jeździć. Dlaczego jeszcze tego nie możecie pojąć?
- Martwimy się o ciebie
CZYTASZ
Fool For You // Louis Tomlinson
Fanfiction"Zaufanie jest jak zapałka, drugi raz jej nie odpalisz"