Następnego dnia wstałam przed 7. Szybko się ubrałam, pomalowałam a następnie poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Po raz pierwszy byłam wyspana. Pewnie dlatego, że po tak ciężkim dniu spałam w moim łóżku.
Po śniadaniu pojechałam do swojej pracy. Zaparkowałam na pierwszym wolnym miejscu parkingowym, a następnie weszłam do szpitala. Od razu skierowałam się w stronę swojego biura. Trochę zdziwiło mnie to, że Louis nie czekał na mnie przed moim gabinetem. Chociaż z drugiej strony nawet się cieszyłam. Miałam cichą nadzieję, że Louis dzisiaj da mi spokój.
Gdy ogarnęłam się w swoim gabinecie to postanowiłam pójść do sali Belli. Wychodząc z gabinetu zauważyłam Louisa. Chłopak stał przed drzwiami od gabinetu podtrzymując się na kulach. Miał zdjęty bandaż z głowy i był ubrany w zwykłe ubrania.
- Już myślałam, że dzisiaj dasz mi spokój
- Dzisiaj wychodzę
- Nareszcie
- Też się ciesze ale nie będziemy się już codziennie widzieć
- Jakoś przeżyję
- To dla ciebie- chłopak wskazał palcem na duży bukiet róż, który leżał na krześle- Powinienem ten bukiet trzymać w ręce i ci go wręczyć ale kule mi to utrudniają
- Dziękuję za bukiet. To miłe, ale nie musiałeś
- Musiałem. Mam do ciebie jedna sprawę
- Jeżeli chodzi o to czy ci wybaczę to nie
- Nie o to chodzi
- A o co?
- Chciałbym być dawcą nerki dla Belli
- Ty?
- Tak. Jesteśmy rodzeństwem. Oboje mamy tą sama grupę kwi
- Pamiętaj, że to nie tylko od grupy krwi zależy
- Wiem. Mam zdrowe nerki. Możesz mnie jeszcze zbadać tak dla pewności. Błagam cie Jane... Bella to moja siostra i nie chce, aby coś jej się stało
- Dobrze. Przeprowadzę badania
- Dziękuję. Tylko nie mów moim rodzicom. Nie chce aby wiedzieli
- Są twoimi rodzicami. Chyba powinni wiedzieć
- Jeżeli się dowiedzą to nie pozwolą mi na oddanie nerki Belli. Będą szukać innego dawcy
- Zaryzykują tylko dlatego bo są na ciebie wściekli?
- Tak
- No dobrze nie powiem
Louis poszedł na swoją salę. Ja odniosłam bukiet róż po czym udałam się na salę Belli. Na sali byli jej i Louisa rodzice. Na widok dziewczynki od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. W końcu znalazł się dawca i mogłam pomóc dziewczynce.
- Jak się dzisiaj czujesz?- spytałam
- Dobrze
- Mam dla ciebie dobra wiadomość
- Jaką?
- Znalazł się dawca
- Będę miała zdrową nerkę?
- Tak
- Kim jest dawca?- wtrąciła mama dziewczynki
- Nie mogę powiedzieć. To tajemnica lekarska
Po podzieleniu się ta nowiną z dziewczynka i jej rodzicami wyszłam z sali. Poszłam na sale Louisa i razem z nim poszłam na badania. Po badaniach chłopak dostał wypis i mógł wrócić do domu. Gdy się spakował to przyszedł się pożegnać po czym wyszedł ze szpitala. Nagle poczułam pustkę. Chłopak codziennie czekał przed moim gabinetem aby mnie zobaczyć, a teraz tego zabraknie. Może i to nawet dobrze? Kiedy Louis tu był to wszystko do mnie wracało. Teraz będę mogła się bardziej skupić na swojej pracy.
CZYTASZ
Fool For You // Louis Tomlinson
Fanfiction"Zaufanie jest jak zapałka, drugi raz jej nie odpalisz"