Rozdział 27

427 15 0
                                    

Następnego dnia wstałam przed 7. Szybko się ubrałam, pomalowałam a następnie poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Po raz pierwszy byłam wyspana. Pewnie dlatego, że po tak ciężkim dniu spałam w moim łóżku. 

Po śniadaniu pojechałam do swojej pracy. Zaparkowałam na pierwszym wolnym miejscu parkingowym, a następnie weszłam do szpitala. Od razu skierowałam się w stronę swojego biura. Trochę zdziwiło mnie to, że Louis nie czekał na mnie przed moim gabinetem. Chociaż z drugiej strony nawet się cieszyłam. Miałam cichą nadzieję, że Louis dzisiaj da mi spokój. 

Gdy ogarnęłam się w swoim gabinecie to postanowiłam pójść do sali Belli. Wychodząc z gabinetu zauważyłam Louisa. Chłopak stał przed drzwiami od gabinetu podtrzymując się na kulach. Miał zdjęty bandaż z głowy i był ubrany w zwykłe ubrania. 

- Już myślałam, że dzisiaj dasz mi spokój 

- Dzisiaj wychodzę 

- Nareszcie 

- Też się ciesze ale nie będziemy się już codziennie widzieć

- Jakoś przeżyję 

- To dla ciebie- chłopak wskazał palcem na duży bukiet róż, który leżał na krześle- Powinienem ten bukiet trzymać w ręce i ci go wręczyć ale kule mi to utrudniają

- Dziękuję za bukiet. To miłe, ale nie musiałeś 

- Musiałem. Mam do ciebie jedna sprawę 

- Jeżeli chodzi o to czy ci wybaczę to nie

- Nie o to chodzi 

- A o co?

- Chciałbym być dawcą nerki dla Belli 

- Ty?

- Tak. Jesteśmy rodzeństwem. Oboje mamy tą sama grupę kwi

- Pamiętaj, że to nie tylko od grupy krwi zależy 

- Wiem. Mam zdrowe nerki. Możesz mnie jeszcze zbadać tak dla pewności. Błagam cie Jane... Bella to moja siostra i nie chce, aby coś jej się stało

- Dobrze. Przeprowadzę badania

- Dziękuję. Tylko nie mów moim rodzicom. Nie chce aby wiedzieli 

- Są twoimi rodzicami. Chyba powinni wiedzieć 

- Jeżeli się dowiedzą to nie pozwolą mi na oddanie nerki Belli. Będą szukać innego dawcy 

- Zaryzykują tylko dlatego bo są na ciebie wściekli? 

- Tak 

- No dobrze nie powiem 

Louis poszedł na swoją salę. Ja odniosłam bukiet róż po czym udałam się na salę Belli. Na sali byli jej i Louisa rodzice. Na widok dziewczynki od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. W końcu znalazł się dawca i mogłam pomóc dziewczynce. 

- Jak się dzisiaj czujesz?- spytałam 

- Dobrze 

- Mam dla ciebie dobra wiadomość 

- Jaką? 

- Znalazł się dawca 

- Będę miała zdrową nerkę? 

- Tak 

- Kim jest dawca?- wtrąciła mama dziewczynki 

- Nie mogę powiedzieć. To tajemnica lekarska 

Po podzieleniu się ta nowiną z dziewczynka i jej rodzicami wyszłam z sali. Poszłam na sale Louisa i razem z nim poszłam na badania. Po badaniach chłopak dostał wypis i mógł wrócić do domu. Gdy się spakował to przyszedł się pożegnać po czym wyszedł ze szpitala. Nagle poczułam pustkę. Chłopak codziennie czekał przed moim gabinetem aby mnie zobaczyć, a teraz tego zabraknie. Może i to nawet dobrze? Kiedy Louis tu był to wszystko do mnie wracało. Teraz będę mogła się bardziej skupić na swojej pracy. 

Fool For You // Louis Tomlinson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz