Środa 24 luty
Tata wczoraj wyjechał na delegacje. Czyli wróci za jakieś 2-3 tygodnie. Do szkoły dzisiaj nie mam zamiaru iść. Jestem tym wszystkim zmęczona. Wyczerpana całym życiem. Nauczyciele zrozumieją... Wiedzą jaką mam sytuacje w domu, więc nie naciskają tak bardzo na mnie. Powiedziałabym nawet, że traktują mnie z ulgą. Lekcje normalnie skończyłabym około 15, więc o 15:10 napisałam smsa do Margaret.
Do Miśka<33:
Nocujesz dzisiaj u mnie?
Od Miśka<33:
A co stary znowu wyjechał?
Do Miśka<33:
Tak... Weź książki, to jutro pójdziemy do szkoły.
Od Miśka<33:
A czemu Cię nie było?
Do Miśka<33:
Źle się poczułam, więc wolałam nie iść xD
Od Miśka<33:
Ok, ok. Będę za 10 minut...
10 minut Margaret to takie pół godziny, więc mam trochę czasu. Poszłam do pokoju. Rozłożyłam na podłodze dwa materace z pościelą. Tak jak zawsze. Wyciągnęłam z szafki wszystkie najfajniejsze filmy jakie mam na wieczór. Poszłam zrobić też popcorn. 20 minut mi wystarczyło i wszystko miałam już ogarnięte.
Usiadłam, więc w salonie z telefonem, sprawdzając go co 10 sekund z nadzieją, że coś do mnie przyjdzie, że ktoś w końcu się mną zainteresuje.
Niestety to się nie stało. Nawet tata nie raczył nic napisać. 10 minut siedzenia w salonie i ktoś zadzwonił do drzwi. Niechętnie wstałam i otworzyłam je. To była Margaret. No w sumie kto inny? Weszła do salonu.
-Co robimy? -spytała.
-Możemy się przejść. W sumie jest ładna pogoda!
-No to na co czekamy? Idziemy!
Wyszłyśmy na spacer. Nie miałyśmy co robić, więc skierowałyśmy się w stronę skate parku. No tak... Margaret uwielbia jeździć na desce, więc dziwne było by gdybyśmy w końcu tu nie trafiły.
Ja usiadłam tam gdzie zawsze, a ona zaczęła szaleć na desce. Miała talent. Ponieważ po chwili zaczęło mi się nudzić wyciągnęłam szkicownik, ołówek i gumkę (które zawsze noszę przy sobie) i zaczęłam rysować.
Miałam zamiar narysować Margaret i chyba mi to nawet wyszło. Cały szkic ukończyłam w parku co jest bardzo dziwne, bo zazwyczaj szkicowanie zajmuje mi sporo czasu.
Nagle podbiegła do mnie uśmiechnięta od ucha do ucha Margaret.
-Gorzej Ci? -powiedziałam żartobliwie.
-Nie! Patrz kto tam idzie! - dziewczyna wskazała chłopaka przechodzącego koło Skate Parku. - To Leondre!
-O Boże... Dziewczyno daj mi spokój! Kiedy w końcu zrozumiesz, że moje nazwisko to jeden, wielki przypadek?
-Hm... Chyba nigdy. Chodź. Może on coś wie, czego ty nie wiesz. A może tak naprawdę jesteście rodzeństwem!
-Jak ty się uprzesz to nic Ci nie przemówi do rozsądku. Dobra idziemy.
Niechętnie wstałam z miejsca. Szybko schowałam szkicownik i wszystkie moje "narzędzia". Podeszliśmy do bruneta.
-Hej! -powiedziała Margaret.
-Cześć... -odpowiedział smutnie.
-Ej... Co jest? -zapytała Margaret. Ja tylko stałam i patrzyłam jak dalej rozwinie się akcja.
-Nic. Po prostu dokładnie 10 lat temu zmarła moja ciocia.
Czekajcie... Czy dzisiaj jest 24 luty? O kurde! Zapomniałabym! Moja mama zmarła dokładnie 24 lutego 2006 roku. A ja zapomniałam o tym kompletnie! Bo wszyscy mówili, żebym zapomniała. Dobra ze mnie córeczka co nie?
-Bardzo mi przykro. A tak w ogóle jestem Margaret, a to moja przyjaciółka Olivia.
-Cześć... - powiedziałam próbując się uśmiechnąć. Ale nie potrafiłam.
-Ej... Olivia... Co jest..?
-Nie, nic... Po prostu Leondre przypomniał mi o mamie...
-O kurde! Przecież dzisiaj mija 10 lat!
-No właśnie. A ja zapomniałam. Jak mogłam zapomnieć o własnej matce?!
-Czekajcie... -wtrącił się Leondre. - Olivia, jak masz na nazwisko?
-Tak samo jak ty. Jestem Olivia Devries...
-O kurde... -powiedział i zniknął.
-Olivia... On coś wie. Tylko co...?
-Nie wiem... Chodźmy lepiej do domu.
Wróciłyśmy do domu, na pocieszenie włączyłam jakąś komedię. Około 23 poszłyśmy spać, bo rano przecież trzeba wstać do szkoły.
=================================
I jak się podoba? Nie wiem czy jest to najlepszy rozdział. Tamta książka idzie mi zdecydowanie łatwiej i lepiej. Ale jeszcze się nie poddaję :) Następnego rozdziału wyczekujcie jutro.

CZYTASZ
Drogi pamiętniku... || Bars and Melody ✅
FanfictionJestem Olivia Devries. I nie, nie jestem spokrewniona z tym całym Leo. Nawet go nie znam. Mieszkam w Port Talbot, ale jakoś nigdy nie miałam okazji go poznać. Może nawet to i lepiej? We wrześniu skończę 15 lat. Jak ten czas szybko leci! Moje życie n...