♥7♥

223 16 1
                                    

5 marca sobota

Ktoś mnie obudził. Myślałam, że to Leo, ale jednak nie. To był Charlie. Stał tak i czekał aż się obudzę. 

-Chodź śniadanie czeka. 

-Która godzina? 

-9:37

-COO?! 

Zbiegłam jak poparzona na dół. ZAPOMNIAŁAM! Margaret ma przyjść pod mój dawny dom o 10! Na dole siedziała cała rodzina, wzięłam szybko tylko jedną kanapkę i wróciłam do pokoju. W trybie ekspresowym wzięłam byle jakie ubrania i wparowałam do łazienki. To dziwne, bo ogarnięcie się zajęło mi tylko 10 minut, a to jak na mnie naprawdę szybko. Wzięłam torebkę i wybiegłam z domu. Super... Jest już 10:02. Stąd do mojego domu jest 10 minut autem, czyli jakieś 15 minut ciągłym biegiem. Zaczęłam biec w stronę domu. Po 2 minutach zatrzymało się jakieś auto koło mnie.

-Olivia, chodź podwiozę Cię. Już chyba i tak jesteś spóźniona.

No nie, tylko jego tu brakowało. Jak Margaret zobaczy kto mnie łaskawie podwiózł to zwariuje.

Widziałam już dom, oczywiście kto pod nim stoi? Wkurzona na maksa Margaret. Wysiadłam z auta i pobiegłam w jej stronę. 

-MARGARET! 

-Olivia? Czemu ty nie w domu? 

-Mówiłam Ci przecież, że już tu nie mieszkam, bo przeprowadziłam się do mamy.

-Przecież twoja mama nie żyje. 

-To była tak naprawdę ciocia. 

-Czekaj... Co? Chyba czegoś nie rozumiem.

-Wiem, to nie jest łatwe. Chodź idziemy do skate parku? 

-No jasne! 

Ledwo przeszłyśmy przez ulicę i kto już stał za mną? Charlie... No kurde ja rozumiem, że się debil zakochał, ale ej. Będzie mnie szpiegował? 

-Kurwa Lenehan! Możesz się odczepić? 

-Devries, uspokój się! Twój kochany braciszek kazał mi Ciebie pilnować.

-Nie potrzebuję niańki! Mam 15 lat!

-Jeszcze nie masz... 

-Odczep się po prostu. To tak wiele? 

-Tak! Gdzie idziecie?

-Do skate parku, tak pewnie chcesz iść z nami, i jeszcze pewnie wyciągniesz swoją deskę z auta.

-Skąd wiedziałaś? 

-Za dobrze Cię znam Lenehan.

-Nie po nazwisku Devries. 

Walnęłam go w ramię i popatrzyłam na Margaret. Stała z otwartą buzią i nie mogła uwierzyć w to co się dzieje.

-Olivia... Ty.. ty... go znasz?! 

-Tak. To najlepszy przyjaciel mojego brata. Mówiłam Ci już.

-Myślałam, że sobie żartujesz. 

-Dobra, dobra. Chodźmy już. Blondyn nas dogoni.

Usiadłam tam gdzie zawsze i zaczęłam rysować chłopaka z deską, trochę inny rysunek niż zawsze robiłam, ale i tak chyba wyszedł całkiem nieźle. Po 10 minutach ktoś usiadł koło mnie. Już wiecie kto? Tak, Charlie.

-A ty czemu nie śmigasz na desce z Margaret? 

-Bo to jej żywioł, a nie mój. Ja nie potrafię jeździć. 

-Chodź, to Cię nauczę.

-Nie!

-Tak! I nie ma żadnego ale.

Oczywiście jak Charlie mnie uczył jeździć to wszyscy w około patrzyli się tylko na nas. Po godzinie Margaret musiała iść, więc my też wróciliśmy.

Do wieczora postanowiłam odrobić lekcje. Zrobiłam wszystko i została mi tylko matematyka. Niestety kompletnie jej nie rozumiałam, więc nie wiedziałam co zrobić. Po 5 minutach przyszedł Charlie.

-Co robisz? 

-Matematykę.

-Pomóc Ci? 

-Jakbyś mógł. Nic kompletnie nie rozumiem!

-Już pomagam. 

Charlie zrobił mi całą matematykę. Potem on usiadł na moim łóżku, a ja wzięłam paletę i zaczęłam malować, ponieważ wymyśliłam co takiego zrobię na konkurs.

Narysuję miasto, pełno kolorowych ludzi i w ogóle wszędzie kolorowo, a na środku taki jeden człowiek wyraźniejszy niż wszyscy w około. Tylko ten człowiek jest tak jakby dwa razy, raz kolorowo jak go wszyscy widzą, a drugi czarno-biały jak on się czuję w środku. Na szczęście będzie można opowiedzieć swoją wizję, więc jak ktoś nie zrozumie tego obrazu to opowiem wszystkim o co chodzi. 

Charlie patrzył się na mnie jak na jakiegoś debila.

-Co robisz? 

-Maluję, nie widać?

-Widać, widać. A co dokładnie? 

-Obraz na konkurs. 

-Daj sobie na razie z tym spokój. Myślałaś już co pokażesz na castingu do BGT? 

-Tak, zagram coś na skrzypcach. 

-Ok, ok, to ja idę do twojego brata. 

Już miał wyjść, ale oczywiście głupia ja musiałam go zatrzymać. 

-CZEKAJ! 

-Co chcesz?  

Podbiegłam do niego i go mocno przytuliłam.

-Dziękuję... 

On tylko odwzajemnił uścisk i wyszedł. Olivia, co ty właśnie zrobiłaś? Przecież nienawidzisz Charliego. I masz go serdecznie dość. A teraz jeszcze zrobisz chłopakowi nadzieję. Brawo Olivia. A może tak naprawdę coś do niego czujesz? Nieee. Blondyn mnie tylko irytuje. A może on próbuje mnie w sobie rozkochać? Nie. Raczej nie... 

Drogi pamiętniku... || Bars and Melody ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz